5 lipca 2019

O zaślepieniu człowieka

Przyszedłem na ten świat – mówi Jezus Chrystus – aby spełnić sąd; aby ci, którzy są ślepi, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się ślepi (J 9, 39). Pan Jezus wypowiedział te słowa z powodu uzdrowienia ślepego od urodzenia, któremu przywrócił również wzrok duszy; wypowiedział je wobec faryzeuszy, których ten cud powinien był oświecić, a których, przeciwnie, jeszcze bardziej on zaślepił. […]

Wszyscy rodzimy się ślepi, skutkiem nieszczęsnego grzechu pierworodnego. Nie znamy ani Boga, ani siebie. Nie wiemy zupełnie niczego o naszym przeznaczeniu, to jest o rzeczy bezsprzecznie najważniejszej albo raczej o rzeczy, która wyłącznie powinna nas zajmować. Nie wiemy, na czym polega prawdziwe szczęście, ani jaką drogą mamy do niego zmierzać. To prawda, którą przyznaje cały świat. Przypomnijmy sobie, czym były wszystkie ludy przed przyjściem Jezusa Chrystusa i czym są jeszcze te, które Go nie znają. Ale nie w tym tkwi największe zło. Jesteśmy ślepi, ale o tym nie wiemy. Przyszedłszy na świat z tym kalectwem, sądzimy, że jesteśmy zupełnie zdrowi, i nigdy byśmy nie poznali naszej ślepoty, gdyby Bóg, który się stał człowiekiem, nie przyszedł na świat, aby nas z niej wyprowadzić. Otóż największym złem jest myśleć, że się widzi, kiedy się nie widzi wcale. Tak działo się z rzekomymi mędrcami pogańskimi, a u Żydów z pysznymi faryzeuszami.

Choć wiara chrześcijańska oświeciła nas w przedmiotach najważniejszych, nie uleczyła nas jednak całkiem z naszej ślepoty. Dopóki będą w nas istnieć rozum własny i miłość własna, będziemy ślepi z wielu względów, tak w stosunku do Boga, jak i w stosunku do nas samych.

Wesprzyj nas już teraz!

Co się tyczy Boga, nie rozumiemy zupełnie Jego dróg; tworzymy sobie fałszywe wyobrażenia o świętości; nie wiemy, na czym polega prawdziwa cnota. Co się tyczy nas samych, nie znamy naszego usposobienia wewnętrznego: w innych wszystko spostrzegamy, a własnych błędów nie widzimy; sądzimy o sobie zupełnie fałszywie.

Ponieważ ta ślepota dotyka duszę, ona jej nie poznaje i poznać nie może (bo jakże mogłaby sama przez się widzieć to, czego nie widzi?). To jest wielkie zło, ale jest na nie środek. Światło Boże łatwo usuwa ślepotę, jeżeli nie jest ona dobrowolna; ale jakże mogłoby ono uleczyć ślepotę, do której człowiek nie chce się przyznać? Jakżeby mogło oświecić pysznych, którym wydaje się, że widzą; którzy odrzucają światło, bo im się wydaje, że go nie potrzebują? Jak może przeniknąć światło do umysłów uprzedzonych, pełnych przesądów, z uporem odrzucających to, co im to światło Boże pokazuje; do umysłów, które widzą wszystko w świetle fałszywym, jakie sobie same wytworzyły? Jest to słabość trafiająca się bardzo często wśród osób pobożnych; a ponieważ źródłem jej jest pycha, opór, jaki stawia ona łasce, mogą złamać tylko upokorzenia, co nie zawsze da się osiągnąć.

Jezus Chrystus, Światłość świata, przyszedł, by nas uleczyć z naszej ślepoty. Ale czyniąc to, spełnia On sąd pełen dobroci dla jednych, a względem innych wykonuje sąd sprawiedliwości. Daje wzrok tym, którzy nie widzieli, a zaślepia tych, którzy widzą. Co znaczą te słowa? Czy wśród ludzi, których Zbawiciel przyszedł oświecić, jedni widzą, a drudzy nie widzą? Nie, wszyscy są niewidomi. Ale jedni, oświeceni łaską, poznają swój smutny stan i przyznają, że są ślepi, prosząc usilnie o uzdrowienie – takich Jezus oświeca i oświecać nie przestaje, dopóki korzystają oni z Jego światła i według niego postępują. Drudzy natomiast nie chcą przyznać, że są ślepi – takich zostawia Zbawiciel w ślepocie, która staje się nieuleczalna. Są też i tacy, którzy przywłaszczają sobie światło, jakie im Bóg daje, przypisując je sobie, jak gdyby sami sobie je zawdzięczali. Takim Jezus za karę odbiera światło: bo albo używają oni na złe światła danego im od Boga, albo je zaniedbują, boją się światła, unikają go – a tym samym zasługują na to, aby byli go pozbawieni.

Do której grupy ludzi należymy i do której należeć chcemy? Biada nam, jeżeli zaufamy własnemu rozumowi, jeżeli będziemy chcieli sami sądzić o drogach Bożych i zechcemy sami sobą rządzić! Bóg zostawi nas samym sobie! Co może spotkać ślepego, który sam sobą kieruje? Nic innego, jak tylko upadek w przepaść. Biada nam, jeżeli przywłaszczamy sobie światło, które Bóg nam daje, jeżeli je uważamy za swoją własność, jeżeli się z niego chlubimy i z tego powodu wbijamy się w pychę. Bóg nie przebaczy nam tej kradzieży i pozbawi nas tego dobra, któreśmy sobie przywłaszczyli. Biada nam, jeżeli nie korzystamy ze światła, które Bóg nam daje; jeżeli nie chcemy poznać, czego wymaga On od nas, bo nie jesteśmy gotowi wszystkiego Mu oddać. Inni otrzymają te łaski, jakie były nam przeznaczone, a my zamiast postępować, będziemy się cofali.

Naśladujmy ślepego, o którym wspomina Ewangelia Święta: bądźmy przekonani, że jesteśmy ciągle otoczeni ciemnością, i że sami nie mamy żadnego środka, aby wyjść z tych ciemności. Mówmy ciągle, wołajmy do Jezusa Chrystusa: „Panie, spraw, abym widział. Oświeć mnie Sam albo przez tego, kogo mi za przewodnika dałeś.” Jeżeli się nad czymś namyślamy, obawiajmy się, byśmy sami nie rozstrzygali tej wątpliwości; strzeżmy się, byśmy nie poszli za pociągiem natury, byśmy nie ulegli poruszeniom namiętności, byśmy się nie rządzili przesądem albo względem ludzkim. Prośmy natomiast pokornie Boga, żeby nas oświecił, żeby nam wskazał prawdę i dał nam siłę, byśmy według niej postąpili. Starajmy się, by umysł nasz był ciągle gotowy na przyjęcie łaski Bożej, i bądźmy pewni, że jeżeli łaska na chwilę nas opuści, nie unikniemy upadku.

O. Nicolas Grou SI, Przewodnik życia duchowego, Wydawnictwo AA, Kraków, s. 84-88.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 964 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram