W życie duchowe zakrada się nierzadko pewne przygnębienie i zniechęcenie. Może się ono niekiedy przerodzić w prawdziwą rozpacz, która niszczy wszelką nadzieję, osłabia wiarę w osiągnięcie celu wiecznego, i doprowadza do całkowitego załamania. Przyczyną tej rozpaczy lub przygnębienia są osobiste trudności w życiu moralno-religijnym. Trudności w modlitwie, dokuczliwe pokusy lub skrupuły, brak widocznych rezultatów pracy nad sobą.
Bywają także zewnętrzne przyczyny zniechęcenia i przygnębienia: trudności we współżyciu z bliźnimi, niepowodzenia w pracy, troski rodzinne, słabe zdrowie itp.
Istnieją jednak głębsze przyczyny zwątpienia. Jeśli nastrój zwątpienia prawie stale cechuje człowieka, może on być objawem melancholijnego usposobienia lub wyczerpania nerwowego. Łączyć się z tym może brak prawdziwej ufności w Bogu, żywej wiary i miłości Bożej. Patrzy się na Boga zbyt jednostronnie, widząc w Nim pana i sędziego, zamiast mądrego i dobrego Ojca. W modlitwie, w pracy szuka się siebie, a nie chwały i woli Bożej. W smutku i zwątpieniu z powodu niepowodzeń w pracy tkwi sporo rozczarowanej miłości własnej.
Wesprzyj nas już teraz!
Smutne są skutki zwątpienia. Kiedy przemieni się w rozpacz, człowiek przestaje się modlić, opierać pokusom i grzechowi. Nie widząc celowości swych wysiłków, dobrowolnie opuszcza ręce i traci energię w dziedzinie religijnej i moralnej, a często także w pracy zawodowej.
Nie tylko jednak rozpacz, ale także częste przygnębienie i zniechęcenie wpływa ujemnie na życie religijne i pracę obowiązkową. Podobnie jak wilgotna, zimna mgła, która czasem zalega ziemię i hamuje wszelką wegetację. Przygnębienie stanowi czasem niebezpieczeństwo moralne. Nieprzyjaciel duszy lubi łowić ryby w mętnej wodzie. W chwilach zniechęcenia próbuje wabić rozkoszą zmysłową. Może nasze własne doświadczenie to potwierdza?
Nic nie jest tak obce Panu Jezusowi jak małoduszność i zwątpienie. „Wstańmy, chodźmy!’ (Mt 26,46) — te słowa, z którymi wkracza na drogę cierpienia, są charakterystyczne dla całego Jego życia i pracy. Nic chyba też nie jest tak niefranciszkańskie, jak przygnębienie i zniechęcenie, owa „choroba babilońska”, jak trafnie określił św. Franciszek. To choroba dzieci tego świata, którym brak żywej wiary i prawdziwej miłości Bożej, a przez to i szczerej ufności w Bogu. Wszelkimi sposobami starajmy się tę chorobę z naszej duszy usuwać.
Postanowienie: Rozwijać w sobie pogodę ducha i zdrowe zaufanie we własne siły.
O. Bernardyn Goebel OFM Cap, Przed Bogiem, Kraków 1965, s. 209-210.