25 czerwca 2020

Oficjalne oświadczenie po wizycie prezydenta Dudy w USA i niepokój Niemiec

(Andrzej Duda i Donald Trump, fot. Jakub Szymczuk/KPRP)

Po środowym spotkaniu prezydentów Polski i USA, Biały Dom opublikował wspólne oświadczenie, w którym podkreślono silne – sięgające niemal 250 lat – więzi między Warszawą a Waszyngtonem. Nasz kraj obecnie jest w trakcie realizacji 123 kontraktów z USA. Sama wizyta wzbudziła pewne zaniepokojenie pośród polityków europejskich, obawiających się decyzji o ewentualnym przeniesieniu części żołnierzy amerykańskich z Niemiec do Polski.

 

„Stany Zjednoczone i Polska utrzymują wielowiekową przyjaźń i partnerstwo oparte na wspólnych wartościach i zainteresowaniach, silnych więziach międzyludzkich i wzajemnym szacunku. Dziś potwierdzamy wartości, które cenią oba nasze narody, zwłaszcza demokrację, praworządność, indywidualne wolności oraz wolny, uczciwy i wzajemny handel”, napisano w dokumencie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W oświadczeniu stwierdzono, że pandemia COVID-19 dodatkowo podkreśla znaczenie tych wartości, a także „pilną potrzebę ich obrony i promocji”. USA i Polska wraz z innymi sojusznikami, a także podobnie myślącymi partnerami, będą współpracować, by odbudować swoje gospodarki, by były „silniejsze, bardziej odporne i ściślej zintegrowane”, będą „chronić krytyczną infrastrukturę i technologię; a także dywersyfikować łańcuchy dostaw”. Obaj prezydenci zobowiązali się walczyć z dezinformacją, zwłaszcza dotyczącą kwestii historycznych związanych z II wojną światową.

 

Polska będzie ściślej współpracować z USA w celu wynalezienia leków i szczepionek, ale także w celu szybkiej wymiany informacji międzynarodowej, by zapobiegać przyszłym pandemiom.

 

Oba kraje uznały „strategiczne partnerstwo” i wskazały na konieczność pogłębienia współpracy w dziedzinie obronności, w tym poprzez dalsze wdrażanie wspólnych deklaracji z 12 czerwca 2019 r. i 23 września 2019 r. oraz opracowywanie planów zacieśnienia więzi wojskowych między obu krajami i zdolności odstraszających w Polsce. Oba kraje będą kontynuować prace na rzecz sprawiedliwego podziału obciążeń w celu wzmocnienia bezpieczeństwa transatlantyckiego i współpracy za pośrednictwem Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) oraz zapewnienia skutecznego odstraszania i obrony wschodniej flanki NATO.

 

Stany Zjednoczone i Polska promują też dywersyfikację energii, wolny rynek energii i wzmocnioną współpracę. Waszyngton wyraził zadowolenie z kupowania przez Warszawę skroplonego gazu LNG z USA i „rozpoczyna nowy rozdział współpracy energetycznej poprzez partnerstwo na rzecz rozwoju polskiej energetyki jądrowej”.

 

USA potwierdziły wsparcie dla Inicjatywy Trójmorza, która ma poprawić regionalną łączność energetyczną, transportową i informacyjną między Morzem Adriatyckim, Czarnym i Bałtykiem poprzez „przejrzyste, rynkowe i uczciwe inwestycje, a tym samym pobudzenie wzrostu gospodarczego i wzmocnienie wartości demokratycznych”. Waszyngton obiecał „znaczne środki finansowe na wdrożenie tej ważnej inicjatywy” i wezwał innych do przyłączenia się.

 

Ameryka jest też „dumna, że handel między Stanami Zjednoczonymi a Polską wzrósł o ponad 50 procent od 2016 roku”. Będzie dalej wspierać inwestycje, zwłaszcza w nowoczesne technologie.

 

Zobowiązano się do współpracy w zakresie zabezpieczenia naszych systemów telekomunikacyjnych. „W związku z tym potwierdzamy naszą wspólną deklarację z 2 września 2019 r. i zobowiązujemy się do współpracy w opracowywaniu rozwiązań technologicznych nowej generacji oraz do korzystania wyłącznie z bezpiecznych i zaufanych dostawców, sprzętu i łańcuchów dostaw w naszych sieciach 5G. Aby osiągnąć ten cel, będziemy współpracować w zakresie promowania innowacji dla zróżnicowanego łańcucha dostaw zaufanych dostawców 5G”, czytamy w oficjalnym oświadczeniu.

 

Polska – jak poinformował jeden z urzędników Białego Domu – jest w trakcie przeprowadzania 123 umów na zakup sprzętu wojskowego w USA.  Łączna wartość wspomnianych umów szacowana jest na około 15,6 mld dol.

 

Liczba umów wynika m.in. z potrzeb eksploatacyjnych sprzętów i systemów. Chodzi o zmawianie np. elementów potrzebnych do serwisowania amerykańskiego sprzętu wojskowego.

 

Oprócz dużych systemów kupowane są drobniejsze elementy wyposażenia, czyli części zamienne, smary, amunicja itp. Umowy zawierane są na wsparcie logistyczne, szkolenia, przegląd uzbrojenia itd.

 

W styczniu 2020 roku podpisano umowę dotyczącą zakupu 32 samolotów bojowych piątej generacji F-35, ze szkoleniami pierwszych załóg i personelu naziemnego oraz zabezpieczeniem logistycznym za 4,6 mld dol. Umowa jest bez offsetu.

 

Samolot kosztuje 87,3 mln dol. netto. Warszawa zapłaci o ponad 2 mln dol. więcej niż wojsko USA, ponieważ rząd polski kupuje maszyny od rządu USA, a nie bezpośrednio od producenta. Waszyngton narzuca swoją marżę. Pierwsze samoloty mają być gotowe w 2024 r., ale nie trafią do naszego kraju. Mają pozostać jakiś czas w Stanach Zjednoczonych, gdzie będą się szkolić piloci i specjaliści obsługi naziemnej.

 

Przyjęty jesienią 2019 roku plan modernizacji technicznej sił zbrojnych na lata 2021-35 przewiduje zakup kolejnych samolotów F16.

 

W marcu 2018 r. Polska zakupiła od USA zestawy Patriot. Wartość umowy wyniosła 4,75 mld dol. W ramach programu Wisła Polska kupiła 16 wyrzutni, 208 pocisków PAC-3 MSE koncernu Lockheed Martin, cztery sektorowe radary, cztery stanowiska kierowania walką, sześć stanowisk kierowania i dowodzenia, 12 radiolinii. Poszczególne części systemu mają trafić do naszego kraju do 2022 r. Program składać ma się z dwóch faz. W drugim etapie Polska ma kupić kolejne pociski i nowy radar o polu obserwacji 360 stopni.

 

W lutym 2019 roku podpisano z kolei wart 414 mln dol. międzyrządowy kontrakt na dostawę amerykańskiego systemu artylerii rakietowej HIMARS o zasięgu – zależnie od użytej amunicji – 70 lub 300 km (20 wyrzutni, amunicja, wsparcie logistyczne itp.).

 

Jesienią 2019 roku MON wystąpił do USA o przygotowanie oferty pięciu samolotów transportowych C-130 Hercules z nadwyżek amerykańskiego sprzętu wojskowego objętych programem Defense Excess Articles. Kongres zgodził się na przekazanie ich Polsce. Chodzi o maszyny młodsze niż pięć używanych przez polskie Siły Powietrzne C-130 mających po około 50 lat, które strona amerykańska przekazała nieodpłatnie przed 11 laty.

 

Jaki informuje szef Polskiego Funduszu Rozwoju, giganci technologiczni Google i Microsoft zainwestują w Polsce łącznie 3 miliardy dolarów w nadchodzących latach. Według tweeta Pawła Borysa, szefa PFR, deklarowana inwestycja oznacza, że nasz ​​kraj stanie się „cyfrowym centrum” dla Europy Środkowej i Wschodniej.

 

Google będzie budować nowe centrum danych w Polsce o wartości 2 miliardów dolarów od 2021 r. Firma wyszkoli również 10 tys. pracowników, budując zespół chmurowy. Dyrektor Google Cloud, Magdalena Dziewguc powiedziała, że ​​chmura regionalna będzie się składać z trzech regionów chmurowych. „Każda z tych infrastruktur będzie niezależna pod względem technicznym i programowym”.

 

Microsoft ogłosił publicznie swoją inwestycję wartą miliard dolarów amerykańskich na początku maja. Będzie obejmować centrum danych, a także wsparcie dalszego rozwoju umiejętności cyfrowych i transformacji cyfrowych. Enditem.

 

Podczas ostatniej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Białym Domu, amerykański przywódca obiecał przenieść część żołnierzy USA wycofywanych z bazy w Niemczech do Polski. Mowa jest o około tysiącu osób z blisko 9,5 tys. wycofywanego personelu amerykańskiego.

 

24 czerwca br., gdy prezydent Duda był przyjmowany przez Donalda Trumpa, niemiecka minister obrony, Annegret Kramp-Karrenbauer ostrzegła, iż ​​planowane przez administrację prezydenta USA wycofanie 9,5 tys. żołnierzy amerykańskich z jej kraju nie może wysłać Rosji sygnału „że USA są mniej zainteresowane Europą”.

 

Przemawiając za pośrednictwem tłumacza z Berlina podczas wirtualnego spotkania zorganizowanego przez Radę Atlantycką w dniu wizyty Dudy w USA, Kramp-Karrenbauer powiedziała, że 34, 5 tys. żołnierzy amerykańskich stacjonujących obecnie w Niemczech, a także tysiące amerykańskich cywilów wspierających wojskowych „walczą o bezpieczeństwo Niemiec, naszych żołnierzy i partnerów NATO”.

 

Dodała , że zapewniają oni również „kolektywną obronę”, wysyłając „bardzo silny sygnał z Europy do Rosji”, a także „służą bezpieczeństwu USA”. Minister zwróciła uwagę na znaczenie kilku kluczowych amerykańskich instalacji wojskowych na niemieckiej ziemi, takich jak baza lotnicza Ramstein, która obejmuje szpital wojskowy i służy jako centrum dla rozmieszczenia wojsk amerykańskich na tak odległych obszarach, jak Afryka i Afganistan.

 

– NATO, dla nas w Niemczech i dla mnie, jest sojuszem USA z państwami europejskimi i innymi, które mają wspólne interesy, ale, co ważniejsze, podzielają wspólne wartości – zaznaczyła. – NATO nie jest organizacją handlową, a bezpieczeństwo nie jest towarem. Ale chodzi o to, jak wszyscy razem radzimy sobie z zagrożeniami naszych czasów – dodała.

 

Kramp-Karrenbauer – rozmawiając z Anną Wieslander, sztokholmską dyrektorką biura Atlantic Council w Europie Północnej zapytana o opinię na temat ewentualnego przeniesienia do Polski żołnierzy amerykańskich, zaznaczyła, że to nie jest „dwustronna niemiecko-amerykańska  sprawa”, ale dotyczy „przesunięcia wojsk w ramach sojuszu”.

 

Jeśli żołnierze zostaną przeniesieni do USA, musisz upewnić się, że nie wysłałeś sygnału, co byłoby nieprawidłowe, że Stany Zjednoczone są mniej zainteresowane Europą. Jeśli żołnierze zostaną przeniesieni do obszaru Indo-Pacyficznego oznaczałoby to nowy cel strategiczny. A jeśli wojska te zostaną przeniesione do Polski – kontynuowała – członkowie NATO zgodnie z porozumieniem NATO-Rosja z 1997 r., mającym na celu kierowanie stosunkami między sojuszem a Moskwą, muszą stać w widocznej jedności i… trzymać się traktatu, na który zgodziliśmy się.

 

Minister podkreśliła, że ważne jest wzajemne zaufanie, by lepiej koordynować wspólnie swoje plany. Dodała, że Waszyngton nie może podejmować jednostronnych decyzji, bo to podważa jego wiarygodność.

 

Kramp-Karrenbauer nie zgodziła się również z naciskami Waszyngtonu, domagającego się wydawania przez członków NATO co najmniej 2 procent produktu krajowego brutto na obronę. Mówiła, że to jest „nie do przyjęcia”. Wyjaśniła, że Berlin zobowiązał się podczas spotkania w Walii do zainwestowania w ciągu najbliższych dwóch lat tyle środków, by do 2030 roku zapewnić 10 procent zdolności wojskowych w NATO. – To jest cel, do którego dążymy. … Właśnie za tym opowiadam się – dodała.

 

Jednak biorąc pod uwagę poważne ograniczenia budżetowe w związku z epidemią COVID-19, nie będzie to łatwe – zaznaczyła. – Jeśli spojrzy się na Europę jako całość, ogólnie musimy wydać tyle samo na wojsko, co Chiny, ale przy mniej efektywnym wkładzie – ubolewała, że nie ma jedności, tylko każdy kraj w sojuszu realizuje swoje cele.

 

Minister przyznała, że Rosja prowadzi agresywną, asertywną politykę i nie szanuje prawa do samostanowienia innych krajów. Odnosząc się do aneksji Krymu zaznaczyła, że „po raz pierwszy od drugiej wojny światowej granice zostały siłą zmienione”.

 

Przez cały ten czas próbowano wznowić i zresetować stosunki z Rosją. Rosja musi bardzo jasno zrozumieć, że my w Europie i w NATO jesteśmy silni, że postępujemy zgodnie z tym, co robimy, i że jesteśmy gotowi stawić czoła zagrożeniu, jakie stanowi. Dlatego koncepcja odstraszania jest tak aktualna – przekonywała.

 

Mimo to – dodała – nadal potrzebujemy i chcemy, aby Rosja wróciła do stołu negocjacyjnego, abyśmy mogli ponownie zawrzeć ważne traktaty rozbrojeniowe.

 

Kramp-Karrenbauer zauważyła, że Stany Zjednoczone dokonały właściwego wyboru, wycofując się w ubiegłym roku z traktatu o siłach jądrowych o średnim zasięgu (INF) z czasów zimnej wojny, który ograniczał rozwój naziemnych pocisków o zasięgu od 500 do 5500 kilometrów.

 

To bardzo dobrze, że całe NATO, bez wyjątku stwierdziło, że Rosja naruszyła INF, i właśnie dlatego Stany Zjednoczone miały prawo zakończyć INF, ponieważ był to akt agresji – oceniła. Wyjaśniliśmy bardzo jasno, że nie odpowiemy na żadną prowokację za pomocą kontr-prowokacji – dodała.

 

Zdaniem Krampe-Karrenbauer, NATO idzie jednak o krok za daleko, opracowując wspólne strategie w odpowiedzi nie tylko na rosyjskie zdolności nuklearne, ale także w odniesieniu do broni konwencjonalnej.

 

Przekonywała, że to ​​Chiny stanowią „systemowe wyzwanie” dla Stanów Zjednoczonych i Europy a nie Rosja, ponieważ kraj ten jest silny gospodarczo, ale nie przestrzega zasad wolności jednostki, wartości demokratycznych i praw obywatelskich, które łączą transatlantycki sojusz.

 

Minister podkreśliła, że Chiny dbają głównie o wpływy ekonomiczne i umocniły się w regionie Indo-Pacyfiku. Postawą Pekinu jest zaniepokojona tak samo Australia, jak i kraje Europy zaniepokojone są działaniami Rosji. – Jednak – jak stwierdziła – prawda jest również taka, że ​​żyjemy w zglobalizowanym, wielonarodowym świecie z powiązaniami gospodarczymi. Oznacza to, że nie wolno nam angażować się w wojny handlowe, które zrujnują nas wszystkich.

 

Źródło: whitehouse.gov, businesinsider.com, atlanticcouncil.org

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram