6 października 2017

Od kazuistyki do „religii przyjemnej”

(Fot. Unsplash.com)

Prawdziwym celem kazuistów jest moralność chrześcijańska – ich zdaniem, obecnie sztywna, zbyt surowa i nieprzystająca do „wartości” naszych czasów. Chcą, by Kościół stał się atrakcyjny, przyciągał przez dopasowanie swojej nauki moralnej do namiętności ludzkich. Istnieje realna groźba, że kazuistyczni legislatorzy będą zdolni zmienić drogę Kościoła, wpływać na wybór kandydatów do sprawowania najwyższych funkcji, wykuwać sojusze, które mogą skompromitować nawet istnienie Kościoła jako takiego – mówi ks. prof. Michel Schooyans.

 

Wydawałoby się, że XVII-wieczne teologiczne kontrowersje przeszły już do historii, że krytykowana przez Pascala kazuistyka nie ma zastosowania w czasach obecnych. Ksiądz Profesor twierdzi, że tak nie jest. Na jakiej podstawie?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Czytając „Prowincjałki” Pascala widać ewidentne podobieństwo krytykowanych tam tez do pozycji wielu teologów, filozofów, dzisiejszych ludzi Kościoła, starających się o radykalne zmiany w jego doktrynie i posłannictwie. Przypomnijmy, że XVII-wiecznym moralistom, kazuistom, chodziło o rozwiązanie problemu sumienia bez uciekania się do rygoryzmu. Teraz tendencje są takie same.

 

Można je było dostrzec także w czasie obrad ostatniego Synodu o rodzinie?

 

Synod wykazał oczywistą reformatorską agresywność, którą możemy dzisiaj lepiej zrozumieć właśnie dzięki „Prowincjałkom”. Oto jak Pascal zaczął być doceniany, w zupełnie niespodziewanym momencie.

 

Czy ogłoszona po Synodzie przez papieża Franciszka adhortacja „Amoris Laetitia” świadczy o kryzysie Kościoła?

 

Synod ten ewidentnie ukazał jego głęboką słabość, na pewno także kryzys, również poprzez powracające debaty nad kwestią rozwodników żyjących w ponownych związkach, nad modelami rodziny, rolą kobiet w Kościele, „kontrolą urodzeń”, homoseksualizmem, eutanazją… Nie można zamykać oczu – Kościół zadawał sobie te pytania sięgając do swoich fundamentów, a przecież wszystkie odpowiedzi na te kwestie znajdują się w Piśmie Świętym, w nauce Chrystusa, w objawieniu Ducha Świętego, w głoszeniu Ewangelii przez Apostołów, w coraz dokładniejszym rozumieniu Objawienia, w wyznawaniu wiary przez całą wspólnotę wierzących. Pan Jezus powierzył Kościołowi misję przyjęcia tych prawd, jasnego ukazania ich spójności i świadczenia o nich. Kościół nie otrzymał od Pana ani misji modyfikacji tych prawd, ani misji napisania nowego Credo – jest on strażnikiem tego skarbu. Musi studiować te prawdy, wyjaśniać je, pogłębiać ich rozumienie i zaprosić wszystkich ludzi do przyjęcia wiary. Są dyskusje – na przykład o małżeństwie – już rozstrzygnięte przez Pana. To właśnie w celu zaćmienia autentyczności tych prawd, następcy faryzeuszów negowali historyczność Ewangelii.

 

Okazuje się jednak, że te ewidentne prawdy są, niestety i dzisiaj podważane…

 

I w tym widać powrót kazuistyki. Ona pozwala rzekomo moralistom na rozeznawanie i rozstrzyganie kwestii sumienia. Niektórzy moraliści próbują znaleźć rozwiązania odpowiadające osobom, które uciekają się do ich opinii. Kazuista lub neokazuista stał się legislatorem i sędzią, kultywując sztukę dezorientowania wiernych. Troska o prawdę objawioną traci znaczenie. Co najwyżej, rozważane są „możliwe” stanowiska. Dzięki temu probabilizmowi, postawiona teza stwarza miejsce interpretacjom przeciwnym. Probabilizm ten umożliwia czasami dmuchanie na gorące, czasami na zimne, za i przeciw, czasami marsz do przodu, czasami cofanie się. Zapomina się o nauce Jezusa: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). Ponadto, każdy neokazuista zastosuje swoją osobistą interpretację. Być może będzie mieć rozdarte serce, ale przede wszystkim chce być w przyjaźni ze światem.

 

Czy można mówić o funkcjonowaniu w Kościele zorganizowanej grupy, która postępuje w ten właśnie sposób?

 

Synod o rodzinie ukazał grupę pasterzy i teologów, którzy nie wahają się podważać doktrynę Kościoła. Funkcjonują oni jak silna partia: międzynarodowa, zdyscyplinowana i dobrze zorganizowana. Aktywni członkowie tej partii mają łatwy dostęp do mediów, często są w nich obecni. Reagują wraz z poparciem niektórych najwyższych władz Kościoła. Prawdziwym ich celem jest moralność chrześcijańska. Według nich – sztywna, zbyt surowa i nieprzystająca do „wartości” naszych czasów. Chcą, by Kościół stał się atrakcyjny, przyciągał przez dostosowanie swojej nauki moralnej do namiętności ludzkich. Istnieje realna groźba, że kazuistyczni legislatorzy będą zdolni zmienić drogę Kościoła, wpływać na wybór kandydatów do sprawowania najwyższych funkcji, wykuwać sojusze, które mogą skompromitować nawet istnienie Kościoła jako takiego.

 

Co oznacza dla nich „pogodzenie nauki moralnej Kościoła z ludzkimi namiętnościami”?

 

Chodzi o to, by Kościół zmienił swoje stanowisko w podejściu do rodziny, małżeństwa, antykoncepcji, aborcji, sztucznego zapładniania, homoseksualizmu i eutanazji. Aby przypodobać się światu, będą najpierw chcieli „przystosować” do niego sakramenty. Weźmy np. sakrament pokuty. Brak zainteresowania nim dzisiaj w Kościele zachodnim tłumaczą „rygoryzmem”, który rzekomo uprawiają spowiednicy w myśl zasad zaczerpniętych z dawnych czasów. Tymczasem według nich, dzisiejszy spowiednik musi wiedzieć, jak sprawić, by sakrament ten podobał się spowiadającym. Konsekwencje wynikające z takiej przemyślnej dewiacji są paradoksalne i dramatyczne. Nowa moralność prowadzi bowiem chrześcijanina do uznania bezużyteczności sakramentu pokuty, a więc zarazem również Krzyża Chrystusa i jego Zmartwychwstania.

 

Jakich argumentów i sposobów używa się, by zaakceptować „moralność” powtórnych związków małżeńskich dla ludzi po rozwodach, a także aborcję, eutanazję, homoseksualizm…?

 

Nauczanie neokazuistów przypomina ustępliwość, jaką wykazała duża część biskupów angielskich w stosunku do Henryka VIII. Posuwając się do akceptacji nowych związków dla ludzi rozwiedzionych cywilnie, neokaziuści wspierają wszystkich graczy politycznych, którzy niszczą respekt dla życia a jednocześnie także dla rodziny. Dla nich stwierdzanie nieważności małżeństwa będzie łatwe tak jak i następujące po nim wielorakie związki.

 

Na początku będą oni przypominać nauczanie Kościoła o nierozerwalności małżeństwa. Później wskażą na trudności z przyjęciem tego nauczania, stawiając następnie pytanie: czy rozwiedzeni w nowych związkach są w stanie grzechu ciężkiego? I w tym miejscu wskażą „kierowników sumienia”, którzy pomogą tym ludziom w „rozeznaniu”, to znaczy wyborze drogi odpowiadającej im w danej sytuacji. Ten „kierownik sumienia” musi zaoferować wyrozumiałość i pobłażliwość, okazać dowody współczucia. W tej sytuacji każdy będzie mógł – osobiście, w zupełnej swobodzie myślenia – ocenić, co mu pasuje najlepiej. W tej wizji nowej moralności nie chodzi o rozpoznanie woli Bożej, tylko rozpoznanie dobrego wyboru „według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią”, jak pisze święty Paweł w Drugim Liście do Tymoteusza (2 Tm 4,3).

 

Jeżeli chodzi o aborcję i eutanazję, taktyka będzie podobna. Na początku będą deklaracje o obronie życia od poczęcia aż do śmierci. W przypadku jednak niechcianej ciąży, aborcja może być zaakceptowana moralnie, bo jej celem – na przykład – będzie ocalenie życia chorej matki. Wyroki w tej kwestii mają podejmować lekarze.

 

Tak samo w przypadku eutanazji – trzeba będzie przypodobać się ludziom, którzy ją propagują hasłami o „godnej śmierci”, „wolności decydowania o chwili odejścia”, głosząc, że taka śmierć to szczytowy punkt w hierarchii postępowania nakierowanego na zachowanie jakości życia. Współpraca specjalnie wyszkolonych kapelanów będzie szczególnie doceniana dla uwierzytelnienia współczucia, którego wyrazem jest śmierć ofiarowana jako dar.

 

Według neokazuistów, trzeba rozpocząć ewangelizowanie w taki sposób, by w niczym nie przeszkadzało ono architektom społeczeństwa zsekularyzowanego.

 

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Franciszek L. Ćwik

 

 

Ks. Michel Schooyans jest emerytowanym profesorem Katolickiego Uniwersytetu w Louvain (Belgia), gdzie wykładał filozofię polityczną, ideologie współczesne i etykę polityk demograficznych. Wchodził w skład Papieskiej Akademii Nauk Społecznych i Papieskiej Akademii Życia. Jest członkiem Akademii Fides et Ratio (Rio de Janeiro) oraz Meksykańskiej Akademii Bioetyki.

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie