Ojciec Ludwik Wiśniewski podejmuje temat udzielania rozgrzeszenia i Komunii osobom w małżeństwach niesakramentalnych. Dominikanin sugeruje, że ludzi w związkach niesakramentalnych, w trudnej sytuacji życiowej można traktować podobnie jak nałogowców niezdolnych do pełnej poprawy.
Jak pisze zakonnik, zdarzają się bowiem przypadki, gdy „penitent czuje się zagubiony, bezsilny, niezdolny do uporządkowania swego życia i niezdolny do poprawy, nic nie może ani sobie, ani spowiednikowi przyobiecać, a przychodzi do spowiedzi z nadzieją uzyskania Bożej pomocy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Duchowny podaje w wątpliwość zwlekanie z rozgrzeszeniem dopóty, dopóki penitent sam uporządkuje swoje życie. „Czy można odmówić rozgrzeszenia takiemu człowiekowi? W moim przekonaniu nie można. Przecież nie można czekać z rozgrzeszeniem do momentu, aż penitent sam uporządkuje swoje życie, i wtedy, upewniwszy się, że ma mocne postanowienie poprawy, pośpieszyć z rozgrzeszeniem” – pisze duchowny.
Ojciec Wiśniewski dystansuje się także od postulatu białego małżeństwa.
„Rozwiązanie, jakie proponuje się niesakramentalnym małżonkom – ludziom w sile wieku, wychowującym dorastające dzieci – białe małżeństwo, ma, w moim odczuciu, coś niesmacznego i trąci formalizmem. Nie jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu, ale do takiej decyzji trzeba dorosnąć, a dorasta się zazwyczaj latami” – przekonuje.
Zdaniem zakonnika osoba żyjąca w związku niesakramentalnym może ubolewać z powodu swojego postępowania, a jednocześnie czuć się zbyt bezradna, by zdecydować się na życie w czystości. Dlaczego więc wówczas – zapytuje o. Wiśniewski – odmawiać mu rozgrzeszenia?
Dominikanin surowo wypowiada się o przeciwnikach dopuszczenia do sakramentów osób w nowych związkach, takich jak Tomasz Terlikowski. „Pan Terlikowski ogłasza, że dopuszczenie do komunii niesakramentalnych to totalna destrukcja katolickiej moralności i zastąpienie jej niemoralnością świata”. Tymczasem jak twierdzi ojciec Wiśniewski przez wieki „nadgorliwi teologowie” budowali płoty w obronie katolickiej moralności, która często okazywała się jego zdaniem „moralnością bez miłości”.
„Proszę bardzo, i dzisiaj możemy sobie pobudować nowe płoty oddzielające grzeszników od Kościoła, ale – ostatni już raz pytam – czy to będzie jeszcze chrześcijaństwo, religia miłości i miłosierdzia, czy już sekta?” – zapytuje ojciec Wiśniewski.
Duchowny wzywa, aby „zaprzestano posługiwać się argumentem, że dopuszczenie niesakramentalnych do sakramentów będzie furtką i niejako zachętą dla części osób, aby nie zawierać sakramentalnego małżeństwa”. Jak podkreśla, „dla infantylnych ludzi wszystko może być furtką i nie ma na to rady”.
Na marginesie artykułu warto przypomnieć, że niedopuszczenie do sakramentów osób w związkach pozamałżeńskich wynika nie z poglądów niektórych konserwatywnych publicystów, lecz z wielowiekowej praktyki Kościoła. Jan Paweł II zezwolił, by w ramach wyjątku „nie-sakramentalni” (a z ważnych powodów niemogący się rozejść) mogli przystępować do sakramentów – ale pod warunkiem życia w czystości.
Niewątpliwie wiele osób żyjących w związkach niesakramentalnych mierzy się z ogromnymi trudnościami. Czy jednak wątpienie w możliwość wydostania się z nieprawego związku nie jest przejawem wątpienia w Bożą łaskę? „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” – powiedział wszak Chrystus świętemu Pawłowi (2 Kor, 9).
Źródło: deon.pl
mjend