22 czerwca 2020

Nowe wezwania w Litanii. Ukłon przed Matką Bożą czy przed ideologiami? [OPINIA]

(© Ralph Hammann - Wikimedia Commons [Public domain])

W naszych dziejach mieliśmy czas, gdy zmieniano nam Litanię Loretańską do NMP. I nie był to dobry czas. Myślę tu o epoce rozbiorów, gdy zaborcy skreślali z litanii wezwanie do Królowej Korony Polskiej. Dzisiaj o wiele większe zagrożenie płynie nie z faktu redukowania, co raczej uzupełniania litanii o nowe wezwania.

 

Piszę te słowa pod wpływem wiadomości zakomunikowanej przez kardynała Roberta Saraha – prefekta Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów – o tym, że na mocy decyzji papieża Franciszka Litania Loretańska do NMP ma być uzupełniona o trzy nowe wezwania: Matko Miłosierdzia, Matko nadziei i Pocieszenie migrantów (wędrujących).

Wesprzyj nas już teraz!

 

Oczywiście, litania powstawała przez dodawanie w kolejnych wiekach coraz to nowych wezwań przez pobożny lud. Pierwsze wezwania giną w pomroce dziejów i nie były one wynikiem decyzji takiego czy innego papieża. Był to wzrost organiczny, a nie rezultat jakiejś arbitralności.

 

Wszystkie dotychczasowe wezwania, które znalazły się w litanii na mocy decyzji papieskich były rezultatem występowania papieży jako strażników Tradycji, wiernych szafarzy wyciągających z jej skarbca rzeczy stare i nowe (nova et vetera). Ale to był ciągle ten sam skarbiec starych prawd opisywanych w nowych orzeczeniach dogmatycznych (Królowo bez grzechu pierworodnego poczęta, Królowo wniebowzięta), które szły wbrew temu, co „świat” myślał („średniowiecze, wstecznictwo, przeszkoda do ekumenizmu”).

 

Taki charakter miały dodane za sprawą Benedykta XV wezwanie „Królowo pokoju” i św. Jana Pawła II „Królowo rodzin”. W tym czasie, gdy swoją decyzję podejmował pierwszy z wymienionych papieży (pierwsza wojna światowa) nikt tak naprawdę – poza Stolicą Apostolską – pokoju nie chciał. Inicjatywa pokojowa papieża z 1917 roku została solidarnie odrzucone przez oba wojujące bloki, a nowa siła – bolszewicy – słowu „pokój” nadała zupełnie nowe znaczenie. Z kolei wezwanie dodane przez św. Jana Pawła II było prawdziwym znakiem sprzeciwu wobec nasilającej się fali uderzeniowej w rodzinę ze strony światowych promotorów cywilizacji śmierci.

 

W dodanych przez papieża Franciszka wezwaniach mamy do czynienia z odstępstwem od tej reguły. Konkretnie chodzi o wezwanie „Pocieszycielko migrantów (wędrujących)”. Czy to jest ukłon przed Matką Bożą, czy raczej przed modnymi aktualnie ideologiami? Czy chodzi o oddanie jeszcze większej czci Matce Zbawiciela, czy raczej o zawstydzanie „rygorystów antyimigranckich? Czy chodzi o odpowiedź na potrzeby i wezwania, przed którymi stoi Kościół, szukający pomocy u swojej Matki, czy raczej wyraz jakiegoś aktywizmu mile widzianego przez tych, którzy chcą zredukować Kościół do wielkiej, międzynarodowej organizacji pozarządowej o profilu charytatywnym i ekologicznym (może kolejnym wezwaniem będzie „Panno roztropnie korzystająca z dóbr natury”?)?

 

Matko Logosu, módl się za nami. Ucz nas, że Pan jest Bogiem wszechmocnym i miłosiernym, ale jednocześnie nie może zaprzeczać sam sobie. Nie jest – jak uczył Benedykt XVI w 2006 roku w Ratyzbonie – arbitralną wolą, ale rozumnym Ładem. A bez Ciebie, Matko Logosu, bez Twojego zawierzenia, Twojego „fiat”, nie stałby się on naszym udziałem. Jakże dzisiaj, w epoce szerzących się na zgubę dusz ludzkich a urągających zdrowemu rozsądkowi ideologii, potrzeba nam odnowy wiary w Logos, z którym Ty od tamtej godziny w Nazarecie byłaś i jesteś tak mocno związana.

 

Pierwsza czcicielko Eucharystii, módl się za nami w czasie rosnącej pogardy dla Sakramentu Ołtarza i erozji wiary w Kościele w realną obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina; gdy źródło i szczyt życia Kościoła jest banalizowane, traktowane jako zwykły dodatek lub środek terapeutyczny dla poprawy „relacji międzyludzkich”. Ty byłaś przecież, jak uczył Prymas Tysiąclecia, pierwszą monstrancją niosącą Wcielone Słowo do domu św. Elżbiety.

 

Orędowniczko za życiem nienarodzonych, módl się za nami w epoce, gdy co roku trwa krwawa pandemia ludobójczych praktyk skierowanych przeciw nienarodzonym; gdy ci, którzy w ich obronie powinni nastawać w porę i nie w porę, milczą. A przecież te dzieci są najbardziej ubogie, najbardziej bezbronne, a umierając bez chrztu pozbawiane są największego skarbu.

 

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie