11 sierpnia 2019

Kajetan Rajski: Brygada Świętokrzyska NSZ. „Posterunek w służbie Boga i Ojczyzny”

(Źródło: twitter.com/nsz_1942)

Od kilkunastu dni Narodowe Siły Zbrojne po raz kolejny stały się przedmiotem bezpodstawnych oskarżeń i kłamstw. Zdecydowany antykomunizm NSZ raził i razi nadal zwolenników „grubej kreski” i polityki dogadywania się z komunistami. Wytaczają przy tym najcięższe działa: współpracy z Niemcami i antysemityzmu.

Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych organizuje obchody 75. rocznicy powstania Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Patronat honorowy nad tym przedsięwzięciem objął Prezydent RP. 1 sierpnia rozpętała się medialna burza. „Gazeta Wyborcza” grzmiała wówczas: „[Prezydent] za dziesięć dni uczci pamięć polskich kolaborantów III Rzeszy. 11 sierpnia będzie patronował rocznicy powołania Brygady Świętokrzyskiej NSZ, która odrzuciła współpracę z AK i współdziałała z Wehrmachtem”.

 

Wesprzyj nas już teraz!

W walce z dwoma wrogami
W istocie Brygada Świętokrzyska NSZ była jedną z największych partyzanckich formacji na ziemiach polskich w czasie II wojny światowej. Jej źródeł należy upatrywać w historii 202 Pułku NSZ Ziemi Sandomierskiej oraz 204 Pułku NSZ Ziemi Kieleckiej. Drugi z nich począwszy od czerwca 1944 r. prowadził aktywną działalność przeciwko Niemcom, a także komunistycznym bandom z Armii Ludowej i sowieckim desantowcom, których przewodnim celem stało się rozpracowanie polskiego podziemia niepodległościowego. W dniu, w którym tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego ogłaszał swój „Manifest” proklamując Polskę jako państwo o silnie lewicowym ustroju, pułk NSZ rozbił siedemdziesięcioosobowy oddział niemieckiej żandarmerii pacyfikujący wieś Czarnocin. Przeciwko formacjom AK i NSZ niemiecki okupant rzucił do walki regularną armię, kolaboracyjne wschodnie oddziały i znaczne siły policyjne.

11 sierpnia 1944 r. w majątku Lasocin dowództwo NSZ zarządziło koncentrację oddziałów. Wówczas to właśnie powstała Brygada Świętokrzyska NSZ, a jej dowódcą został ppłk Antoni Szacki „Bohun”. W skład formacji weszły oddziały „narodowej armii” działające w rejonie Kielce-Kraków-Częstochowa. Przez kolejne miesiące, aż do wymarszu na Zachód, brygada stoczyła ponad trzydzieści potyczek i starć z oddziałami niemieckimi i komunistyczną partyzantką. Jedną z nich była bitwa pod Rząbcem, do której doszło 8 września 1944 r. Komuniści ze zgrupowania AL dowodzonego przez Tadeusza Grochala „Tadka Białego” pochwycili kilku żołnierzy brygady. Po brutalnym przesłuchaniu czekała ich egzekucja, stali nad wykopanymi grobami. W tym momencie przybyła odsiecz brygady i rozgorzała walka, w wyniku której zginęło 34 komunistów, a ponad stu dostało się do niewoli. W nocy – podczas próby ucieczki – część z nich została rozstrzelana. Trzynastu Polaków wstąpiło do brygady, był wśród nich Władysław Machejek, późniejszy znany PRL-owski propagandzista. Przez kilka dni pełnił rolę ordynansa ppłk. „Bohuna”, następnie zaś zbiegł. Jednym z ostatnich akordów walki z sowiecką agenturą, dokonującą gwałtów i rabunków polskiej ludności, była likwidacja 18 grudnia 1944 r. grupy lejtnanta NKWD Wasyla Tichonina „Wasyla”. Nie jest znany żaden przypadek likwidacji przez żołnierzy brygady obywatela polskiego żydowskiego pochodzenia ze względu na jego przynależność etniczną, w jej szeregach zaś służyli mający żydowskie korzenie Polacy.

Równolegle brygada prowadziła działania defensywne wobec okupanta niemieckiego. Ochraniano ludność przed pacyfikacjami, starano się jednak nie prowokować, by nie narażać Polaków na niepotrzebne represje. 19 grudnia 1944 r. pod Marcinkowicami doszło do starcia z Niemcami i oddziałami kolaboracyjnymi, w wyniku czego do niewoli brygady dostało się szesnastu Tatarów, dwóch Rosjan i dwóch Gruzinów.

Na linie, nad przepaścią…
W styczniu 1945 r. sytuacja dla Brygady Świętokrzyskiej NSZ stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Z jednej strony formacji zagrażały regularne oddziały Armii Czerwonej, które ruszyły z ofensywą, z drugiej zaś przygotowywana niemiecka obrona. Komenda Główna NSZ wydała rozkaz ewakuacji brygady na Śląsk. Wycofująca się brygada 14 stycznia 1945 r. w okolicach Pogwizdowa starła się z batalionem Wehrmachtu, w wyniku czego zginęło dwudziestu żołnierzy NSZ. Podjęto także nieudaną próbę sforsowania Pilicy. Wówczas to płk „Bohun” podjął decyzję o nawiązaniu kontaktu z lokalnym dowództwem niemieckiej obrony. W zamian za zwolnienie kilkunastu jeńców zawarto rozejm, a brygada otrzymała pozwolenie na przejście przez most w okolicach Żarnowca (ewakuacja odbyła się pod ostrzałem sowieckiej artylerii). Płk „Bohun” 19 stycznia wydał rozkaz: „Dla ratowania brygady porozumiałem się z dowództwem fortyfikacji niemieckich, aby przejść przez linie na Zachód. Tym samym weszliśmy w stan nieprowadzenia walki na czas nieokreślony. Mam nadzieję, że szybko toczące się wypadki wojenne pozwolą nam w niedalekiej przyszłości zameldować się u Naczelnego Wodza i Prawowitego Rządu Polskiego i według jego rozkazów zwrócić nasz oręż przeciwko wrogowi, którego każde nam zwalczać. Przypadł nam w udziale zaszczyt wkroczenia jako pierwszym oddziałom polskim na prastare nasze ziemie”. Tego samego dnia brygada przekroczyła Odrę.

Niemcy systematycznie naciskali na dowództwo brygady, by formacja włączyła do walki z Sowietami się po stronie niemieckiej. Oficerowie NSZ z kolei tłumaczyli, że ich celem jest zachowanie sił do przyszłej wojny między państwami zachodnimi a Związkiem Sowieckim. Strona niemiecka usiłowała włączył brygadę jako polską jednostkę do Waffen SS. Dowództwo brygady odrzucając te żądania wydało jedynie zgodę na zorganizowanie kursu przygotowującego do dywersyjnych działań na sowieckich tyłach. Zrzucane na spadochronach grupy nie otrzymywały jednak rozkazów od Niemców, a ich jedynym celem stało się nawiązanie kontaktu z Komendą Główną NSZ. Jednocześnie dowództwo brygady wysłało potajemnie na Zachód dwóch oficerów celem nawiązania kontaktu z II Korpusem.

Brygada wycofywała się na teren Czechosłowacji. 8 lutego 1945 r. dołączyło do niej około 120 żołnierzy Armii Krajowej – Powstańców Warszawskich – którzy zbiegli z jenieckiej kolumny. Utworzono z nich nowy batalion, nazwany „poznańskim”. Jednocześnie początkiem kwietnia 1945 r. doszło do kolejnych niemieckich nacisków, by brygada wzięła udział w walkach z Sowietami. Po raz kolejny płk „Bohun” stanowczo odmówił. Miał świadomość, że po pierwsze decyzja ta zostałaby propagandowo wykorzystana przez Niemców i Sowietów, po drugie zaś, że partyzancka jednostka nie miałaby szans w otwartym starciu z regularnymi jednostkami Armii Czerwonej. Żołnierska gazeta „Marsz i Bój” komentowała: „Nie wierzyliśmy nigdy i nie wierzymy nadal w dobrą wolę Rosji Sowieckiej. Jednocześnie nie zamierzamy bynajmniej odgrywać roli straży tylnej, osłaniającej odwrót armii niemieckiej (…). Zawsze jesteśmy przedstawicielami polskiej racji stanu”. To kluczenie i granie na zwłokę jeden z żołnierzy NSZ określił, że był to taniec na linie, nad przepaścią.

Ostatnim akordem działalności wojennej Brygady Świętokrzyskiej NSZ stało się wyzwolenie 5 maja 1945 r. niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holiszowie, filii KL Flossenburg. Żołnierze NSZ uratowali w ten sposób ponad tysiąc kobiet, wśród nich węgierskie Żydówki, które niemiecka załoga zamierzała spalić żywcem. Wojsko amerykańskie po kontrwywiadowczym sprawdzeniu uznało Brygadę Świętokrzyską NSZ za formację sprzymierzoną. Brygadę przekształcono w Polskie Oddziały Wartownicze.

Płk dypl. Alojzy Mazurkiewicz, przedstawiciel Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, powiedział do żołnierzy brygady: „Jestem dumny, że mnie pierwszemu przypada w udziale przywitać Wasz Oddział. Przybyłem do Was, jako przedstawiciel Wojska Polskiego, które zorganizowane było i istnieje na terenach Państw Sprzymierzonych. Jesteście jedynym Oddziałem, któremu udało się przejść przez wszystkie trudy i znoje życia żołnierskiego i to z bronią w ręku. U Amerykanów opinię macie jak najlepszą”. Z kolei gen. Józef Gawlina, biskup polowy PSZ na Zachodzie, przemawiał: „Jestem zbudowany postawą i duchem żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej. Trwajcie nadal na posterunku w służbie Bogu i Ojczyźnie. Na pewno osiągniecie w przyszłości to, co leży na sercu każdemu z nas: wolność wyznania i wolność osobistą w naszym Kraju”. Do środowiska żołnierzy NSZ z sympatią odnosił się również gen. Władysław Anders. Z kolei gen. Stanisław Maczek mówił: „Rozwój wypadków Wam [NSZ] przyznał rację (…). Jesteście dla wielu żywym wyrzutem sumienia (…). Mieliście rację (…), tego Wam nigdy nie wybaczą”.

Nadal Wyklęci
I nie wybaczyli. Sposób przedstawiania żołnierzy NSZ w czasach sowieckiej dominacji w Polsce, szczególnie zaś Brygady Świętokrzyskiej, nie powinien zadziwiać. Formacja ta, jako ściśle antykomunistyczna, uprzykrzyła życie wielu bojowcom AL i funkcjonariuszom PPR. Działalność pozostałych w Polsce formacji narodowego podziemia, trwających w konspiracji do początku lat pięćdziesiątych, stanowiła dosadny przykład zdecydowanego sprzeciwu Polaków wobec sowietyzacji kraju. Dlatego komunistyczna propaganda wytrwale pracowała, by sponiewierać w oczach Polaków historię NSZ. Dość wspomnieć, że w 1965 r. w serii „Żółtego Tygrysa” ukazał się tomik „Tropem Jaszczurki” autorstwa m.in. Mariana Strużyńskiego (agenta UB w szeregach WiN i innych formacji podziemia powojennego). Pierwszy nakład książki wynosił 160 tys. egzemplarzy. Z kolei dwunaste wydanie wspomnień Mieczysława Moczara „Barwy walki” miało nakład 30 tys. egzemplarzy. Tak zatruwano dusze Polaków.

Władze polskie uznały zasługi żołnierzy NSZ. Prezydent RP Kazimierz Sabbat w 1988 r. wydał dekret, w którym stwierdzał: „Żołnierze tej części Narodowych Sił Zbrojnych która, ze względu na stanowisko jej czynników kierowniczych, nie została scalona z Polskimi Siłami Zbrojnymi – Armią Krajową i którzy brali udział w walkach z okupantami w latach 1939-1945, spełnili swój obowiązek narodowy i żołnierski wobec Rzeczypospolitej Polskiej”.

15 września 2017 r. Sejm RP przyjął przez aklamację (co wymagało konsensusu wszystkich klubów poselskich, łącznie z Platformą Obywatelską czy Nowoczesną) uchwałę w sprawie upamiętnienia 75. rocznicy powstania Narodowych Sił Zbrojnych, której fragment brzmi: „Żołnierze NSZ nigdy nie pogodzili się z podbojem Polski przez Związek Sowiecki i narzuceniem jej komunistycznej władzy. Część z nich wraz z Brygadą Świętokrzyską NSZ przedostała się na Zachód (…).Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uznaje, że formacja ta [Narodowe Siły Zbrojne] dobrze zasłużyła się Ojczyźnie”.

Wydawałoby się, że już wszystko jasne. Jednak środowiska „Gazety Wyborczej” i innych pokrewnych mediów wytrwale opluwają pamięć Brygady Świętokrzyskiej NSZ mimo faktów historycznych i pomimo stanowiska najwyższych władz RP. Nie zdają sobie przy tym sprawy, jak bardzo podobni są w swej retoryce do komunistycznych propagandzistów. Dla nich Brygada Świętokrzyska to byli także współpracownicy Hitlera i bandyci. Tymczasem prawda sama się nie obroni…

 

Kajetan Rajski

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie