Jeżeli chodzi o moje stanowisko, ono jest niezmienne, zresztą jako poseł wnioskodawca [„Piątki dla zwierząt” – red.] wielokrotnie podkreślałem, że przede wszystkim dla nas jest bardzo ważne to, aby rolnicy mieli możliwość funkcjonowania, mieli możliwość prowadzenia swojej działalności, ale niekoniecznie na takich zasadach, jak to było dotychczas, niekoniecznie w ramach uboju rytualnego – powiedział w Radiowej Jedynce nowy minister rolnictwa Grzegorz Puda.
W rozmowie z Krzysztofem Świątkiem minister Puda próbował przekonywać, że zakaz produkcji i eksportu mięsa ubijanego w zgodzie z wymogami rytualnymi judaizmu i islamu nie musi oznaczać katastrofy dla polskich hodowców. – Ja chciałbym tylko powiedzieć, że sam eksport nie polega tylko i wyłącznie na uboju rytualnym, co bardzo istotne z punktu widzenia polskich rolników – stwierdził podtrzymując swoje stanowisko przeciw ubojowi rytualnemu. – Ten ubój polega na tym, że zwierzęta bardzo cierpią, a ze względów ekonomicznych nie ma danych, które by wskazywały bezpośrednio na to, że ilość tych zwierząt, która jest sprzedawana, ilość wołowiny, która jest sprzedawana w krajach europejskich czy też w krajach, do których ten eksport jest wysyłany, jest tak duża ze względów na potrzeby religijne – przekonywał nowy minister.
Wesprzyj nas już teraz!
Puda odniósł się także do zapisów „piątki dla zwierząt” firmowanej przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w sprawie nadzwyczajnych uprawnień dla organizacji prozwierzęcych, które godzą w koncepcję prawa i własności.
– Ten przepis o organizacjach prozwierzęcych czy o tych wszystkich, którzy są w to zaangażowani, uległ pewnej zmianie, były wprowadzone poprawki, w tej chwili z tego, co wiem, z tego, co mi mówią osoby, które pracują nad tą ustawą, też mają być te poprawki wprowadzone. Warto podkreślić również to, że w tej ustawie jest zapis, który mówi o tym, że jeżeli taka interwencja miała odbyć by się w taki sposób, który nie potwierdziłby podejrzeń tych organizacji, to właśnie organizacje prozwierzęce musiałyby za tę interwencję zapłacić. Myślę, że to jest taki bicz na wszystkich tych, którzy chcieliby z tego typu działań zrobić sobie działania mało poważne – stwierdził Puda przekonując także, że PiS od lat dążył do zakazu hodowli zwierząt na furta.
Tę gałąź polskiego rolnictwa nowy minister w rządzie Mateusza Morawieckiego określił jako działalność, „która polega na tym, że hoduje się zwierzęta tylko i wyłącznie dla fanaberii, dla spełnienia fanaberii małej grupy osób”. Jako argument „za” zakazem hodowli na futra Grzegorz Puda podał fakt, że… osobiście nie zna nikogo, kogo byłoby stać na furto. O ekonomicznej symbiozie produkcji futrzarskiej i hodowlanej, dzięki której nie ma w Polsce problemu z utylizacją odpadów, minister Puda nie wspomniał. Produkcję futrzarską uznał natomiast za niepotrzebną oraz – w sposób czysto populistyczny – przekonywał, że antyrolniczą „piątkę” popiera około 70 proc. Polaków.
Minister Puda zapewnił, że rolnicy dotknięci zmianami otrzymają wsparcie. Nie powiedział natomiast, ile będzie trwało vacatio legis kontrowersyjnej ustawy (a więc z jakim opóźnieniem wejdzie w życie po jej uchwaleniu i ewentualnym podpisaniu przez Prezydenta RP). Odniósł się natomiast do opinii, że antyrolnicza „piątka” Kaczyńskiego spowoduje utratę przez PiS zaufania na wsi i stanowi prezent dla PSL. – Trzeba pamiętać o tym, że przecież rolnictwo nie składa się tylko z hodowców zwierząt futerkowych – powiedział nowy minister. – Temat rolnictwa w Polsce jest tak szeroki, że akurat ta mała grupa osób (mówię tu o hodowcach zwierząt futerkowych) nie może zdominować działań całego Ministerstwa Rolnictwa czy całego rządu. Rolnicy tak naprawdę od wieków żyją w symbiozie z przyrodą, nikt lepiej od nich nie rozumie jej praw. Myślę, że zwierzęta, można tak powiedzieć, już są kluczową częścią życia wsi, wielu rolników nie pochwala branży, w której traktuje się zwierzęta bardzo nieetycznie. Więc to nie jest tak, że całe środowisko rolnicze jest niezadowolone – powiedział atakując hodowców argumentacją „moralną”.
Grzegorz Puda zastąpił na stanowisku Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który krytykował „piątkę dla zwierząt” firmowaną przez prezesa PiS. Nowy szef resortu jest osobiście zaangażowany w skrajnie lewicowy projekt, zaś podczas słynnych już nocnych prac sejmowej komisji rolnictwa poseł Konfederacji Robert Winnicki pisał: „Posłowie PiS w komisji zbuntowali się w pewnym momencie przeciw szefostwu partii i razem z posłami Konfederacji oraz PSL wykreślili z ustawy likwidację uboju rytualnego, czyli zamach gł. na drobiarstwo i hodowlę bydła. Polit-oficer PiS Puda zapowiedział powrót przepisów do ustawy”.
Posłowie PiS w komisji zbuntowali się w pewnym momencie przeciw szefostwu partii i razem z posłami Konfederacji oraz PSL wykreślili z ustawy likwidację uboju rytualnego czyli zamach gł. na drobiarstwo i hodowlę bydła. Polit-oficer PiS Puda zapowiedział powrót przepisów do ustawy.
— Robert Winnicki (@RobertWinnicki) September 17, 2020
Następnie lewicowa i prozwierzęca, a antyhodowlana fundacja Viva! opublikowała zdjęcie aktywistów wraz z Grzegorzem Pudą oraz wyraziła wobec niego wdzięczność. W Twitterowym wpisie oznaczono także inną tego typu organizację – Otwarte Klatki.
Z posłem @GrzegorzPuda , wnioskodawcą projektu.
DZIĘKUJEMY
To historyczny moment w walce o prawa zwierząt!Z @otwarteklatki pic.twitter.com/cXhmqvZzpG
— Fundacja Viva! (@Fundacja_Viva) September 18, 2020
Rolnicy natomiast nie podzielają tego entuzjazmu i protestują przeciwko ekoideologicznej „piątce”. Z jednej strony blokowali drogi, z drugiej zaś słomą zagrodzili wejście do budynku Ministerstwa Rolnictwa, a na fasadzie umieścili transparent: „Puda? Nie znamy! Wieś ma swojego ministra rolnictwa”.
Rolnicy zaczynają dzień wcześniej, niż nowy szef resortu rolnictwa Przed budynkiem @MRiRW_GOV_PL pojawił się transparent „Puda? Nie znamy. Wieś już ma swojego ministra rolnictwa”. pic.twitter.com/aQfaTf63SF
— Świat Rolnika | #ProtestRolników (@Swiat_Rolnika) October 6, 2020
Źródło: polskieradio.pl / Twitter / wprost.pl
MWł
Polecamy także nasz e-tygodnik.
Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.