26 maja 2012

Odrzuceni przez wrogów i swoich

(Ujgurzy w Xinjiang. Fot. Open Doors)

Nawróceni z islamu bezwzględnie prześladowani są zarówno przez muzułmanów, jak i przez chiński reżim. Nie mogą liczyć też na pomoc ze strony lokalnych chrześcijan.

Totalitarne Chiny wciąż próbują przekonać do siebie świat Zachodu, ofiarowując intratne interesy. Pieniądz przesłania, niestety problem prześladowania niepokornych wobec komunistycznego reżimu, w tym chrześcijan. Chiny wspierają również inne dyktatury odpowiedzialne za zabijanie wyznawców Chrystusa, przede wszystkim Koreę Północną, ale i Wietnam, Laos, Erytreę, sudańskie władze w Chartumie czy krwawą północ Nigerii.

Wesprzyj nas już teraz!

Trwa burzliwa debata na temat tego, czy sytuacja chrześcijan w Chinach się poprawia. Głoszone są skrajne opinie, niektórzy komentatorzy twierdzą, iż prześladowanie w znacznej mierze ustało, inni przeciwnie – udowadniają, że jest coraz gorzej. Trudno odpowiedzieć na tę kwestię w sposób jednoznaczny. Na pewno chrześcijaństwo w Chinach rozwija się bardzo dynamicznie. Sprawdzone źródła szacują całkowitą liczbę wierzących na około 80 milionów. Jednak Chiny są nadal jednym z państw rządzonych przez jedną partię, a rząd nie chce przyznać większości chrześcijan ich pełnych praw religijnych. Nawet ci, którzy funkcjonują w oficjalnie uznanych wspólnotach mają formalnie prawo do praktykowania swojej wiary tylko wewnątrz budynków kościelnych.

 

Obcy w swoim kraju

Chiński reżim totalitarny jest odpowiedzialny za prześladowania chrześcijan ze wszystkich denominacji. Zdecydowane ataki kierowane są przede wszystkim na katolików i protestantów ze wspólnot katakumbowych. W pierwszym przypadku są to chrześcijanie związani ze Stolicą Apostolską, nienależący do Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh), w drugim zaś ci, którzy nie chcą podporządkować się strukturom państwowym w ramach Patriotycznego Ruchu Trzech Autonomii. Sytuację chrześcijan w tym kontekście przybliżałem już Czytelnikom „Polonia Christiana”, teraz chciałbym podjąć inny wątek, całkowicie zapoznana jest bowiem jeszcze jedna odsłona prześladowań wyznawców Chrystusa w Chinach. To prześladowania chrześcijan przez muzułmańskich Ujgurów, którzy jako mniejszość są również represjonowani przez reżim chiński.

 

Media światowe bardzo dużo uwagi poświęcają atakom na Ujgurów wyznania muzułmańskiego. Jednak z pełną premedytacją zapomina się o losie chrześcijańskich Ujgurów, którzy są atakowani ze wszystkich stron: ze strony władz chińskich, władz autonomicznego regionu oraz ze strony swojego własnego środowiska. Dlaczego tak jest?

Populacja Ujgurów w autonomicznym regionie Xinjiang liczy niespełna 9 milionów. Większość z nich to muzułmanie, ale żyje wśród nich także nieznaczna grupka chrześcijan: około czterystu konwertytów z islamu. Znajdują się oni pod wielką presją rodziny, przyjaciół, sąsiadów, lokalnych duchownych, władz. Zazwyczaj są wyrzucani poza nawias społeczny. Licząca według najnowszych szacunków nawet 850 tys. mniejszość chrześcijan to Chińczycy Han. Zgodnie z zarządzeniem władz lokalnych, w nabożeństwach i Mszach św. na tym obszarze nie mogą uczestniczyć Ujgurzy. Zakazane jest także dystrybuowanie materiałów religijnych w ich języku. Dlatego większość nawróconych z islamu zbiera się we własnym gronie, we wspólnotach domowych, ryzykując aresztowanie, grzywny, wypędzenie. Władze w Chinach dość restrykcyjnie traktują wszystkich chrześcijan, ale w regionie Xinjiang rygor i kontrola są znacznie dotkliwsze.

Nawrócenia Ujgurów zaczęły się w 1990 r. Powstawały wówczas ich pierwsze wspólnoty i Kościoły domowe. Pamiętajmy, że kontekst ich położenia jest niezwykle specyficzny, a mówiąc wprost – tragiczny. Żadna wspólnota chrześcijańska nie chce ich przyjąć. Wynika to z poczucia odpowiedzialności liderów i pasterzy, którzy mogliby narazić siebie i swoich wiernych na brutalne ataki ze strony zarówno władz, jak i ekstremistów islamskich. Konwertyci są zatem pozostawieni sami sobie i szukają, niejako po ciemku, innych „rebeliantów” z islamu. Obecnie zainteresowanie ich losem spadło. Dlatego chciałem o nich przypomnieć i zachęcić do modlitwy za tych ludzi i pamięci o nich.

 


Tomasz M. Korczyński

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie