Zaostrza się konflikt pomiędzy MSZ Białorusi a Michaiłem Babiczem, rosyjskim ambasadorem w Mińsku, który swoimi wypowiedziami dla mediów podważa suwerenność kraju swojej dyplomatycznej misji.
Podczas konferencji prasowej w Mińsku dyplomata powiedział, że integracja obydwu krajów w ramach Państwa Związkowego jest nieunikniona, ponieważ na Białorusi językiem urzędowym jest rosyjski. Oznajmił również, iż Rosja jest „gotowa bronić suwerenności Białorusi” także przed tak zwanymi kolorowymi rewolucjami. Czyli – de facto – jest gotowa ingerować w wewnętrzne sprawy Białorusi.
Wesprzyj nas już teraz!
Rzecznik białoruskiego MSZ Anatol Hłaz odnosząc się do twierdzeń ambasadora oznajmił: „Nie zrozumiał jeszcze różnicy pomiędzy okręgiem federalnym a niezależnym państwem”. Zarzucił też Michaiłowi Babiczowi „nieznajomość Białorusi”, niechęć do jej poznawania, dążenie do kierowania stosunkami dwustronnymi „niczym księgowy”, a także chęć „ingerowania w wewnętrzne sprawy państwa”. – Powinien zgłębić specyfikę kraju, w którym się znajduje, poznać jego historię i okazać trochę szacunku – powiedział dziennikarzom Hłaz.
Na te ostre słowa zareagowało rosyjskie MSZ. Resort dyplomacji w Moskwie zażądał od władz Białorusi „większego szacunku” dla szefa swojej placówki w Mińsku. Głos zabrał też sam Babicz, który w wywiadzie dla mediów powiedział tyle co: trzeba poczekać aż piana opadnie, a wtedy obie strony będą mogły „w obiektywny sposób ocenić argumenty i wypracować możliwe do przyjęcia decyzje”.
Michaił Babicz od początku swojego urzędowania w Mińsku udziela mediom kontrowersyjnych wypowiedzi, które powodują, iż stosunki dyplomatyczne pomiędzy Rosją a Białorusią stają się coraz bardziej napięte. Babicz był wcześniej szefem rosyjskiej administracji w Czeczenii, gdzie utrzymywał bardzo surowy kierunek działań wobec miejscowych. Próbuje teraz przenosić ten ton podczas ambasadorowania na Białorusi. To jednak w suwerennym kraju rodzi konflikty.
Źródło – belsat.eu
Adam Białous