7 marca 2018

Odszedł główny doradca Trumpa. Szykuje się wojna celna

(Fot. REUTERS / Kevin Lamarque / FORUM)

Od wielu miesięcy z Białego Domu docierają doniesienia o poważnym wewnętrznym starciu dotyczącym polityki handlowej Donalda Trumpa. Główny doradca ekonomiczny prezydenta, Gary Cohn właśnie zrezygnował ze stanowiska.

 

Cohn, dyrektor Krajowej Rady Gospodarczej, był głównym wewnętrznym przeciwnikiem nałożenia wysokich taryf na importowaną stal i aluminium, co uderzy przykładowo w europejską, chińską i kanadyjską branżę stalową.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Doradca Trumpa w ostatnich dniach próbował za wszelką cenę odwieść amerykańskiego przywódcę od wszczynania wojen handlowych, m.in. z sojusznikami europejskimi. Jednak Trump stawiał opór tym wysiłkom i powtórzył we wtorek, że nałoży cła w nadchodzących dniach.

 

Odejście Cohna ma miejsce w okresie utrzymującego się zamieszania w otoczeniu prezydenta. Media przekonują, że w najbliższych dniach możemy się spodziewać rezygnacji kolejnych współpracowników prezydenta.

 

Amerykański przywódca zaprzeczył jakoby w Białym Domu panował chaos. – Każdy chce pracować w Białym Domu – powiedział Trump we wtorek podczas wspólnej konferencji prasowej ze szwedzkim premierem Stefanem Löfvenem. – Wszyscy chcą kawałka Gabinetu Owalnego – dodał.

 

W oświadczeniu dla prasy Cohn stwierdził, że miał zaszczyt służyć w administracji i „ustanowić prorozwojową politykę gospodarczą dla dobra narodu amerykańskiego”. Trump podziękował głównemu doradcy ds. ekonomicznych za ofiarne wypełnianie swoich obowiązków.

 

Cohn to były szef banku Goldman Sachs, który dołączył do Białego Domu po odejściu z Wall Street, gdzie zarobił ponad 285 milionów dolarów. Odegrał kluczową rolę, dopomagając Trumpowi w przeprowadzeniu gruntownej reformy podatkowej i koordynując współpracę z członkami Kongresu.

Odejście Cohna było spodziewane – zauważa „Voice of America”, ale spotkało się z „rozczarowaniem na Kapitolu i wśród społeczności biznesowej”.

 

Senator Pat Toomey, który starał się przekonać administrację, by nałożyła jak najniższe cła na stal i aluminium, przyznał, że pozycja Cohna uległa znacznemu osłabieniu w ostatnich dniach. Był on orędownikiem utrzymania wolnego handlu.

 

Josh Bolten, prezes i dyrektor generalny Business Roundtable, który sprzeciwia się nadchodzącym taryfom, nazwał odejście Cohna „prawdziwą stratą dla prezydenta Trumpa i narodu amerykańskiego”.

 

Cohn był bliski opuszczenia administracji zeszłego lata po tym, jak zdenerwował się na komentarz prezydenta o przemocy na tle rasowym w Charlottesville w Wirginii. Jako Żyd napisał list rezygnacyjny, ale nigdy go nie przesłał. „Obywateli stojących w obronie równości i wolności nigdy nie można utożsamiać z białymi suprematystami, neonazistami i KKK” – mówił wówczas „The Financial Times. „Wierzę, że ta administracja może i musi zrobić to lepiej, konsekwentnie i jednoznacznie potępiając te grupy, i robiąc wszystko, co w jej mocy, by uzdrowić głębokie podziały istniejące w naszym społeczeństwie” – dodał.

 

Wcześniej Cohn mocno spierał się z byłym głównym strategiem Trumpa – Stevem Bannonem – o politykę, w tym o ogłoszenie planów wycofania Stanów Zjednoczonych z porozumienia klimatycznego.

 

Cohn miał także nadzieję, że nakłoni prezydenta do wydania ponad 1 biliona dolarów na inwestycje infrastrukturalne. Notabene, bank Goldman Sachs, podobnie jak JP Morgan, zajmuje się obsługą tego typu inwestycji.

 

Były szef banku GS jest zarejestrowany jako zwolennik Partii Demokratycznej. W zeszłym roku spotkał się z byłymi republikańskimi urzędnikami, naciskając na nich, by wprowadzili podatek węglowy, który został zaprojektowany przez agendy oenzetowskie w celu rzekomego zmniejszenia ryzyka związanego ze zmianą klimatu.

 

Cohn już w zeszłym tygodniu zapowiedział innym współpracownikom Białego Domu, że nie będzie miał powodów, by pozostać, jeśli Trump zrealizuje swoje plany taryfowe. – Nie jest tajemnicą, iż nie zgadzał się on z Trumpem w sprawie handlu i był przeciwny jego polityce – komentował Stephen Moore, który pełnił funkcję doradcy ekonomicznego podczas kampanii wyborczej obecnego prezydenta.

 

Na razie Biały Dom nie poinformował, kto miałby zastąpić Cohna. We wtorek prezydent przyznał, że jest „twardym szefem” zarządzającym przez konflikty i że planuje wymienić kolejnych współpracowników. Trump mówił, że u swojego boku ma niewiele osób, na które może liczyć.

 

Amerykański przywódca ogłaszając w zeszłym tygodniu, że nałoży wysokie cła na importowaną stal i aluminium, wywołał popłoch na całym świecie. Wiele krajów zagroziło retorsjami. Kongresmeni podnieśli larum, że amerykańscy pracownicy stracą zatrudnienie.

 

Trump powiedział w ubiegły czwartek po spotkaniu w Białym Domu z przedstawicielami branży stalowej i aluminium, że planuje nałożyć wysokie 25-procentowe taryfy na import stali i 10-procentowe cła na aluminium. Zalecenia Departamentu Handlu pojawiły się po tym, jak ogłoszono, że osłabiony sektor stali i aluminium w USA stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.

Prezydent w kampanii wyborczej obiecywał, że wprowadzi twardą, protekcjonistyczną politykę handlową, by wspomóc hutników amerykańskich.

 

Wiele osób w administracji odradzało prezydentowi stosowanie środków, które sprawią, że wytwarzane produkty staną się droższe dla wszystkich konsumentów i mogą doprowadzić do utraty miejsc pracy. William Dudley, prezes Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku apelował, by Ameryka zachowała zasady wolnego handlu.

 

Przebywając w Brazylii ostrzegał, że „mimo iż protekcjonizm może zapewnić krótkoterminowe korzyści poszczególnym segmentom gospodarki, w dłuższej perspektywie prawie na pewno będzie destrukcyjny”.

 

Ostro na plany Trumpa zareagowały Pekin i Bruksela. Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych skrytykowało „nieuzasadnione i nadmierne” użycie środków handlowych. Pekin „podejmie niezbędne środki, by chronić swoje uzasadnione prawa i interesy”. Gdy wcześniej administracja obecnego prezydenta wprowadziła cła na panele słoneczne i pralki, Chiny podjęły kroki odwetowe, grożąc amerykańskiemu eksportowi sorgo. Następna na celowniku ma być soja.

 

Amerykańscy sojusznicy byli również zdenerwowani. – Z przykrością przyjmujemy ten krok, który wydaje się stanowić rażącą interwencję mającą na celu ochronę amerykańskiego przemysłu krajowego i nie opiera się na żadnym uzasadnionym interesie dla bezpieczeństwa narodowego – stwierdził przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

 

Stany Zjednoczone zużywają około 3 procent krajowej produkcji stali do celów obronnych, a większość tego, co importują, otrzymują od sojuszników. Juncker obiecał podjęcie szybkich kroków odwetowych. – Nie będziemy siedzieć bezczynnie, podczas gdy nasza branża zostanie dotknięta nieuczciwymi środkami, które zagrażają tysiącom europejskich miejsc pracy – mówił. – UE zareaguje stanowczo i współmiernie, aby bronić swoich interesów – dodał.

 

Kanada, która jest jednym z największych źródeł stali dla Stanów Zjednoczonych i zarazem jednym z największych jej nabywców, również zareagowała gniewnie. Minister spraw zagranicznych Christia Freeland powiedziała, że ​​cła na kanadyjską stal i aluminium będą „absolutnie niedopuszczalne”. Dodała: – Jeśli ograniczenia zostaną nałożone na kanadyjskie produkty ze stali i aluminium, Kanada podejmie odpowiednie środki w celu obrony swoich interesów handlowych i pracowników.

Inne planowane przez Trumpa taryfy mają uderzyć m.in. w Kanadę, Niemcy, Meksyk, Wielką Brytanię, Turcję i Koreę Południową.

 

AS

Źródło: voanews.com, bignewsnetwork.com, foreignpolicy.com.

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 131 667 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram