30 października 2020

Nihil novi sub sole. Refleksja o przemijaniu

„Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem?” (Koh 2,22) Czy wszystko to marność i pogoń za wiatrem?

 

„Trwałość, czym jest na świecie trwałość?”– pytał filozoficznie Grzegorz Turnau w jednym ze swych pamiętnych przebojów o znamiennym tytule Wszystko, co piękne. Odpowiedź, która pada w następstwie jest stara jak świat. A przynajmniej jak Księga Koheleta.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Eklezjastes nie był, jak można sądzić, pesymistą.  Przyglądał się raczej światu z dużą dozą realizmu. Pytając pryncypialnie o wartość i sens życia, nie stroni od smętnych konkluzji. W obliczu śmierci wszystko, co doczesne, jest marnością. Przekonanie to towarzyszy człowiekowi niemal zawsze, gdy umiera ktoś bliski. A któż jest wolny od tego poznania?

 

Życie pełne żałoby

„Sztukę tracenia posiąść każdy raczy” – przekonuje Elisabeth Bishop w swoim wierszu o podobnym tytule. W naszym pielgrzymowaniu przez życie nieodłącznie towarzyszą nam rozczarowania, rozłąki, pożegnania i rozstania. Strata wpisana jest w nasz ziemski los. Żałoba po śmierci najbliższego dodatkowo przybliża nam prawdę o nieuchronności własnego życia. Przypomina, że zmierzamy do śmierci. Ale zanim „wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał” (Koh 12,17) człowiek powinien nauczyć się akceptacji każdej straty: złudzeń, marzeń, planów. Dlaczego? Bo nie ma raczej innego wyjścia.

 

Akceptacja jest umiejętnością godzenia się z tym, co dla nas niełatwe, czego nie chcemy, co musimy robić na przekór sobie. Poprzez doświadczanie nieskończenie wielu nieuniknionych strat umiejętność ta może się w nas zrodzić, jako akt woli. W przeciwnym razie podzielimy los buntownika, którego czeka kres samozagłady. Nie chodzi o przyglądanie się życiu ze stoickim spokojem, ale o realizm, który pozwala nam odkryć, że „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem. Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono”. (Koh 3, 1-2)

 

Zarówno życie, jak starość i śmierć przynależą do ludzkiego doświadczenia. Są wpisane w naturę świata podobnie jak wiosna i zima. Jeśli człowiek nie przygotuje się właściwie na czas starości, niezdolny będzie do jej przeżywania. Świadomość przemijalności i kruchości ludzkiego życia w podobny sposób ma pomóc umiejętnie przeżywać czas młodości. Jak bowiem czytamy w Księdze Syracha: „We wszystkich sprawach pamiętaj o swym kresie, a nigdy nie zgrzeszysz”. (Syr 7,36)

 

Życie jest piękne

Biblijny opis stworzenia człowieka z prochu ziemi (Rdz 2,4b−25) wyraża ideę jego przynależności do świata stworzonego – przemijającego, skończonego.  Należy pamiętać jednak, że w zachwycie nad koroną swojego stworzenia Bóg aż „usiadł z wrażenia”. I choć w następstwie grzechu pierworodnego życie ludzkie już na zawsze zostało naznaczone skazą, to czas dany człowiekowi na ziemi pochodzi od Boga. Pisze o tym sam autor Księgi Koheleta: „Oto, co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy, którą się człowiek trudzi pod słońcem, jak długo się liczy dni jego życia, których mu Bóg użyczył: bo to tylko jest mu dane”. (Koh 5,17)

 

Wartości ziemskie nie realizują w pełni pragnień człowieka, ale – jak wyraźnie zaznacza Eklezjastes w swoich rozważaniach – wszelkie dobro pochodzi od Boga i jest jego darem. Radość, a więc owa „chwila sposobna”, również jest łaską, z której trzeba korzystać, gdyż wszelkie próby znalezienia szczęścia skazane są na niepowodzenie. Ostatecznie, tylko świadomość obecności Boga w życiu każdego człowieka może dać radość życia, nawet w tak kruchych momentach, jak starość czy osobista tragedia zawiązana z chorobą lub śmiercią najbliższych.

 

Krzywda, jakiej nieraz doświadczamy, choć dla nas bolesna, nie jest zgoła niczym nowym. Ludzkość poddawana była niekiedy dramatycznym wstrząsom. Na kartach historii łzami zapisały się losy wielu. Dlatego, nasze straty trzeba też widzieć w odpowiednich proporcjach. Jak słusznie zauważa Ewa Woydyłło w swojej książce pt. Strata. Przejdźmy przez to razem: „Powtarzamy nie bez przyczyny sentencję łacińską Nihil novi sub sole – nic nowego pod słońcem. To jedno z najgłębszych upomnień humanizmu. Człowieku nie wyobrażaj sobie, że jesteś kimś wyjątkowym, lepszym od innych, że należą ci się szczególne względy lub przywileje. Cokolwiek cię spotyka, już było. Nic nowego pod słońcem. Filozof albo teolog powiedziałby, że w tej sentencji zawiera się istota pokory. Pokora nie oznacza bowiem, że ktoś jest gorszy od innych i zasługuje na cięższą dolę. Oznacza, że nikt nie jest lepszy i nie należy mu się lżejsza dola.”

 

Epilog

Jedno życie nam dano pod słońcem, w które wpisano nie tylko śmierć, ale i dobro, z którego trzeba korzystać.  I to korzystać mądrze. Jak nas poucza redaktor Księgi Koheleta w epilogu: „Boga się bój i przykazań Jego przestrzegaj, bo cały w tym człowiek! Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe”. Zatem: „Marnością jest skupianie uwagi tylko na obecnym życiu, nie patrząc na to, co będzie potem”. [Tomasz à Kempis, O Naśladowaniu Chrystusa]

 

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie