17 lipca 2016

Była pracownica YMCA przeciw „kulturze gwałtu” szerzonej przez udostępnianie szatni transseksualistom

(Mummelgrummel [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons)

Kaeley Triller Haver – 33-letnia matka dwojga małych dzieci, ofiara gwałtu, która pracowała w YMCA w Waszyngtonie, walczy z „kulturą gwałtu”, lansowaną przez takie podmioty jak właśnie YMCA. Kilka miesięcy temu kobieta sprzeciwiła się rewolucyjnemu planowi udostępniania publicznych damskich szatni i toalet dla mężczyzn podających się za transseksualistów.

 

Kobieta – wielokrotnie wykorzystana seksualnie jako dziecko – teraz walczy z lansowaną powszechnie w USA „kulturą gwałtu”, by uchronić swoje dzieci przed podobnymi traumatycznymi doświadczeniami.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Haver pracowała w sieci YMCA, która w 130 krajach w ramach propagowania harmonijnego rozwoju człowieka „w duchu wartości chrześcijańskich” posiada baseny i sale gimnastyczne. Już jako piętnastolatka zatrudniała się, zajmując się monitoringiem szatni. W sumie dla YMCA w Waszyngtonie przepracowała 17 lat. Ostatnio – przed wyrzuceniem – była szefem komunikacji. Jej zadaniem było nadzorowanie działów PR dziewięciu oddziałów YMCA skupiających 120 tys. członków.

 

YMCA już w ubiegłym roku postanowiła wdrożyć nową politykę udostępniania swoich szatni i prysznicy na podstawie utopijnej teorii o „tożsamości płciowej”. Mężczyźni mogli bez obaw korzystać z damskich pryszniców.

 

Haver powiedziała swojemu przełożonemu, że nie może zaakceptować takiej polityki. Próbowała wielokrotnie przekonać organizację, by odstąpiła od tak niebezpiecznej praktyki.

 

Zanim to stało się prawem w Waszyngtonie pracowałam w YMCA jako dyrektor komunikacji i mój szef przyszedł do mnie pewnego dnia i powiedział: „Wprowadzamy nową zasadę. Może ona być kontrowersyjna. Weź te papiery do domu, zapoznaj się z nimi. Będziesz musiała mi pomóc w jej wdrożeniu”. Chodziło o udostępnienie szatni dla transseksualistów. Odmówiłam, więc zwolniono mnie z pracy – opowiada kobieta.

 

Haver wytłumaczyła szefowi, że nie mogłaby propagować tej zasady z czystym sumieniem. – Opowiedziałam – wspomina – o swoich doświadczeniach, o traumie wykorzystywania seksualnego w przeszłości. Mój oprawca lubował się w oglądaniu mnie pod prysznicem. Byłam w pełni świadoma tego, co stanie się w naszych szatniach. Chciałam chronić naszych członków, a z powodu moich wcześniejszych doświadczeń, byłam niezwykle czujna. Regularnie analizowałam nagrania z monitoringu – chociaż tego później nie musiałam robić – sprawdzając, czy nie dochodzi w szatniach i pod prysznicami do wykorzystywania seksualnego. Za każdym razem znajdowałam co najmniej jednego przestępcę. W listopadzie ubiegłego roku złapałam trzech przestępców seksualnych, którzy aktywnie korzystali z obiektów YMCA. Jeden z nich miał darmowy karnet pod prysznice. Razem z rodzicami analizowałam, jak doszło do skrzywdzenia dzieci. Widziałam, jak działają oprawcy seksualni, w jaki sposób dochodzi do napastowania dzieci, więc nie mogłam dopuścić do wdrożenia nowej zasady. Pokazałam szefowi nagrania i powiedziałam: „To dlatego nie możemy tego zrobić” – mówi Kaeley Triller Haver.

 

Szef spojrzał na nią i stwierdził, że jest „osobą o ograniczonych horyzontach” i ignorując wszelkie ostrzeżenia postanowił wdrożyć skandaliczną politykę, bez informowania członków o wprowadzonej zmianie.  – To wtedy tak naprawdę zaczęła się walka, ponieważ zdałam sobie sprawę, że mam rodzinę i przyjaciółki, które korzystają z tych szatni, prysznicy i mogą czuć się bardzo niekomfortowo oglądając nagiego mężczyznę – stwierdziła Haver.

 

Kobieta napisała artykuł na ten temat – nie podając nazwy organizacji – opublikowany na stronie Federalist Blog Post. Po tygodniu za „niewłaściwą komunikację z członkami” została wyrzucona z pracy. Dopiero kilka tygodni później zdała sobie sprawę, że padła ofiarą większej batalii.

 

Zdałam sobie potem sprawę, dlaczego YMCA forsowała tę politykę. Waszyngtońska Komisja Praw Człowieka grupa pięciu niewybieralnych biurokratów – zainicjowała taki proces w całym stanie i zrobiła to po cichu 26 grudnia 2015 roku, uchwalając nową zasadę, która wymaga, aby wszystkie szatnie publiczne i toalety w całym stanie były powszechnie dostępne na podstawie „tożsamości płciowej”. Pięć osób zadecydowała za siedem milionów ludzi – tłumaczy.

 

Wraz z wdrożeniem nowej zasady, oficjalnie znanej jako Washington Administrative Code 16232, Harver zauważyła, że sytuacja stała się dramatyczna. W myśl nowych wytycznych, administratorzy instytucji publicznych nie mają nawet prawa pytać mężczyzny – także tego nieprzebranego jak transseksualista –  który udaje się do damskiej toalety czy szatni damskiej, o jego tożsamość ani nawet prosić o jakiekolwiek wyjaśnienie. Każdy może wejść, gdzie chce.

 

Haver nie przestaje walczyć ze skandaliczną polityką. Obecnie jest dyrektorem PR organizacji Just Want Privacy, która sprzeciwia się udostępnianiu toalet i szatni publicznych osobom uważającym się za transseksualistów. Przekonuje, że stawka w tej walce jest wysoka.

 

Mój oprawca dosłownie płakał i szantażował mnie mówiąc: „Nie kochasz mnie już”, gdy nie spełniałam jego wymagań. Dokładnie to samo dzieje się teraz. Jakbym słyszała słowa: „Jeśli nie naruszysz swoich granic i nie pozwolisz mnie – nagiemu mężczyźnie – wziąć prysznica obok siebie na siłowni, to znaczy, że mnie nienawidzisz, nie kochasz mnie”. To właśnie jest obraźliwe. To jest definicja „kultury gwałtu”. Dlaczego ludzie tak chętnie akceptują taką narrację? To jest po prostu nonsens. W jaki sposób feministki mogą mówić: „moje ciało, mój wybór”, jeśli nie mogę nawet wybrać, kto może oglądać moje ciało pod prysznicem? – pyta Haver.

 

Kobieta dodaje, że z powodu własnych niezwykle traumatycznych doświadczeń, jednym z jej głównych celów w życiu jest ochrona córki przed doświadczeniem czegoś podobnego. – To jest bardzo ważne dla mnie, by moja pięcioletnia córka miała wybór, czy chce oglądać nagiego mężczyznę – wyjaśnia, dodając, że ona takiego bezpieczeństwa – niestety – nie miała zapewnionego. Haver twierdzi, że nie może być tak, iż prawa jakiejś grupy są wykorzystywane jako pretekst do pozbawienia prawa innej grupy w imię „inżynierii społecznej”.

 

Źródło: thenewamerican.com

Agnieszka Stelmach

   

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 95 133 zł cel: 300 000 zł
32%
wybierz kwotę:
Wspieram