9 listopada 2018

ONZ chce pozywać państwa za „ocieplenie klimatu”. Regulacje prawne już prawie gotowe

(źródło: pixabay.com)

W 1947 r. Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych ustanowiło Komisję Prawa Międzynarodowego (ILC), złożoną z „ekspertów”,  która m.in. przygotowuje projekty umów i traktatów międzynarodowych. Ostatnio ILC zasugerowała, że należy uregulować kwestie dotyczące odpowiedzialności za „podnoszenie się poziomu mórz” z powodu rzekomego „ocieplenia” i uregulowania kwestii tzw. uniwersalnej jurysdykcji, niezwykle groźnej dla suwerenności państw.

 

Kodyfikacją prawa międzynarodowego zajmuje się przede wszystkim ONZ. Karta NZ przewiduje w artykule 13 ustęp 1 lit a) jako zadanie Zgromadzenia Ogólnego inicjowanie badań i udzielanie zaleceń w celu „popierania postępowego rozwoju prawa międzynarodowego i jego kodyfikacji”. Zajmuje się  tym powołana w 1947 r. Komisja Prawa Międzynarodowego. Z zasady powinna ona w sposób ścisły i usystematyzowany formułować normy prawa „w sprawach, w których już istnieje znaczna praktyka państw, precedensy i opinie naukowe”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Co jednak pokazała praktyka na przestrzeni lat, oenzetowskie agendy najpierw przyjmują deklaracje i niewiążące umowy, w których główny nacisk kładzie się na monitorowanie i raportowanie w sprawie wdrażania pewnych ściśle ustalonych rozwiązań. Stają się „standardami” i ostatecznie uznaje się je za zwyczajowe prawo międzynarodowe, wymagając już ścisłego jego respektowania od państw. Jurysdykcja w takich kwestiach jest delegowana z sądów krajowych na międzynarodowe trybunały.

 

Przykładem może być umowa Global Compact w sprawie migracji, mająca być oficjalnie podpisana przez przedstawicieli państw 10 grudnia br., ułatwiająca migrację nielegalną i nakładająca na państwa wielkie zobowiązania. Na razie jest niewiążąca, ale ustala „standardy” postępowania w przypadku nielegalnej migracji, by ją szybko zalegalizować i wymaga ścisłego raportowania. 

 

Komisja Prawa Międzynarodowego składa się zaledwie z 34 członków „cieszących się uznanym autorytetem w zakresie prawa międzynarodowego,” występujących w charakterze „niezależnych ekspertów,” a nie przedstawicieli rządów.

 

Obraduje ona na corocznych posiedzeniach, przedstawiając raporty VI Komitetowi Zgromadzenia Ogólnego, w których proponuje uregulować określone kwestie. Komitet akceptuje lub odrzuca propozycje nowych kodyfikacji. Jeśli zaakceptuje, to wyznacza referenta, który przygotowuje odpowiednie sprawozdania i poddaje projekty pod dyskusje oraz głosowanie . Następnie zaakceptowane rozwiązania przedstawiane są państwom, które mogą formułować uwagi. W oparciu o te uwagi, Komisja Prawa Międzynarodowego rewiduje projekt i przedstawia go Zgromadzeniu Ogólnemu. Może ono uchwalić projektowaną umowę międzynarodową w formie rezolucji, czy też zadecydować o zwołaniu konferencji dyplomatycznej w celu przyjęcia umowy międzynarodowej w oparciu o projekt Komisji.

 

ILC opracowała np. projekty, które stały się podstawą umów międzynarodowych, w tym o tak fundamentalnym znaczeniu jak: cztery konwencje genewskie, prawa morza przyjęte w 1958 roku, konwencja wiedeńska o prawie traktatów z 1969 r. czy o zakazie wszelkiej dyskryminacji kobiet. ILC zbiera się co roku (zwykle w Genewie, ale w tym roku, również w Nowym Jorku). W tegorocznym raporcie Komisji, który został właśnie przedstawiony Szóstemu Komitetowi w Nowym Jorku znalazły się dwie bardzo niebezpieczne – zdaniem znawcy prawa międzynarodowego prof. Rychlaka – kwestie. Pierwsza dotyczy powszechnej jurysdykcji, druga – uregulowania odpowiedzialności za podnoszenie się poziomu mórz z powodu rzekomego globalnego ocieplenia powodowanego przez państwa, których gospodarka opiera się na węglu.

 

Warto pamiętać, że ILC – jeśli tylko państwa stosują się do określonych praktyk w sposób regularny i rutynowy – potem te praktyki przekształca w prawo, wymagając respektowania, jakby było wiążącym prawem międzynarodowym. ILC monitoruje zwyczaje i praktyki, by następnie je ściśle skodyfikować. Tegoroczna propozycja dodania dwóch tematów do przyszłego programu ILC, tj. podniesienia poziomu morza i uniwersalnej jurysdykcji, zdaniem prof. Ronalda Rychlaka z Uniwersytetu Missisipi, może stworzyć niebezpieczny precedens.

 

Jeśli kwestia wzrostu poziomu morza stanie się prawem międzynarodowym, to jedne kraje będą mogły wytaczać procesy innym państwom, których gospodarka jest oparta na węglu. Oznacza to, że wszelkie wątpliwości i pytania dotyczące nauki o globalnym ociepleniu przestaną mieć charakter akademicki, a będą już ustalonym i niekwestionowanym dogmatem ideologicznym, nie mogącym być podważanym, nawet jeśli pojawią się nowe ustalenia uczonych!  Prof. Rychlak przywołuje aferę „Climategate”, gdzie sami naukowcy zajmujący się klimatem podważyli bardzo niedokładne wyniki badań innych „ekspertów”, czy osławiony już „wykres kija hokejowego” dotyczący rekonstrukcji temperatury i emisji CO2 w ciągu ostatniego tysiąclecia w oparciu o symulacje i różne dane „proxy”.

 

Zdaniem prawnika, może to mieć niezwykle poważne konsekwencje. Podobnie, jak kwestia powszechnej jurysdykcji, która pozwala pociągać do odpowiedzialności karnej dowolny kraj – niezależnie od tego, gdzie popełniono domniemane przestępstwo i niezależnie od narodowości oskarżonego, kraju zamieszkania lub jakiegokolwiek innego związku z oskarżycielem  – jeśli  uzna się za przestępstwo „ocieplenie klimatu powodowane przez kraje, emitujące dwutlenek węgla” (sic!) i inne kwestie. Już teraz funkcjonują kancelarie prawne, specjalizujące się w tzw. sprawiedliwości klimatycznej, które próbują ustanowić precedensy.

 

Prof. Rychlak przypomina też, że chociaż niektórzy prawnicy wciąż ograniczają powszechną jurysdykcję do piractwa, to jednak ostatnie 20 lat pokazało, że koncepcja ta rozwija się bardzo szybko. I tak w 1998 r. sędzia hiszpański oskarżył generała Augusto Pinocheta o naruszenie praw człowieka popełnione w jego rodzinnym kraju Chile. Został on aresztowany w Londynie i był przetrzymywany przez półtora roku, zanim ostatecznie go zwolniono. Oznaczało to po raz pierwszy, że sędziowie europejscy zastosowali zasadę powszechnej jurysdykcji i to wobec byłej głowy państwa – z naruszeniem prawa międzynarodowego, gwarantującego takim osobom immunitet  – który miał zagwarantowaną dożywotnią amnestię w ojczystym kraju.

 

W ten sposób kształtowane prawa ograniczają suwerenność narodową. Nowe postępowe „normy międzynarodowe” są odgórnie narzucane innym. Tymczasem prawo międzynarodowe nie jest z natury lepsze od prawa jakiegokolwiek kraju – przekonuje prof. Rychlak. Można je uznać za lepsze, gdy opiera się na traktacie lub gdy tak powszechnie uznaje się. Kiedy jednak urzędnicy wstrzymują wiedzę, aby kształtować zachowania i wpływać na strukturę prawa, obywatele ze wszystkich krajów powinni zacząć się martwić postępującym rozwojem prawa międzynarodowego i jego implikacjami dla suwerenności – konkluduje

 

Źródło: un.org, theepochtimes.com

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 393 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram