8 marca 2021

Od feminizmu do genderyzmu – tak rewolucja pożera własne dzieci

Gender wywodzi się z feminizmu i żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Hasło „walki o wyzwolenie kobiet” od zawsze było nośne i pozwalało na zajmowanie bardzo konkretnych postaw i stanowisk. Był to jednak tylko pewien etap rewolucji, w którym nigdy nie chodziło o realną pomoc drugiemu człowiekowi, w tym wypadku kobiecie. Ta rewolucja jak każda rewolucja obecnie pożera własne dzieci i dlatego też osoby, które miały być szczególnie chronione, ocalone, czyli kobiety zostały w tej chwili porzucone po uprzednim zniszczeniu ich godności i tożsamości – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

 

Jak zdefiniowałby Ksiądz profesor, jako etyk, kobiecość?

Wesprzyj nas już teraz!

Kobiecość to miłość i macierzyństwo, to wrażliwość i pewna delikatność, ale jednocześnie połączona z wielką odwagą życia. W mojej ocenie te cechy znakomicie się w kobietach uzupełniają, czyli z jednej strony czułość i uczuciowość, a z drugiej męstwo.

 

Męstwo?

Jak najbardziej. Męstwo jest, czy też powinno być, cechą mężczyzn, ale z drugiej jest to cecha na wskroś kobieca, właśnie poprzez swoistą odwagę życia, zaradność, stawianie czoła rozlicznym trudnościom etc.

 

Wracając do Pana pierwszego pytania: kobieta to przede wszystkim matka, dlatego że niezależnie od wymiaru czysto biologicznego kobieta jest tą, która daje życie i miłość, która spełnia w najgłębszym znaczeniu tego słowa funkcję macierzyńską.

 

Czy ta definicja kobiecości, czy ten krótki opis kobiety ma jednak zastosowanie we współczesności? Największe i najbardziej opiniotwórcze środki przekazu medialnego lansują raczej kogoś, kto jest totalnym zaprzeczeniem macierzyństwa, delikatności i odwagi…

To prawda… W dominującej narracji medialnej i politycznej mamy do czynienia z karykaturą kobiety. To co jest w niej najbardziej wartościowe i najszlachetniejsze ma być wyrzucone z wizerunku kobiety i zastąpione tym, co nie jest dla kobiet klasyczne czy charakterystyczne.

 

Nie jest to nic nowego. Już w czasach stalinizmu mieliśmy do czynienia z wpychaniem kobiet do zawodów typowo mężczyzn. Symboliczny obraz kobiety na traktorze to tylko jeden z elementów tamtej rzeczywistości. Dzisiaj ta karykaturyzacja kobiet wyraża się poprzez zrzucenia z nich tego szlachetnego dziedzictwa kobiecości i przypisania kobietom wszystkiego, co jest zaprzeczeniem jej tradycyjnego obrazu.

 

Dlaczego przekaz medialno-polityczny jest właśnie tak skonstruowany? Dlaczego za jego pomocą próbuje się na nowo „wyzwolić” kobiety?

W epoce komunizmu, kiedy to również próbowano za wszelką cenę i na siłę wyzwolić kobiety jak i teraz podstawą tych działań jest „wyzwolenie” dla samego „wyzwolenia”.

 

Hasło „wyzwolimy was” jest od zawsze bardzo nośne i chwytliwe. Łatwo przekonać człowieka, że jest w jakiś sposób zniewolony czy ograniczony. Proszę zwrócić uwagę, w jaki sposób, według przekazu medialno-politycznego mają być zniewolone kobiety i jakie ma być źródło ich ograniczenia.

 

Według ideologów głównym powodem zniewolenia ma być nierówność płci, dlatego tak często słyszymy frazę „wojna płci”. Ma to tyle samo sensu i logiki jak marksistowskie slogany o nierówności klasowej, która wszystkich zniewala.

 

Ale przecież na temat nierówności płci powstały setki artykułów podpartych kolejnymi badaniami. Może w związku z tym coś jest na rzeczy?

Na temat nierówności klasowej również powstawały artykuły i książki, z których dowiadywaliśmy się, że z pierwszymi walkami klas mieliśmy do czynienia w starożytnym Egipcie i że jest to konieczność dziejowa.

 

Jeśli zaś chodzi o „wojnę płci”, to widać wyraźnie, że nurt spod tego hasła zdecydowanie się rozrasta i staje wręcz nurtem dominującym. Jak dla mnie to powtórka sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy też mieliśmy do czynienia z jedynie obowiązującą nauką, jedynie obowiązującą filozofią, historią etc. Wszystko, co w jakikolwiek sposób podważało „mądrości” Marksa, Engelsa i Lenina było zabronione i karane. Niestety, ale podobnie rzecz ma się dzisiaj.

 

Wydawałoby się, że po oficjalnym upadku świat poszedł do przodu także w sensie jakiegoś poziomu intelektualnego. Obecnie widzimy, że jest on coraz bardziej zaczadzony i coraz mocniej dotknięty opium dla ludu, jakim były marksizm i tzw. demokracja ludowa. Różnica polega na tym, że wojnę klas zastąpiła wojna płci.

 

Dlaczego to właśnie płeć piękna stała się pierwszym i głównym celem ataku ideologów spod znaku genderyzmu? Dlaczego od ataku na kobiecość, jakim było stwierdzenie, że płeć kobieca nie ma nic wspólnego z biologią, tylko jest to konstrukt społeczno-kulturowy zaczęła się cała ta wojna płci?

Kobieta jest tą osobą, która domaga się szczególnej wrażliwości, opieki i szacunku. Jeżeli uda się przekonać kobiety, że to, co się wokół nich dzieje jest wyrazem zniewolenia i dyskryminacji; jeśli uda im się wmówić, że to, co jest im przez wieki przypisane i co jest zgodne z ich naturą to w tak naprawdę fałsz i kłamstwo, to wówczas można łatwo część z nich przekonać, że walcząc z tym czymś, walczy się w dobrej i słusznej sprawie.

 

Uderzenie w kobietę jest uderzeniem w najbardziej newralgiczny punkt. Od niego można rozpocząć każdą rewolucję, ponieważ jeżeli uda się wmówić, że to co piękne w kobiecie jest szpetne, że to co jest wartością jest anty-wartością i obciążeniem, że to co jest wyrazem godności kobiety, to nic innego jak symbol jej upodlenia, to po prostu zakłamuje się tutaj sedno i najbardziej newralgiczny element prawdy o człowieku. Jeżeli uda się tego dokonać, to dalsza rewolucja może pójść bardzo łatwo i prosto.

 

Myślę, że właśnie dlatego pierwszy cios, jaki wymierzyła światu rewolucja całkowitej destrukcji człowieka i jego tożsamości, z jaką mamy dzisiaj do czynienia był wymierzony właśnie w kobiety.

 

Czy dlatego właśnie macierzyństwo jest przedstawiane przez lewicę jako coś niekoniecznie dobrego, jako coś, co powinno poczekać, bo nie może przecież być tak, że dziecko będzie przeszkadzać w robieniu kariery?

Tak. Warto tutaj sięgnąć do pism Fryderyka Engelsa, a w szczególności do jego słynnego artykułu o pochodzeniu małżeństwa i rodziny, w którym to skomentował prace brytyjskiego antropologa Morgana i stwierdził, że archetypem wszelkiego wyzysku jest ucisk kobiety przez mężczyznę w heteroseksualnym monogamicznym małżeństwie.

 

Dalej Engels twierdził, że chcąc wyzwolić kobietę z tego wyzysku, a poprzez to wyzwolić wszystkich uciskanych należy dokładnie zmienić role społeczne, które do tej pory były utożsamiane z płcią. Należy więc na przykład oderwać mężczyznę od środków produkcji. Jak to zrobić? Przymuszając kobietę do pracy.

 

Z drugiej strony Engels uznał, że kobietom należy odebrać macierzyństwo. „Komunista we fraku” zdawał sobie sprawę, że nie da się przerzucić go na mężczyznę, dlatego uznał, że dziecko należy potraktować jako coś złego, coś niechcianego i narzuconego. Jego zdaniem należy całkowicie zmienić model relacji seksualnych i doprowadzić do eliminacji prokreacji.

 

To wszystko w zasadniczy sposób godzi w kobiety i sprowadza się do dwóch elementów. Po pierwsze do odebrania kobiecie macierzyństwa i po drugie do popchnięcia jej do przymusowej pracy zarobkowej. Właśnie te dwa punkty stały się jakimś naczelnym hasłem najpierw feminizmu, a w tej chwili jego wyostrzonej i zmutowanej postaci, jaką jest genderyzm.

 

Mamy więc tutaj do czynienia z czymś bardzo przeciwnym naturze kobiety, co zostało potraktowane jako element jej „wyzwolenia”, podniesienia godności i rzekomego zrównania z mężczyzną. Jest to po prostu zniszczenie kobiety, ale to jest cecha charakterystyczna dla marksizmu w każdej odmianie.

 

Rzekome wywyższenie kobiety przyniosło de facto jej uprzedmiotowienie i degradację i to w sposób absolutnie poniżający.

 

Na potwierdzenie słów Księdza profesora podam jeden przykład – niejaki „Margot”, który twierdzi, że jest niebinarną kobietą, czy coś w tym stylu…

Nie ośmielałbym się oceniać tej deklaracji, bo wydaje mi się, że jest to zdecydowanie problem psychiatryczny, albo do rozpatrzenia przez egzorcystę, a w obu przypadkach przekracza to moje kompetencje.

 

Wydaje mi się po prostu, że tego typu deklaracje są deklaracjami zupełnie absurdalnymi. Gdyby uznać je za wiążące, to oznaczałyby one zamianę świata realnego na świat schizofrenii znanej z twórczości Aleksandra Sołżenicyna.

 

„Margot” ma jednak swoich obrońców wśród ludzi nauki i parlamentarzystów, którzy twierdzą, że nienazywanie go kobietą jest formą przemocy. Nie jest on jedynym przykładem absurdu czasów, w jakich przyszło nam żyć. Zastanawiam się jednak po co coś takiego? Dlaczego takie persony są lansowane i promowane? W jaki sposób ma to ulepszyć świat?

Walka o „wyzwolenie” nie uznaje żadnego kompromisu. Powtórzę jednak – nie o wyzwolenie tutaj chodzi, tylko o zniszczenie człowieka.

 

Powiem szczerze, że od dłuższego czasu zastanawiam się nad wytłumaczeniem tego projektu, który jest tak dalece absurdalny i trudny do jakiejkolwiek racjonalnej oceny. Myślę, że jeśli szukamy tu jakiegoś wytłumaczenia, to jednym z nich może być próba zniszczenia przyszłych pokoleń, czyli działanie na rzecz depopulacji.

 

Proszę zauważyć, że jednym z naczelnych mechanizmów napędzających dzisiaj różnego typu projekty, zarówno bardzo wydawałoby się odległe, takie jak ruch aborcyjny, ruch genderowy, ruch ekologii głębokiej czy ruch zoopersonalizmu, mają jeden wspólny mianownik, którym jest czynnik depopulacyjny. Wiemy doskonale, że od czasów Thomasa Malthusa i jego zupełnie niesprawdzalnej hipotezy zwanej teorią równościową wciąż straszy się nas bomba demograficzna.

 

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na kilka drobnych konkretów:
W latach 90. XX wieku odbyła się konferencja demograficzna w Kairze. Postulaty tej konferencji sprowadzały się do trzech haseł: aborcja, antykoncepcja, sterylizacja.

 

Również w latach 90. XX wieku miała miejsce konferencja ONZ w Pekinie poświęcona kobietom. Konkluzją tej konferencji była „Nowa agenda praw kobiet”, czyli coś, co dzisiaj nazywa się prawami reprodukcyjnymi. To wtedy otwarcie powiedziano, że głównym wyrazem praw i godności kobiety są aborcja, antykoncepcja i sterylizacja.

 

Na początku XXI wieku podczas konferencji klimatycznej w Kopenhadze okazało się grozi nam globalne ocieplenie, którego źródłem jest wydalanie dwutlenku węgla przez człowieka, zatem aby ratować „Matkę Ziemię” należy wprowadzić prawo do aborcji, antykoncepcji i sterylizacji.

 

Projekt tzw. zmian płci, projekt tworzenia tzw. orientacji seksualnych, projekt tzw. związków polimorficznych, które są niezdolne do prokreacji, moim przekonaniu, wpisują się dogłębnie w proces depopulacyjny, jaki promowano na trzech wywołanych konferencjach. Jest to proces zniszczenia człowieka i inaczej tego nazwać nie można.

 

Św. Jan Paweł II mówił: „Przyszłość świata idzie przez rodzinę”. Dzisiaj widzimy jak ważne były to słowa, bowiem rodziny są niszczenie, co potężnie uderza właśnie w przyszłość świata. Jeżeli więc miałbym wytłumaczyć ten absurd, tę groteskę, która dokonuje się na naszych oczach, to jedynym w miarę racjonalnym wyjaśnieniem jest właśnie to samobójcze działanie ludzkości na rzecz zniszczenia własnej przyszłości i samej siebie.

 

Ale ideolodzy odpowiedzą Księdzu: przecież organizujemy np. w Brukseli specjalne targi, gdzie można sobie przyjść i kupić dziecko; mamy kolejne projekty in vitro dla tych, co chcą mieć dzieci, a nie mogą, więc im pomagamy… I tak dalej i tak dalej…

No tak… A pani profesor Monika Płatek stwierdzi, że w tzw. parach homoseksualnych rodzi się więcej dzieci niż w tradycyjnych małżeństwach…

 

Przynajmniej my, Panie redaktorze, bądźmy rozsądni i racjonalni. To, że tworzy się targi komercyjne, na których handluje się dziećmi, to że tworzy się reprodukcję in vitro, to elementy projektu dla wybranych ludzi, który absolutnie nie oznacza nawet zastąpienia normalnie rozumianej ciąży i urodzenia dziecka. To są pewne substytuty, które mają charakter głęboko nieludzki.

 

Handel dziećmi, którego świadkami byliśmy w Belgii oznacza radykalnie instrumentalne traktowanie tego dziecka, które zostaje sprzedane jako produkt dla zaspokojenia egoistycznych pragnień tzw. par homoseksualnych.

 

Reprodukcja in vitro to z kolei po prostu reprodukcja, która pociąga za sobą więcej zniszczonych istnień ludzkich niż tych, które uda się wyprodukować.

 

Dodam tylko, że targi w Brukseli, o których mówimy promują surogację. Jakoś nie słyszałem, żeby ktokolwiek z ideologów się zająknął o upadlaniu kobiet, o kobiecych inkubatorach etc. Nie! Oni przedstawiają to jako coś wspaniałego i potrzebnego na czym można w dodatku zarobić…

Jeżeli miarą godności kobiety są procedury określane technicznie jako „macica w leasingu”, to z jaką godnością mamy do czynienia? Pytam retorycznie…

 

Zastanawiam się, Księże profesorze, jak to jest: kobieta to konstrukt polityczno-kulturowo-społeczny. To samo mężczyzna. Z kolei wszystkie „pozostałe płcie” są czymś wrodzonym, a nie jakimś konstruktem. O co tutaj chodzi?

Panie redaktorze, tutaj nie ma miejsca na jakąkolwiek logikę. Od początku odkąd konstruowane są tego typu projekty ideologiczne widzimy jak daleko odbiegają one od zasad logiki.

 

Każda zmiana tzw. orientacji seksualnej jest wyrazem wolności i autonomii człowieka. Dotyczy to jednak tylko heteroseksualnych kobiet i mężczyzn. W przypadku tzw. orientacji homoseksualnej nie ma o tym mowy. Homoseksualista może stać się, przepraszam za wyrażenie, inną literą alfabetu gender, ale nie heteroseksualistą. Właśnie dlatego wszelkie terapie reparatywne są w wielu „postępowych” krajach zakazane.

 

Wychodzi więc na to, że z jednej strony można dowolnie zmieniać sobie płeć, orientacje seksualną etc. Z kolei tam, gdzie jest możliwa realna pomoc, to jest to traktowane jako dyskryminacja. To klasyczna asymetria myślenia: to co jest zgodne z naszą dogmatyką ideologiczną jest wyrazem szczytnych haseł, jakie głosimy. Z kolei to, co jest próbą stanięcia w świecie rzeczywistym to opresja, atak na wolność i nienawiść.

 

Wiemy doskonale, że w ideologii marksistowskiej przypisywało się jednym postać brata, innym wroga. Pierwszym przypisywało się działania wyzwoleńcze, drugim działania bandyckie. Podobna stylistyka, podobna dychotomia wartościowania dokonuje się w tej ideologii, z którą mamy dzisiaj do czynienia. To typowa nowomowa, która od zawsze jest bardzo mocnym narzędziem totalitaryzmu.

 

Czy zgodzi się Ksiądz profesor z teorią, że genderyzm początkowo był ściśle związany z feminizmem i dlatego cała ta ideologia kręciła się właśnie wokół kobiet. Teraz zaś rewolucja poszła do przodu i już nie litera L jest najważniejsza w skrócie LGBT, tylko litera T?

Jak najbardziej. Gender wywodzi się z feminizmu i żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Powtórzę: hasło walki o wyzwolenie kobiet od zawsze było nośne i pozwalało na zajmowanie bardzo konkretnych postaw i stanowisk. Był to jednak tylko pewien etap rewolucji, w którym nigdy nie chodziło o realną pomoc drugiemu człowiekowi, w tym wypadku kobiecie.

 

Ta rewolucja, o której cały czas rozmawiamy, jak każda rewolucja, pożera własne dzieci i dlatego też osoby, które miały być szczególnie chronione, ocalone, czyli kobiety zostały w tej chwili porzucone po uprzednim zniszczeniu ich godności i tożsamości.

 

Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że kobieta w ideologii gender, jeśli w ogóle istnieje, to jest starannie ukryta gdzieś w szeregu 250 innych tzw. orientacji, tożsamości i coraz bardziej mętnych określeń dla litery T.

 

Dlaczego feminizm został zastąpiony przez trans-coś tam? Dlaczego litera T jest teraz najważniejsza, a nie B, Q, I etc.?

Bo jest najbardziej pojemna w sensie swojej niejasności. Pod literę T można podłączyć każde zboczenie i każdą próbę przepoczwarzenia.

 

Do tej pory litery LGBT w jakiś sposób wyrażały priorytety rewolucji seksualnej. Potem próbowano poszerzyć ten skrót o kolejne litery, ale i tak pozostawały setki wykluczonych, których „płeć” nie załapała się do alfabetu. Uznano więc, że najprościej ogarnąć to wszystko literą T, pod którą można dać wszystko. Nikt wśród ideologów nie bierze pod uwagę, że to „wszystko” jest totalną destrukcją człowieka.

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie