15 kwietnia 2016

Nowa jakość – Europa Środkowa

(fot. Joggie Botma/shutterstock.com)

Zmiany polityczne w Polsce, dokonane w 2015 roku po dwóch elekcjach (prezydenckiej i parlamentarnej), przyniosły ze sobą realną możliwość ożywienia polskiej polityki zagranicznej w obszarze szeroko rozumianego „Międzymorza” – od Bałtyku (Polska i kraje nadbałtyckie) po Morze Czarne (Rumunia, ewentualnie Bułgaria) i Adriatyk (Chorwacja).

 

Dość naturalnym wstępem do realizacji tego scenariusza jest obserwowane od paru miesięcy ponowne ożywienie współpracy czwórki państw skupionej w tzw. Grupie Wyszehradzkiej. Jej rdzeniem jest zaś ścisła współpraca między Warszawą a Budapesztem. Niewykluczone, że współpraca ta może zostać rozszerzona o kolejne państwa. Pozytywne sygnały płyną z Chorwacji, a także z Bułgarii. Pól do współpracy nie brakuje, poczynając od najpilniejszego obecnie zagadnienia, czyli sterowanej przez Ankarę i systematycznie nieudolnych eurokratów inwazja muzułmańskich imigrantów na Europę.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Rodzi się więc nowy projekt „Mitteleuropy”. Sto lat temu własną wizję „uporządkowania” Europy Środkowej w trójkącie mórz ABC wysunęły wilhelmińskie Niemcy. W 1915 roku na łamach bestsellerowej książki pod tym właśnie tytułem (Mitteleuropa) plany ustanowienia niemieckiej hegemonii politycznej, wojskowej, ale i gospodarczej snuł Friedrich Naumann. Żaden nacjonalistyczny, tylko liberalny (a nawet socjal-liberalny) polityk niemiecki, poseł do Reichstagu (i pastor). Nie chodziło w tym przypadku o jakiś pierwowzór hitlerowskiego „Generalnego Planu Wschodniego”, który by zakładał plan szeroko zakrojonej eksterminacji fizycznej czy czystek etnicznych dokonywanych przez niemieckich „nadludzi” na „słowiańskich barbarzyńcach”. Nie. Autor „Mitteleuropy” zachęcał wręcz do porzucenia germanizacyjnej polityki Berlina wobec Polaków i skoncentrowania się na zagwarantowaniu dominacji „niemieckiego typu gospodarczego” w Europie Środkowej. Dopuszczał możliwość istnienia państwa polskiego jako buforu oddzielającego Niemcy i „zorganizowaną” przez nich Mitteleuropę od Rosji. Taka Polska, rzecz jasna, miała pozostawać w „wieczystym sojuszu” polityczno-wojskowym z Rzeszą Niemiecką.

 

Naumannowska koncepcja „Mitteleuropy” była par excellence koncepcją imperialną. Istotą bowiem imperium jest kontrola, a nie eksterminowanie (czego nie rozumiał na przykład Hitler). Takiej kontroli Niemiec nad Europą Środkową chciał F. Naumann. Chciał ją uzyskać przez daleko idącą unifikację polityczno-ustrojową Niemiec oraz Austro-Węgier, a następnie tzw., nowych terenów na Wschodzie (w tym podporządkowanej trwale Niemcom Polski).

 

Dzisiaj także dominuje w Europie „niemiecki typ gospodarczy” i nikt nie chce – no może poza gorliwymi urzędnikami z niemieckich Jugendamtów – germanizować Polaków. Co ciekawe, w ostatnim czasie w Niemczech co rusz pojawiają się głosy wzywające politykę niemiecką do praktycznego potwierdzenia statusu Niemiec jako „potęgi w środku”. Taka jest główna teza książki, znanego także polskiemu czytelnikowi, historyka i politologa H. Müncklera „Macht in der Mitte” (Potęga w środku).

 

Tymczasem na wschód od Odry do władzy doszli „ksenofobi, katoliccy nacjonaliści”, co rusz czyniący „zamachy na demokrację”. Gra rzecz jasna nie toczy się o rzekomo sparaliżowany w Polsce Trybunał Konstytucyjny. Tako rzecz propaganda. Chodzi o wizję „Mitteleuropy” i związaną z nim dominację (lub jej ograniczenie) „niemieckiego typu gospodarczego” między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym. Sądząc po natężeniu propagandowych ataków na nowy polski rząd, sprawa została potraktowana priorytetowo.

 

Europa Środkowa nabiera nowej jakości także w innym, o wiele ważniejszym, bo cywilizacyjnym kontekście. Spoglądając na zmieniającą się na naszych oczach w sensie demograficznym Europę Zachodnią, poddaną inżynierii społecznej nazywanej „integracją i akulturacją społeczności muzułmańskiej”, nie trudno domyślić się, że za kilkanaście, góra dwadzieścia lat trzeba będzie nad naszą zachodnią granicą budować sieć ośrodków dla uchodźców z Danii, Holandii, być może Francji.

 

Obserwując jednocześnie dywersję dokonywaną w Kościele powszechnym za sprawą niemieckich kardynałów, której ulega obecny papież (por. ostatnią adhortację o rodzinie), okaże się niedługo, że granicą obowiązywania szóstego przykazania Dekalogu będzie Odra i Nysa Łużycka. W tym kontekście jako dar opatrznościowy należy traktować pojawiającą się obecnie możliwość wyeliminowania „wyjątkowych sytuacji” w stosowaniu kary śmierci wobec osób nienarodzonych. Polska, która zniosłaby karę śmierci wobec nich byłaby naturalnym ośrodkiem, nie tylko politycznym, ale co ważniejsza cywilizacyjnym porządkującym Europę Środkową.

 

Warto w tym kontekście przypomnieć słowa, które wypowiedział św. Jan Paweł II do biskupów polskich w 1998 roku na podsumowanie ich wizyty ad limina apostolorum: „Europa potrzebuje Polski głęboko wierzącej i po chrześcijańsku kulturowo twórczej, świadomej swojej roli wyznaczonej przez Opatrzność. To, czym Polska może i powinna usłużyć Europie, jest w zasadzie identyczne z zadaniem odbudowywania wspólnoty ducha, opartej na wierności Ewangelii, we własnym domu. […] Trzeba znaleźć w sobie tyle siły, by nasz naród mógł skutecznie oprzeć się tym tendencjom współczesnej cywilizacji, które proponują odejście od wartości duchowych na rzecz nieograniczonej konsumpcji czy też porzucenie tradycyjnych wartości religijnych i moralnych dla kultury laickiej i etycznego relatywizmu. Polska kultura chrześcijańska, etos religijny i narodowy są cennym rezerwuarem energii, których Europa dziś potrzebuje, by zapewnić w swych granicach integralny rozwój osoby ludzkiej”.

 

 

 

Grzegorz Kucharczyk





 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie