24 maja 1609 roku król Zygmunt III Waza wyemigrował wraz z całym swoim dworem z Krakowa, by już nigdy tam nie powrócić. Po powrocie z wyprawy smoleńskiej w roku 1611 zamieszkał w Warszawie, do której od lat sukcesywnie przenosił stolicę.
Ciekawe, że od tego momentu Rzeczpospolita jakby wkroczyła na równię pochyłą, po której zaczęła się staczać, i to ruchem jednostajnie przyspieszonym. Jeszcze z rozpędu pobiliśmy Moskali pod Kłuszynem, jeszcze z rozpędu zajęliśmy Kreml (by się jednak wkrótce jak niepyszni stamtąd wynieść). Zaraz potem jednak przyszła rebelia Chmielnickiego i potop szwedzki, z których jeszcze zdołaliśmy wyjść obronną ręką (bo ręka do szabli nawykła nie zapominać z dnia na dzień, jak się tą szablą robi), jednak państwa już nam się nie udało naprawić.
Wesprzyj nas już teraz!
Czym wytłumaczyć fakt, że wraz z przeniesieniem stolicy z Krakowa do Warszawy zakończył się okres triumfalnego rozwoju Rzeczypospolitej i jej mocarstwowej pozycji, a zaczął się czas kryzysów, słabości i klęsk? Czy tylko zwykłym zbiegiem okoliczności? A może to skutek lekkomyślnego porzucenia miejsca uświęconego relikwiami św. Stanisława i powszechnie już wówczas czczonej Królowej Jadwigi, miejsca spoczywania władców, którzy stworzyli potęgę Królestwa Polskiego i zbudowali Rzeczpospolitą obojga Narodów, na rzecz podrzędnej mazowieckiej mieściny pieczętującej się wizerunkiem pogańskiej boginki?!
Andrzej Krawiec
Komentarz czytelnika, przysłany na skrzynkę [email protected]