Twierdzenie, że edukacja seksualna zmniejsza liczbę aborcji jest absurdem. Wszędzie tam, gdzie tzw. seksedukacja jest rozwinięta na dużą skalę – Wielka Brytania jest tutaj sztandarowym przykładem – aborcje u nastolatek idą w tysiące – powiedziała Kaja Godek w rozmowie z portalem Radia Maryja.
Pełnomocnik inicjatywy „Zatrzymaj aborcję” i zarazem kandydat do Parlamentu Europejskiego z list komitetu Konfederacja zauważyła, że środowiska „tęczowe” atakują rodzinę. Elementem nagonki jest propagowanie edukacji seksualnej, która skutkuje wzrostem liczby aborcji, co pokazują dane i doświadczenia krajów zachodnich. Tam seksedukacja jest powszechna i obowiązkowa, zaś liczba mordowanych dzieci nienarodzonych jest olbrzymia. W roku 2008 w Szwecji na 1000 kobiet w wieku 15-19 lat przypadły aż 23 aborcje, natomiast w roku 2010 w Wielkiej Brytanii aż 40 tys. dziewcząt miało aborcję – wynika z danych przytoczonych przez Kaję Godek.
Wesprzyj nas już teraz!
To skutek edukacji seksualnej, która – wbrew lewicowej propagandzie – nie ogranicza liczby aborcji, ale ją podnosi. – Na tych lekcjach uczy się, że jeżeli pożycie będzie miało rezultat w postaci poczęcia dziecka, to normalną praktyką jest, że idzie się do lekarza, który to dziecko ma zabić – powiedziała.
Poparcie środowisk proaborcyjnych dla edukacji seksualnej nie może dziwić, gdy poznamy ich strategię. Ujawniła ją Carol Everette, feministka i właścicielka kliniki aborcyjnej, która porzuciła dawne praktyki i opowiedziała się po stronie życia. – Wtedy zaczęła mówić, jaka jest strategia ruchu feministycznego. Mówiła dokładnie tak: „Mieliśmy cały plan, jak sprzedawać aborcję – nazywał się edukacja seksualna” – zauważyła pełnomocnik inicjatywy „Zatrzymaj aborcję” przypominając, że w krajach zachodnich obecnie seksualizacja dzieci ma cechy terroru. Osoby przeciwne muszą liczyć się w konsekwencjami.
Źródło: radiomaryja.pl
MWł