19 marca 2018

Niemiecka prasa: Rosja nadal będzie tkwić w biedzie i marzyć o potędze

(Zdjęcie ilustracyjne. Fot. REUTERS / Maxim Shemetov / FORUM)

 

Po rosyjskich wyborach prezydenckich będzie tak, jak było – komentuje niemiecka prasa. Czołowe dzienniki przewidują, że Kreml nie poważy się na żadne zasadnicze reformy gospodarcze, a źródła swojej władzy będzie dalej upatrywać w mocarstwowych ambicjach Rosjan.

 

Wesprzyj nas już teraz!

Niemieckie media powszechnie odmawiają wyborom prezydenckim w Rosji demokratycznej legitymacji. Nie oznacza to jednak, że o niczym nie świadczą. Według „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, nie można ich bagatelizować, bo dla rosyjskiego systemu politycznego są bardzo ważnym testem wytrzymałości. „Na wszystkich płaszczyznach aparatu państwowego chodzi o to, by okazać lojalność i gotowość do zmobilizowania wsparcia – od państwowych urzędów przez gubernatorów po dyrektorów szkolnych” – ocenia dziennikarz Reinhard Veser.

 

Zdaniem autora, Putin potrzebował też wyborów czysto osobiście, bo dzięki zamanifestowaniu publicznego poparcia umacnia swoją pozycję względem wrogich mu koterii w elicie władzy. Veser przyznaje, że Putin boryka się dziś z dużymi kłopotami; o ile pierwsze lata jego rządów znamionowała poprawa sytuacji gospodarczej względem lat 90., dziś z tej prosperity nie zostało nic. Putin nadrabia jednak „rolą obrońcy przed wrogami grożącymi ojczyźnie z każdej strony” – czytamy w ,,FAZ”. Prezydent Rosji, w opinii Vesera nie może jednak polegać już na zdobyczach ukraińskich, teraz potrzebując „w większej mierze bezpośredniego konfliktu z Zachodem”. Pytanie tylko, pisze Veser, jak daleko jest w stanie pójść w tym kierunku.

 

Na bardzo złą sytuację ekonomiczną Rosjan zwraca też uwagę Christina Hebel na łamach „Spiegla”. Moskiewska korespondentka dziennika podkreśla zwłaszcza olbrzymi, sięgający 70 procent stopień upaństwowienia rosyjskiego przemysłu, co nie pozwala rozwijać się mniejszym przedsiębiorstwom. „Kreml boi się zbyt dużej wolności gospodarczej, bo ta mogłaby rozwinąć się w marzenie o większej wolności politycznej”, przekonuje Hebel. Według niej, Putin powinien podjąć szerokie reformy ekonomiczne, by przezwyciężyć stagnację, ale prawie na pewno, tak jak zwykle, tego nie zrobi, bo „reformami podważyłby swój system władzy”. Prezydent nie chce dotknąć skostniałej siatki elit, oligarchów i tak zwanych siłowików, wpływowych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, których znaczenie w ostatniej kadencji jego rządów zdaniem Hebel cały czas rosło. Pudrować niedomagania rosyjskiego systemu, twierdzi autorka, Putin będzie ponownie nacjonalistyczną retoryką i pokazami siły, zwłaszcza nuklearnej. 

 

„Süddeutsche Zeitung” piórem Franka Nienhysena wskazuje z kolei, że po 18 latach rządów Putina „stosunki [Rosji] z Zachodem są tak złe, jak jeszcze nigdy od końca klasycznego konfliktu Wschód-Zachód”. Jak dodaje autor, w połączeniu z całkowitą pogardą dla standardów demokratycznych wszystko to jest „bardzo wysoką ceną”, jaką elity polityczne płacą za trwanie systemu władzy.

 

Nienhuysen bagatelizuje też fakt utrzymującego się poparcia społecznego dla Putina, przypominając, że jest tak „w klimacie zastraszania, ograniczania prawa do zgromadzeń i ucinania wolności słowa, gdy nawet internet nie daje już tyle przestrzeni wolności, co kiedyś”, a wielu Rosjan zwyczajnie boi się przyznać, że prezydenta nie popierają. Zdaniem publicysty „SZ”, reżim Putina wyciągnął wnioski z masowych protestów w roku 2012 i postanowił, że musi zwiększyć społeczną kontrolę na tyle, by nigdy już nie doszło do ich powtórki. 

 

Autor uważa też, że wobec panującej w Rosji względnej biedy Putin teoretycznie będzie musiał wreszcie zająć się odbudową gospodarki, bo atomowe przechwałki już nie wystarczą. W tym celu koniecznością dla Moskwy powinno być podjęcie próby polepszenia relacji z Unią Europejską, co miałoby przełożyć się na ożywienie gospodarcze. Piłkarskie mistrzostwa świata mogłyby okazać się – zdaniem Nienhuysena –doskonałą okazją do zaanonsowania społeczeństwu takiego kierunku. Mogłyby – ale pewnie się nie okaże, bo dla Kremla, puentuje Nienhuysen, priorytetem pozostaje wciąż kontrola własnego społeczeństwa.

 

Od wszelkich nadziei na poprawę stosunków Rosji z Zachodem wolna jest autorka „Die Zeit”. W artykule Simone Brunner czytamy, że wobec olbrzymiego społecznego poparcia nie dla Putina nawet, ale dla aneksji Krymu „byłoby czymś dziwnym, gdyby patriotyzm i rosyjska mocarstwowość nie stanowiły nadal ważnego źródła władzy dla Kremla”. Zdaniem autorki „obraz Rosji jako oblężonej twierdzy” będzie stanowić cały czas fundamentalny element putinowskiej propagandy, pozwalając władzy zachować poparcie wśród ludności nękanej kryzysem gospodarczym.

 

Pach

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 290 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram