11 marca 2013

Nowy haracz dla kierowców?

(Fot. Piotr Koźmian)

Czy planowana przez rządową Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad zmiana sposobu opłat za przejazd autostradami  jest próbą cichego wprowadzenia płatności dla wszystkich samochodów za przejazd drogami krajowymi? Pomysł GDDKiA może być wstępem do wprowadzenia kolejnego haraczu na kierowców.

 

We wtorek 19 marca w niektórych mediach pojawiła się informacja o planowanym wprowadzeniu obowiązku posiadania urządzeń do rejestracji przejazdów aut dla wszystkich użytkowników autostrad. To pozwoli na naliczanie opłat za przejazd autostradami elektronicznie, a nie – jak dotychczas – na bramkach zbudowanych na płatnych odcinkach autostrad. Wszystko wskazuje więc na to, że decyzja o tym, aby miliony samochodów osobowych, poruszających się nie tylko po autostradach, ale i po drogach krajowych, obciążyć nowym haraczem chyba już zapadła…

Wesprzyj nas już teraz!

 

Można tak domniemywać mimo oficjalnych zaprzeczeń administracji rządowej, które miały wyciszyć reakcje kierowców na wypowiedź posła PO Stanisława Żmijana na początku tego roku. Przypomnijmy, że wówczas na antenie Polskiego Radia poseł partii rządzącej stwierdził: Jeśli przyjęliśmy zasadę, że jeździmy, mamy wpływ na zużywanie się dróg, to powinniśmy po prostu płacić, taki system wdrażamy.

 

Kluczem do kontroli przejazdów samochodów po drogach jest system viaTOLL, oparty na budowanych obecnie na drogach krajowych bramkach, odbierających sygnały od aut wyposażonych w via-boxy, czyli urządzenia w samochodach (podobne do GPS-ów), współpracujące z siecią bramek. Zapowiedź GDDKiA o zmianie sposobu naliczania opłat za autostrady poprzez wprowadzenie dla ich użytkowników obowiązku posiadania via-boxu oznacza, że w ten sposób zmusi się kierowców do zakupu takich właśnie urządzeń. Producenci i dystrybutorzy zapewne już liczą przyszłe zyski, a kierowcy… ich o opinię nikt nie pyta. Dzisiaj jedna sztuka via-boxu to kwota powyżej 100 złotych, co pomnożone przez liczbę aut daje kwotę astronomiczną.

 

Warto natomiast w tym miejscu zadać pytanie o to, jak racjonalnie wytłumaczyć zasadność budowy olbrzymich i kosztownych węzłów z punktami poboru opłat na autostradach, zwłaszcza, że inwestorem w większości byliśmy my wszyscy – podatnicy. Ciekawe będzie także to, w jaki sposób wyłoniony zostanie operator systemu naliczania opłat na autostradach, skoro operatora analogicznego systemu na drogach krajowych już znamy. Wątpliwości z wdrażaniem kolejnego haraczu na kierowców jest jednak więcej, przypomnijmy więc „historię choroby” tylko za ostatnich kilka miesięcy.

 

W październiku ubiegłego roku dotarła do portalu PCh24.pl nieoficjalna informacja o planowanym na 2015 rok objęciu wszystkich samochodów (obok już objętych ciężarówek i autobusów, także osobowych) jeżdżących po „krajówkach” opłatami viaTOLLna wzór tych, jakie dzisiaj płacą ciężarówki i autobusy. Na zadane wówczas rzecznikowi Ministerstwa Transportu pytanie otrzymaliśmy odpowiedź przeczącą, ale wszystkie działania koalicji rządzącej wskazują na to, że grunt pod tę decyzję jest dość szybko przygotowywany.

 

„I wciąż nie starczało, ciągle było brak”…

 

… śpiewał w latach 80. ubiegłego wieku jeden z rockowych wykonawców – nawiasem mówiąc, po latach zaangażowany w kampanię wyborczą ugrupowania Donalda Tuska – a słowa tamtej piosenki jak ulał pasują do fiskalizmu państwa rządzonego przez Platformę, chyba dla żartu nazwaną Obywatelską.

 

Szacuje się, że polscy kierowcy zasilają budżet państwa kwotą ok. 60 miliardów złotych. Sposoby zbierania tych pieniędzy są różne – od opłaty paliwowej, poprzez VAT i akcyzę. Nie ma w tych przymiarkach jeszcze uwzględnionych mandatów z fotoradarów, o których ostatnio wiele się mówi. Tymczasem o jeszcze większym „skoku na kasę” kierowców na razie jest cicho.

 

Dzisiaj obowiązek opłacania przejazdu drogami krajowymi dotyczy kierowców ciężarówek i autobusów. Najwięcej bramek viaTOLL ustawiono do tej pory w południowej części Polski, ale nie miejmy złudzeń, że ten kosztowny system ominie kogokolwiek z nas. 12 stycznia tego roku nowa grupa dróg objęta została systemem poboru opłat (odcinki A1, S1 i S8), a od 30 marca zapłacą kierowcy, którzy wybiorą jazdę obwodnicą Elbląga i Jarosławia, kolejnymi odcinkami S7, S8 i S19 oraz dróg krajowych 7 i 79.

 

Dzisiaj za przejechanie 1 kilometra drogą ekspresową lub autostradą autobus musi zapłacić od 20 do 40 groszy. Wysokość naliczanej na bramkach opłaty zależy od klasy pojazdu. Przejazd 1 kilometra zwykłą drogą krajową kosztuje od 16 do 32 groszy. Koszty opłat odbijają się na cenach towarów wożonych płatnymi drogami lub na cenach biletów. Tak naprawdę viaTOLL jest cichym podatkiem, obniżającym poziom życia i konkurencyjność polskiej gospodarki. Wobec mizerii budżetowej państwa i braku pomysłu na „ucieczkę do przodu”polskiej gospodarki, nie należy się raczej spodziewać, że „nowy podatek” nas ominie.

 

Bramki zamiast obwodnic

 

Rząd rozbudowuje system bramek poboru opłat o światowo brzmiącej nazwie viaTOLL, a z kręgów koalicji powoli wyciekają nowe informacje o tym, co czeka wszystkich kierowców. Jako doświadczeni w dobrym PiaRze rządzący zadziałali profesjonalnie, dzieląc potencjalnych oponentów na grupy, które będą się nawzajem szachować. Pierwszy krok – świadomy lub wynikający z ignorancji – to zapaść w rozbudowie sieci dróg. Niewykonane plany na autostradach, brak pomysłu na drogi krajowe i dziwna niechęć do budowania obwodnic dużych miast i małych miasteczek spowodowały, że przez centra wielu miejscowości przejeżdżają w ciągu doby tysiące pojazdów. Domy drżą, przez miasta i wsie nie da się przejść, mnożą się wypadki. Mieszkańcy tych miejscowości w akcie desperacji  protestują i żądają wykluczenia ruchu ciężkiego z trasy, która biegnie pod ich oknami. Rząd administrujący drogami krajowymi, tymi o największym natężeniu ruchu, dostaje więc społeczne przyzwolenie na wprowadzenie opłat na określonej drodze. Mieszkańcy na chwilę mają ulgę, a kierowcy ciężarówek i autobusów szukają dróg alternatywnych. Kierowcy aut osobowych nie protestują, bo ich droga jest luźniejsza. Kierowca, który jednak musi  jechać autobusem lub ciężarówką tą trasą, płaci za każdy kilometr liczony przez system viaTOLL. Jak narzeka, to słyszy, że może jechać inną trasą…

 

Opłaty zamiast dróg

 

Następny krok wynika z faktu, że ruch samochodów obiektywnie z roku na rok rośnie. Potwierdzają to przeprowadzane co 5 lat pomiary ruchu. Jako przykład może posłużyć droga krajowa numer 6 (E28) łącząca dwie metropolie północnej Polski (Gdańsk i Szczecin). Na odcinku Koszalin – Sianów jeszcze w 2005 roku notowano tam 9851 pojazdów na dobę, a w 2010 roku już 11 375 pojazdów. Wzrost ruchu o 16 proc. w ciągu 5 lat to wynik przeciętny w skali kraju, wiele jest miejsc, gdzie ten ruch wzrósł jeszcze bardziej. Jeżeli więc w niektórych miastach ruch wzrósł w sposób naturalny, jak wszędzie, a nałożył się na to jeszcze wzrost wynikający z ucieczki kierowców z płatnych odcinków tras na niepłatne, to frustracja mieszkańców miejscowości na szlakach komunikacyjnych jest uzasadniona. Jest więc argument, by wyrzucić ciężarówki i autobusy z następnych odcinków dróg. Receptą na korki ma więc być nie budowa nowych dróg, tylko zniechęcenie kierowców do jazdy. Stawia się kolejne bramki viaTOLL i w ten sposób sieć zarzucana na kierowców ciężarówek i autobusów ma coraz gęstsze oka. Wyrwać się z niej coraz trudniej, ale płotki (czytaj: samochody osobowe) jeszcze przez tę sieć się przedzierają…

 

PiaR zamiast prawdy

 

Gdy duża część kierowców (autobusów i ciężarówek)  już wpadnie w sieć, nie będzie protestować wobec planów rozszerzenia listy płatników nowego podatku o samochody osobowe. Do protestujących kierowców aut osobowych zawsze z ekranów zaufanych mediów będzie mógł przemówić kierowca ciężarówki i przytoczyć argument w stylu „jeżeli ja płacę, to niech wszyscy płacą”. Teraz trzeba więc tylko przygotować grunt i wypuścić kilka razy balon, którego zadaniem będzie zrobienie fermentu w opinii publicznej i sprawdzenie skali ewentualnego protestu.

 

Takim balonem mogła być radiowa wypowiedź posła PO Stanisława Żmijana, cytowana na stronie Polskiego Radia. W wypowiedzi tej warto zwrócić uwagę na słowa: taki system wdrażamy. Determinacja i stwierdzenie faktu – sprawa już przesądzona. Jak to się ma do wypowiedzi rzecznika Ministerstwa Transportu, który na zapytanie PCh24.pl w październiku ubiegłego roku stwierdził: Nie jest planowane wprowadzenie dla samochodów osobowych opłat za przejazd drogami krajowymi, innych niż opłaty za przejazd autostradą, pobierane na mocy przepisów ustawy z dnia 27 października 1994 r. o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym.

 

Ocenę wypowiedzi oraz poziomu ich wiarygodności posła i rzecznika jednego z newralgicznych resortów rządowych zostawmy naszym Czytelnikom. W całym tym zamieszaniu warto byłoby się zastanowić, dlaczego obsługi tego systemu nie zostawiono w gestii publicznego podmiotu, lecz wybrano firmę prywatną – KapschTelematic Services. Przecież jeżeli sieć będzie rozbudowywana to łatwiej zagwarantować spójność systemu poprzez wybór podmiotu publicznego, a nie kolejne otwarte przetargi. Pytań rodzi się coraz więcej… Jedno z nich inspiruje ciekawa informacja ze strony internetowej „Rynek Infrastruktury”, gdzie stwierdzono (pisząc o nagrodzie dla firmy KapschTelematic Services): Kapsch zwyciężył w kategorii „Usługa”, dzięki efektywnemu zarządzaniu systemem elektronicznego poboru opłat viaTOLL. Kapituła konkursu uznała na nagrodę zasługuje to, że już po 17 miesiącach funkcjonowania e-myta w Polsce zwróciły się nakłady poniesione na jego wdrożenie, ustanawiając jeden z europejskich rekordów w tempie zwrotu kosztów z tego typu inwestycji.

 

No bo jeżeli koszty wdrożenia się już zwróciły, to teraz chyba zostały już tylko zyski… Dlaczego więc biedne państwo z nich tak łatwo rezygnuje…

 

Piotr Koźmian

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie