28 lutego 2019

Niepewne granice na Bałkanach. Rewizjonizm z prominentnym eurokratą w tle

(fot. REUTERS / FORUM)

Istria i Dalmacja są włoskie – mówił niedawno pod Triestem przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. – Kosowo jest częścią Albanii, granica serbsko – kosowska powinna być przedyskutowana – uważa premier Albanii Edi Rama. Serbia i Chorwacja nie mogą do tej pory ustalić przebiegu granicy, podobnie jak nie kończy się spór o morski korytarz w Zatoce Piriańskiej między Słowenią i Chorwacją. Jeśli do tych problemów dodamy ambicje Albańczyków do zjednoczenia w jednym państwie terenów zamieszkałych przez nich w różnych państwach, będziemy mieć obraz napięć, które są wciąż żywe na zachodnich Bałkanach.

 

Rozpad Jugosławii i emancypacja narodów tego gorącego od wieków regionu Europy ożywiły spory terytorialne, z którymi nie mogą sobie poradzić bałkańscy politycy, a oliwy do ognia dolewają czasami politycy europejscy, rozgrywający na bałkańskim polu swoje interesy.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Rewizjonizm włoski z poziomu Brukseli

Głośnym incydentem było niedawne wystąpienie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego podczas dnia pamięci Włochów poległych na Istrii i w Dalmacji. Słowami „Niech żyje Triest. Niech żyje włoska Istria. Niech żyje włoska Dalmacja” Tajani rozjuszył polityków dwóch państw – Słowenii i Chorwacji. Istria to półwysep, który po II wojnie światowej przypadł Jugosławii, a po jej rozpadzie w niewielkiej części Słowenii, a w większości Chorwacji, która honoruje miejscową mniejszość włoską i m.in. umieszcza dwujęzyczne tablice na tym półwyspie. Zwrócenie się do dzieci i wnuków poległych na Istrii i w Dalmacji Włochów słowami, które w Zagrzebiu i Ljubljanie odczytano jako akt rewizjonistyczny, pokazuje, że nawet reprezentanci UE na najwyższych stanowiskach myślą kategoriami narodowymi. Pokrętne tłumaczenie się przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego nie uspokoiło polityków słoweńskich i chorwackich, którzy odebrali hasła wypowiedziane przez Włocha – przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, jako groźbę naruszenia spójności terytorialnej dwóch państw członkowskich UE.

 

Albańskie ambicje

Takie zachowania obniżają zaufanie do deklaracji, płynących z Brukseli, o braku potrzeby rewizji granic w innej części Bałkanów – między Kosowem i Serbią. Tym bardziej, że przyspieszenie integracji Albanii i Kosowa dokonuje się bez większego sprzeciwu państw UE, nawet tych, które Kosowa jako państwa nie uznają. Powtarzane w Tiranie deklaracje o połączeniu Albańczyków w jednym państwie niepokoją nie tylko Serbów – obywateli Kosowa. Dzisiaj mniejszość albańska zamieszkuje w zwartych skupiskach przygraniczne tereny, należące do Czarnogóry, Macedonii i Grecji oraz Dolinę Preszewską na obszarze Republiki Serbii. Szacuje się, że w krajach sąsiadujących z Albanią i Kosowem mieszka (nie licząc Grecji) ok. 630 tys. Albańczyków wobec ok. 4,4 mln łącznie w Kosowie i Albanii. Naturalne ciążenie mniejszości narodowej do jednego państwa albańskiego może więc niepokoić państwa południowej części zachodnich Bałkanów.

 

Słoweński korytarz

W północnej części Półwyspu Bałkańskiego sytuacja nie jest także uspokojona. Dwa państwa należące do UE – Słowenia i Chorwacja – nie mogą zamknąć sporu o dostęp do słoweńskich portów drogą morską przez wody terytorialne Chorwacji. Władze w Zagrzebiu nie chcą zgodzić się z wyrokiem Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze, który zapadł w czerwcu 2017 roku. W jego wyniku Słoweńcom przyznano morski korytarz wraz z 3/4 wód Zatoki Pirańskiej, a Svetą Gerę oddano Chorwatom.

 

Granica na Dunaju

Chorwaci nie mogą też porozumieć się z Serbami w sprawie przebiegu granicy międzypaństwowej od czerwca 1991 roku. Najwięcej emocji na linii Belgrad – Zagrzeb budzi wytyczenie granicy chorwacko – serbskiej na Dunaju. Chorwaci uważają, że granice dawnych republik jugosłowiańskich stały się granicami państwowymi. Serbowie opowiadają się za demarkacją granicy środkiem rzeki i powołują się na przebieg granic rzecznych między Rumunią i Bułgarią, Węgrami i Słowacją oraz Austrią i Niemcami. Od sposobu wytyczenia granic zależy przyszła przynależność dwóch wysp między Serbią a Chorwacją. Poprowadzenie linii granicznej zgodnie z propozycję Serbii, środkiem głównego nurtu Dunaju, oznaczałoby włączenie wysp Šarengradskiej i Vukovarskiej do Serbii. Jednak w tym konflikcie, podobnie jak w wielu innych na Bałkanach, znaczenie mają nie spory o czasami niewielkie tereny, lecz wielkie ambicje i urazy, wynikające z wielowiekowych konfliktów etnicznych, które teraz mogą rozpalić się na nowo.

 

 

Źródło: Exit.al, Nowosti Mira, Al Jazeera Balkans, Depo.ua, Blic.rs

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 153 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram