6 marca 2018

Paweł Lisicki dla PCh24: w Marcu’68 to komuniści chcieli pozbyć się żydowskich konkurentów

(źródło: wikipedia.org)

Polscy komuniści wykorzystali antysemityzm do rozgrywek frakcyjnych. Zdawali sobie doskonale sprawę, jak wielką niepopularnością cieszą się w społeczeństwie Żydzi z powodu ich wcześniejszego masowego zaangażowania w budowę systemu terroru po 1944 roku – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”, autor książki „Krew na naszych rękach?”.

 

Po co był komunistom Marzec’68?

Wesprzyj nas już teraz!

W Polsce komuniści wykorzystali antysemityzm do rozgrywek frakcyjnych. Zdawali sobie doskonale sprawę, jak wielką niepopularnością cieszą się w społeczeństwie Żydzi z powodu ich wcześniejszego masowego zaangażowania w budowę systemu terroru po 1944 roku.

 

Według wszystkich znanych raportów, tak ówczesnych dyplomatów, jak i ustaleń historyków, Żydzi dominowali w wyższych strukturach bezpieczeństwa, propagandy i gospodarki. W dużej mierze było to świadome posunięcie Stalina, który mógł być pewien ich lojalności i braku skrupułów. To dodatkowo podsycało niechęć do nich.

 

Z tego postanowili skorzystać polscy komuniści, żeby pozbyć się żydowskich konkurentów w walce o władzę. Żeby skutecznie przeprowadzić tę, operację próbowali wzniecić kampanię antysemicką, w ten sposób ukrywając swoje istotne cele. Jednak z ograniczoną skutecznością, bo Polacy niechętnie w niej uczestniczyli.

 

Stosunki polsko-żydowskie były do niedawna tematem tabu. Jeśli już temat ten był poruszany, to tylko po to, aby przedstawić Polaków w jak najbardziej negatywnym świetle, jako rasistów i antysemitów. Skąd takie podejście do tej kwestii?

W tak zwanej historiografii światowej całkowicie dominuje żydowski punkt widzenia. To coś, co w książce „Krew na naszych rękach?” nazwałem „Religią Holocaustu”. Wszystkie konflikty polsko-żydowskie, które były czymś naturalnym, biorąc pod uwagę różnice religijne, kulturowe, językowe, obyczajowe plus konkurencję ekonomiczną, próbuje się przedstawić w taki sposób, aby odpowiadało to dogmatom holocaustianizmu.

 

A więc pokazuje się Żydów zawsze jako ofiary, a Polaków jako prowodyrów i sprawców. Używa się fałszywych miar i błędnych kryteriów. Konflikt polsko żydowski przed wojną przypominał klasyczne konflikty narodowościowe w USA, Koreańczyków z Latynosami, czy czarnych z białymi na południu. Chodzi o to, by udowodnić, że Hitler dokonując holocaustu, mógł liczyć na poparcie Polaków. W ten sposób włącza się ich w niemiecką winę.

 

Dlaczego „ofiary Marca’68” są dziś gloryfikowane i przedstawiane jako ci skrzywdzeni przez Polaków? Dlaczego nikt na Zachodzie nawet nie chce się zająknąć o krwawych kartach w ich życiorysie?

To również efekt holocaustianizmu. Skoro Żydzi byli ofiarą absolutną, to nie wolno myśleć o nich jako o możliwych sprawcach. Mówi się zatem, że jeśli zdarzali się żydowscy komuniści, których liczbę zwykle się pomniejsza, to albo odreagowywali holocaust, albo próbowali przed nim uciec. W ten sposób każdy komunistyczny zbrodniarz żydowskiego pochodzenia z góry niejako zostaje usprawiedliwiony: mógł zginąć w holocauście. Inaczej traktuje się sprawców należących do innych narodów, na przykład polskich zbrodniarzy.

 

Dlaczego 50 lat po wydarzeniach marca 1968 powstało na ten temat tak niewiele książek, filmów, seriali dokumentalnych? Dlaczego żaden rząd nie zorganizował kampanii skierowanej do przedstawicieli Zachodu w tej sprawie? Dlaczego w polskich placówkach dyplomatycznych nie przygotowano paneli dyskusyjnych, konferencji naukowych etc.? A może komuś jest na rękę przyklejanie do Polaków łatki antysemitów?

Po pierwsze po 1989 roku żaden rząd nie doceniał znaczenia walki o pamięć. Obecny zaś rząd wprawdzie rozumie znaczenie polityki historycznej i wagę tożsamości, jednak w sensie praktycznym wykazuje się daleko idącą amatorszczyzną. Działa reaktywnie, rozpoczyna wojnę z daleko silniejszym przeciwnikiem, nie będąc do niej przygotowany, dokonuje szarż bez strategicznego rachunku zysków i strat.

 

Z perspektywy holocaustanizmu Polakom została przypisana rola współsprawców. Nie możemy się na to godzić. Ale jedną rzeczą jest słuszna niezgoda, drugą roztropny sposób przeciwdziałania. Trzeba szukać też sprzymierzeńców wśród środowisk żydowskich, tych, którzy są krytycznie nastawieni do własnej przeszłości, dla których udział Żydów w systemie komunistycznym nie jest powodem do chwały, ale rzeczą godną potępienia.

 

Nie wszyscy Żydzi są wyznawcami holocaustianizmu, są tam też, słabe wprawdzie, ale jednak, środowiska krytyczne wobec obecnie dominującej propagandy.

 

Dlaczego to właśnie Żydzi tak chętnie brali udział w tworzeniu totalitaryzmów? Wspomnę tylko najbliższych współpracowników Lenina: Trocki, Sokolnikow, Zinowiew, Kamieniew.

Faktycznie, od drugiej połowy XIX wieku liczba Żydów w grupach anarchistów, komunistów, różnego rodzaju lewicowych radykałów staje się coraz większa, tak że na przełomie wieku XIX i XX dominują już w ruchu komunistycznym. Powodów jest kilka.

 

Po pierwsze młodzież żydowska podlega takim samym procesom, jak w ogóle ówczesna młodzież: odejście od religii przodków, od odziedziczonej wiary dotyka wszystkie środowiska.

 

Po drugie wśród rewolucjonistów w Rosji w ogóle dużo było przedstawicieli podbitych narodów, którzy nie utożsamiali się z państwem carów, m.in. Polaków i Łotyszy.

 

W przypadku Żydów zerwanie z tradycją ojców ma wyjątkowo gwałtowny przebieg. W Rosji carskiej choćby, która w drugiej połowie XIX wieku stała się główną wylęgarnią rewolucjonistów, Żydzi mieli zamknięte drogi kariery i awansu społecznego. Komunizm oferował im w ogóle zapomnienie o kwestii przynależności narodowej.

 

Były też dodatkowe czynniki tłumaczące atrakcyjność komunizmu dla Żydów. Pierwszym była radykalnie antychrześcijańska tradycja, w której zostali wychowani, którą wynieśli z domu. Dla nich nie tylko konkretne państwo narodowe było zagrożeniem, ale w ogóle każde państwo chrześcijańskie. Łatwiej niż przedstawicielom innych narodów przychodziło im myśleć o całkowitym obaleniu systemu religijnego, kościelnego.

 

Nie mając własnego państwa i nie będąc przywiązani do żadnej konkretnej tradycji państwowej byli idealnymi narzędziami do realizacji ideologii anarchistycznej i komunistycznej. Drugim dodatkowym czynnikiem, oprócz antychrystianizmu, był również wynikający z tradycji ekskluzywizm. Judaizm był skrajnie, w sensie narodowym, ekskluzywny. Chrześcijaństwo było religią, w oczach Żydów, prześladowców, religią złą. Zatem w komunizmie odnajdywali jedną właściwą formę uniwersalizmu. Liczni żydowscy rewolucjoniści zachowali zniekształconą, zeświecczoną formę dawnej religii, z której przejęli wrogość do chrześcijaństwa i Kościoła, silne poczucie solidarności grupowej i tęsknotę za uniwersalizmem antyreligijnym.

 

Czy zgodzi się Pan z twierdzeniem, że Marzec’68 jest naturalną konsekwencją totalitarnej codzienności? Przecież historia niejednokrotnie pokazywała, że tego typu systemy potrzebują wrogów zarówno rzeczywistych, jak i urojonych, których można „bezkarnie” eksterminować.

Systemy totalitarne wywodzą się, jeśli chodzi o ich korzenie, z myśli oświeceniowej. To tam, w połowie XVIII wieku pierwszy raz pojawiła się idea całkowitej przebudowy społeczeństwa, uformowania go na nowo, zgodnie z różnymi wcześniej przyjętymi założeniami. Mieli je wypracować w sposób naukowy i niepodważalny filozofowie.

 

Pierwsza wielka zbrodnia masowa, zbrodnia ludobójcza miała miejsce w Wandei, w czasie Rewolucji Francuskiej, a to, że do niej doszło, wynikało wprost z ideologicznych założeń radykalnych jakobinów. Skoro jakaś grupa ludności nie chciała dopasować się do stwierdzonego rzekomo w sposób naukowy nowego modelu społeczeństwa, to należało ją zlikwidować.

 

Według ówczesnych radykałów Pan Bóg nie istniał, a człowiek nie miał żadnej osobnej, przyrodzonej, bezwarunkowej wartości. Tak jak mamy prawo pozbywać się szkodliwych insektów czy zwierząt, tak też, myśleli rewolucjoniści, należy usunąć zbytecznych, szkodliwych ludzi. Ludzi zbędnych i niebezpiecznych z punktu widzenia powodzenia projektu ideologicznego należało zatem eliminować, tak mężczyzn, jak kobiety i dzieci.

 

Ten sam mechanizm działał w przypadku Hitlera czy Stalina. Pierwszy uznawał za niepodważalne ustalenia ideologii darwinizmu społecznego i rasowego. Zgodnie z tą pseudonauką różne rasy miały różną wartość. Nie istniał Bóg i nie obowiązywało bezwarunkowe prawo moralne – uważali niemieccy naziści. Przyszłość należała do tego, kto dysponował naukowym kluczem do jej określenia. Trzeba było zatem usunąć ludzi rasy niższej, ludzi słabszych i chorych, żeby zapewnić wspaniałą przyszłość czystych Aryjczyków.

 

Z kolei Stalin uznawał za prawdziwą teorię klas, zgodnie z którą należało wyeliminować klasy burżuazyjne i arystokratyczne, co miało przynieść raj na ziemi i panowanie klasy robotniczej. W obu przypadkach rozumowanie było dokładnie takie samo. Zaczynało się od przyjęcia za prawdziwe rzekomych ustaleń nauki, a następnie wprowadzało się je w życie. Jeśli nauka – teoria ras czy klas – domagała się usunięcia jakiejś grupy, to odpowiedzialny przywódca miał tego dokonać.

 

Dziękuję za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 724 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram