12 czerwca 2018

Ocieplenie na linii Pekin – Moskwa. Duet ambicji czy może kompleksów?

(Sergei Guneyev/RIA Novosti/POOL/TASS /FORUM)

Pół wieku temu na granicy chińsko – sowieckiej armie obydwu państw strzelały do siebie. Dzisiaj liderzy dwóch supermocarstw jednoczą siły przeciw dominacji amerykańskiej. Małżeństwu z rozsądku komunistycznych Chin i postkomunistycznej Rosji sprzyjają też ambicje polityczne oraz plany rozwoju ekonomicznego. Czy ocieplenie rosyjsko – chińskie wynika tylko z chęci pokazania światu alternatywy wobec euroatlantyckiego sojuszu, osłabionemu ostatnimi wypowiedziami Donalda Trumpa o Unii Europejskiej, czy jest to długofalowy projekt polityczny przeniesienia centrum polityki światowej na kontynent azjatycki?

 

Plan detronizacji USA

Wesprzyj nas już teraz!

Wizyta lidera Federacji Rosyjskiej w Chinach na szczycie państw Szangahajskiej Organizacji Współpracy była okazją do dwustronnych rozmów z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Intensywność rozmów między Pekinem a Moskwą jest tym większa im bardziej radykalne działania podejmuje prezydent USA. Tym co łączy Putina, Jinpinga i Trumpa jest wyłącznie to, że wszyscy trzej są na początku nowej kadencji i mają przed sobą długą perspektywę rządzenia. Donald Trump próbuje szybkimi pociągnięciami osamotnić Rosję i osłabić jej potencjał ekonomiczny oraz militarny. To nie jest na rękę nie tylko Kremlowi ale także Chinom, które powoli przygotowują się do objęcia roli największego mocarstwa.

 

Detronizacja Stanów Zjednoczonych z pozycji hegemona i strażnika świata leży w interesie Rosji, która chyba już zrozumiała, że o pozycji lidera nie ma nawet co marzyć. W perspektywie kilkunastu lat woli więc uczestniczyć w grze na osłabianie Waszyngtonu niż biernie patrzeć za oddalającymi się Stanami Zjednoczonymi, które mają znacznie większe możliwości finansowe, zasoby ludności i rozwiniętą sieć kontaktów handlowych.

 

Stoperem dla USA mogą być więc Chiny, które mają potencjał do zdobywania nowych rynków i ograniczania ekspansji ekonomicznej USA. Dla wszystkich trzech supermocarstw jasne jest, że podboje w XXI wieku dokonują się jednocześnie także w sferze wpływów politycznych i obecności militarnej – wprost lub poprzez sojusze. Dla Putina i Jinpinga doskonałym narzędziem blokowania USA i wypierania Amerykanów z różnych części świata jest Szanghajska Organizacja Współpracy, która właśnie zakończyła obrady na szczycie w chińskim Qingdao.

 

Mobilizacja połowy świata

8 czerwca 2017 roku na szczycie w Astanie Szanghajska Organizacja Współpracy przyjęła do swojego grona dwóch nowych członków – Indie i Pakistan. Indie to drugi co do liczby ludności kraj świata (1,3 mld) z szybko rozwijającą się gospodarką na poziomie niemal 8 proc. rocznie. Było to pierwsze poszerzenie organizacji od jej założenia w 2001 roku.

 

Obecnie członkami SzOW, oprócz Indii i Pakistanu, są Rosja, Chiny, Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan i Tadżykistan. Ponadto Afganistan, Białoruś, Iran i Mongolia są państwami obserwatorami, a Armenia, Azerbejdżan, Kambodża, Nepal, Sri Lanka i Turcja – tzw. partnerami dialogu. Partnerem Szanghajskiej Organizacji Współpracy chcą stać się także Malediwy, Egipt, Katar, Izrael i Ukraina. Zainteresowani pozycją obserwatorów są jeszcze Bangladesz, Nepal, Azerbejdżan, Armenia, Syria i Kambodża.

 

Wobec słabnącego sojuszu transatlantyckiego Szanghajska Organizacja Współpracy, skupiająca połowę ludności świata i większość potencjału Azji, staje się alternatywą dla mniejszych państw i wygodnym narzędziem dla rozdających w SzOW karty dwóch państw – Rosji i Chin.

 

Do kogo bliżej?

Zarówno kraje należące do SzOW, jak i państwa wahające się między zbliżeniem do Zachodu lub do bloku chińsko – rosyjskiego uważnie obserwują, jakie korzyści mogą im zaoferować liderzy. W większości przypadków w krajach Azji czy Afryki, które spoglądają na SzOW, systemy polityczne są – najdelikatniej rzecz ujmując – dalekie od demokracji. Co więcej, przywódcy państwowi nie lubią, gdy ktoś z zewnątrz dyktuje im sposoby postępowania lub narzędziami politycznymi zaburza robienie interesów międzynarodowych.

 

Dla nich relacje chińsko – rosyjskiej są łatwiejsze do zaakceptowania – Rosja uznaje spójność terytorialną Chin, co należy odczytywać jako wsparcie dla Pekinu w przyszłym odzyskaniu Tajwanu. Od 1950 roku ZSRS, a obecnie Rosja, uznaje też pełne panowanie Chin nad Tybetem. Obydwa kraje mają takie samo stanowisko w kwestii obecności USA na Półwyspie Koreańskim. Podczas ubiegłorocznej wizyty w Moskwie przewodniczący ChRL Xi Jinping odbył rozmowę przy zamkniętych drzwiach z Władimirem Putinem na temat sytuacji w Syrii i na Półwyspie Koreańskim. Według portalu „Pravda.ru”, obydwaj przywódcy postanowili też wspólnie wystąpić przeciwko rozbudowie w Korei Południowej amerykańskiego systemu THAAD.

 

Zakończony właśnie szczyt SzOW w Qingdao posłał do przywódców światowych sygnał, który powinni przyjąć z zainteresowaniem. Deklaracja z Qingdao mówi bowiem o walce z „trzema siłami zła”: terroryzmem, separatyzmem i ekstremizmem. Poza nielicznymi wyjątkami, w przypadku krajów azjatyckich niemal każdego z nich dotyczy przynajmniej jedna z tych bolączek i uzyskanie wsparcia w ich przezwyciężeniu może być dla wielu przywódców państwowych argumentem za zbliżeniem się do SzOW.

 

Marchewka i energetyka

Zbliżenie Rosji i Chin dokonuje się też w typowy dla „państwowego kapitalizmu” sposób poprzez wspomaganie gospodarki rosyjskiej chińską kroplówką. Strumień pieniędzy, który z niej płynie, trafia w dużej części do rosyjskich firm państwowych lub należących do ludzi z otoczenia Władimira Putina. Na razie to zabezpiecza przetrwanie gospodarki rosyjskiej ale zwiększa też zależność Moskwy od Pekinu. Podobnie jak zakupy broni z rosyjskich zakładów czy import surowców energetycznych na potrzeby gospodarki chińskiej. O przestarzałej strukturze gospodarki rosyjskiej świadczyć może fakt, że aż 70 proc. eksportu Rosji do Chin stanowią surowce mineralne, głównie ropa naftowa i jej pochodne.

 

Zacieśnienie współpracy w dziedzinie energetyki zostało określone w podpisanym 9 czerwca porozumieniu rosyjsko – chińskim, dzięki któremu już w 2026 roku zostanie oddany do eksploatacji 7 blok w Tianwańskiej Elektrowni Atomowej, a kolejny blok w 2027 roku.

Chińską marchewką dla Rosji oraz dla szeregu państw Europy i Azji jest zapowiadany przez Chiny transkontynentalny projekt budowy Nowego Jedwabnego Szlaku. Handlowy korytarz połączy Azję i Europę, do czego Chinom będzie potrzebna Rosja, ale ułatwi też eksport wyrobów chińskich, które i tak spotkać można w każdym kraju świata.

 

Partner z przymusu

Dla Federacji Rosyjskiej Chiny są potrzebnym, ale niebezpiecznym partnerem. Wymiana handlowa nie wzmacnia konkurencyjności gospodarki rosyjskiej. Handel przygraniczny na Dalekim Wschodzie, na pograniczu Rosji i Chin, powoduje zalew artykułami przemysłowymi z Państwa Środka lokalnego rynku rosyjskiego. Trudno znaleźć precyzyjne dane o skali osadnictwa chińskiego na rosyjskim Dalekim Wschodzie ale kilkanaście lat temu w Rosji było około 400 tys. Chińczyków. Teraz liczba ta jest na pewno dużo większa.

 

Integracja ekonomiczna pogranicza odbywa się równocześnie w sferze transportu i inwestycji w energetykę, także jądrową. Nic więc dziwnego, że w Rosji od czasu do czasu podnoszą się alarmy o przejmowaniu kontroli nad wschodnią częścią państwa przez Chińczyków.

Prezydent Władimir Putin i przewodniczący ChRL Xi Jinping w swoim wspólnym wystąpieniu na szczycie SzOW w Qingdao partnerstwo Rosji i Chin określili jako wzór wobec geopolitycznej niestabilności i przypadków protekcjonizmu. Głównym adresatem takich sformułowań są oczywiście szefowie państw UE i Donald Trump, skrytykowany przez polityków Rosji i Chin także za wypowiedzenie porozumienia jądrowego z Iranem.

 

Zgodna krytyka Stanów Zjednoczonych przez Moskwę i Pekin służy odciąganiu od Amerykanów potencjalnych koalicjantów i osłabianiu więzów z dotychczasowymi. Wspólny wróg jednoczy Władimira Putina i Xi Jinpinga, ale żaden z tych liderów nie będzie godził się na uległość wobec drugiego. A to oznacza, że antyamerykański kompleks może w każdej chwili przerodzić się w konflikt dwóch ambitnych i twardych polityków.

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram