16 lipca 2020

Obawy Ukrainy. Trzy scenariusze wojny z Rosją

( Fot. Lukasz Glowala/ Forum)

Otwarty konflikt zbrojny i ustanowienie lądowego połączenia Rosji z Krymem, siłowe zdobycie ujęć wody na terenie Ukrainy czy „tylko” presja psychologiczna oraz dyplomatyczna na Kijów? Jaką metodę wybierze Kreml, by zapewnić okupowanemu Krymowi wodę dla ludności oraz gospodarki, dotkniętych suszą i odciętych od dostaw z Ukrainy? Czy zmiana ustawy o szkolnictwie i języku procedowana w ukraińskim parlamencie podobnie jak w 2014 roku stanie się zarzewiem nowego konfliktu wewnętrznego u naszego wschodniego sąsiada?

 

Po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę w 2014 roku i aneksji Krymu, władze w Kijowie zdecydowały się na zablokowanie dostaw wody z Dniepru na półwysep, który Władimir Putin postanowił anektować i traktować jako integralną część swojego państwa. Skalisty półwysep z niewielką ilością własnych źródeł i rzek, szczególnie w tym suchym roku, boryka się z deficytem wody pitnej, podobnie jak rolnictwo, które nie będzie w stanie osiągnąć plonów porównywalnych do lat poprzednich. Władze na Kremlu, obiecujące w chwili aneksji w 2014 roku mieszkańcom Autonomicznej Republiki Krymu i miasta wydzielonego Sewastopola lepsze życie pod skrzydłami Rosji, okazują się bezradne wobec blokady dostaw wody, jaką wprowadziła Ukraina po utracie kontroli nad tą częścią swojego państwa.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Co zrobi Rosja?

Na przedłużanie się takiego stanu władze w Moskwie nie mogą sobie pozwolić – dla społeczeństwa w Rosji i na Krymie byłby to jasny sygnał o niezaradności Kremla, który swoim obywatelom nie jest w stanie zabezpieczyć podstawowych warunków do życia i działalności gospodarczej. Stąd też coraz częściej dyskutowane są scenariusze zachowania się rosyjskich władz, uwzględniające także prawdopodobieństwo uderzenia militarnego na Ukrainę i założenie – w najczarniejszym scenariuszu – przejęcia kontroli nad terytoriami ukraińskimi od Donbasu po Odessę, a tym samym odcięcie Ukrainy od dostępu do Morza Czarnego.

 

Ukraiński dyplomata i były przedstawiciel Kijowa w Grupie Trójstronnej Roman Petrowycz Bezsmertny w wywiadzie dla „Espreso.tv” wskazał nawet kierunki natarcia wyznaczone dla wojsk rosyjskich – Kijów, Krzemieńczuk w obwodzie połtawskim, Dnipro, Chersoń i Odessa.

Wersja „łagodniejsza” mówi o zdobyciu przez Rosję połączenia lądowego z Krymem (poprzez obwody doniecki, zaporoski i chersoński). Inne możliwości, jakie kreślą politycy i wojskowi to wyznaczenie przez Federację Rosyjską jako celu zdobycie dostępu do ujęcia wody potrzebnej na Krymie (na tamie w Chersoniu) albo – w wersji pokojowej – wywarcie na Kijów skutecznej presji i wznowienie dostaw wody na Krym w celu zapobieżenia klęsce humanitarnej.

 

Poważne ostrzeżenia

Przed nową i większą niż do tej pory aktywnością Rosjan na pograniczu z Ukrainą ostrzega dowódca Połączonego Sztabu Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij Najew, twierdząc, że Moskwa zwiększa zarówno liczebność żołnierzy w Donbasie, jak i swoje zdolności wywiadowcze.

Rosja jest w stanie zaatakować Ukrainę w celu zaopatrzenia półwyspu w wodę, biorąc pod uwagę doświadczenie 2014 roku, Rosja może zrobić wszystko – taką opinię wyraził w wywiadzie dla radia „Krym Reali” minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmitrij Kuleba.

 

Obawy polityków i wojskowych ukraińskich podziela też były dowódca armii Stanów Zjednoczonych w Europie, generał – lejtnant Ben Hodges. Według niego, podczas jesiennych manewrów Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej „Kaukaz 2020” Moskwa może ogłosić stan kryzysu humanitarnego na Krymie i podjąć próbę zajęcia ujęcia wody w Chersoniu na Ukrainie, skąd poprowadzony jest północno – krymski kanał z wodą na okupowany półwysep.

 

W taki scenariusz wpisuje się wypowiedź dyrektora rosyjskiego „Centrum Koniunktury Politycznej” Aleksieja Czesnakowa, który w programie telewizji „Rossija 1” stwierdził, że Rosja ma prawo użyć wojska w celu zabezpieczenia dostaw wody.

 

W kontekście tych wypowiedzi trudno jest władzom w Kijowie lekceważyć fakt skoncentrowania przy granicy ukraińskiej 90 tys. żołnierzy rosyjskich, ponad 1000 czołgów i kilku tysięcy pojazdów opancerzonych. Ich wsparciem może być niedawno wzmocniona artyleria, kilkaset rozmieszczonych na pograniczu wyrzutni rakietowych oraz wielokrotnie silniejsze lotnictwo i Flota Czarnomorska, operująca na morzach Czarnym, Azowskim i Śródziemnym. W przypadku ataku na Ukrainę wojska rosyjskie mogą uderzyć z kilku kierunków – od wschodu z Donbasu, z południa, wykorzystując siły skomasowane na Krymie, oraz z zachodu – z Naddniestrza, gdzie również znajdują się bazy armii rosyjskiej.

 

Dyplomacja gabinetów czy karabinów?

Zastosowanie rozwiązania siłowego, praktykowanego przez Kreml do dzisiaj, niesie dla ekipy Władimira Putina nowe zagrożenia, ale najnowsza historia pokazuje, że także ten wariant jest wysoce prawdopodobny. Decydując się na rozwiązania militarne władze Federacji Rosyjskiej muszą być pewne, że nowy atak nie skończy się blamażem, a państwo będzie w stanie wytrzymać silniejsze sankcje gospodarcze, jakie niewątpliwie zostaną nałożone, wzorem tych po agresji z 2014 roku. Ryzyko dla Moskwy jest tym większe, że nie są jeszcze znane koszty lockdownu wprowadzonego podczas epidemii Covid-19, ale wiadomo już, że spadek cen ropy naftowej mocno wydrenował zasoby budżetowe państwa.

 

Nowy atak na Ukrainę byłby też o wiele trudniejszy niż w 2014 roku, gdy armia ukraińska była w rozsypce i brakowało nawet paliwa do tych czołgów i pojazdów wojskowych, które jeszcze były w stanie przed sześcioma laty wyjechać na front. Konflikt w Donbasie zmusił Ukrainę do odnowienia sprzętu bojowego, z całego świata przez lata szły też dostawy broni, w części podarowanej siłom zbrojnym Ukrainy.

 

Ponadto w razie otwartego konfliktu zbrojnego przeciw armii rosyjskiej staną dużo większe niż w 2014 roku siły zbrojne Ukrainy, liczące 200 – 250 tys. żołnierzy, w większości doświadczonych w działaniach bojowych w Donbasie. Do nich w każdej chwili może dołączyć drugie tyle rezerwistów, członków Gwardii Narodowej i ochotników. I już dzisiaj wiadomo, że w razie otwartego konfliktu członkowie NATO zwiększą swoją pomoc dla armii ukraińskiej, w tym także wywiadowczą, dostarczając cennych informacji o ruchach wojsk Federacji Rosyjskiej i miejscach ich koncentracji.

 

Dlatego też na razie Kreml, ustami Dmitrija Pieskowa, rzecznika prezydenta Rosji, odrzuca oskarżenia o przygotowywanie działań wojennych i zapowiada działania dyplomatyczne. Jednym z pierwszych ma być skarga skierowana do Komitet Praw Człowieka w Genewie podnosząca argument o doprowadzeniu przez Ukrainę Krymu do stanu klęski humanitarnej. Deputowana rosyjskiej Dumy Państwowej z Krymu Natalia Pokłońskaja poinformowała niedawno, że zwróciła się do ONZ z inicjatywą podjęcia na forum międzynarodowym problemu braku wody na Krymie.

 

Szkolnictwo – powtórka z konfliktu 2014 roku?

Poza zagrożeniem zewnętrznym Ukraina dryfuje w kierunku nowego sporu wewnątrz własnego społeczeństwa. Zaproponowana przez rządzącą partię „Sługa Narodu” prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego zmiana w przepisach dotyczących języka ukraińskiego w szkołach została właśnie poddana ostrej krytyce przez byłego szefa Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, nacjonalistę Wołodymyra Wjatrowycza, obecnie deputowanego z ramienia partii Petra Poroszenki. Według Wjatrowycza dopuszczenie do prowadzenia zajęć w szkołach w języku rosyjskim to działanie antyukraińskie i zagrożenie systemu edukacji rusyfikacją.

Dlatego też Wjatrowycz apeluje o zorganizowanie wielkiej demonstracji pod budynkiem Werchownej Rady Ukrainy 16 lipca i wywieranie nacisku na wycofanie się projektodawców z pomysłu dopuszczenia języka rosyjskiego w oświacie.

 

Dla wielu Ukraińców napięcie wokół języka rosyjskiego, w kraju gdzie duża część obywateli (ok. 30 proc.) na co dzień posługuje się rosyjskim jako językiem używanym w domu i w rodzinie, przypomina stan sprzed konfliktu w Donbasie w 2104 roku, do którego jednym z impulsów była kwestia języka państwowego.

 

Źródła: Gazeta.ua, Krym Reali, Gławkom.ua, ZiK.ua, Espreso.tv, Unian.ua

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie