Niemiecka Komisja do spraw Rozwoju, Strukturalnej Zmiany Gospodarczej i Zatrudnienia w styczniu poinformowała, że nasi zachodni sąsiedzi przestaną wykorzystywać energię wytworzoną w oparciu o spalanie węgla w roku 2038 lub wcześniej. Ambitny cel może jednak nie zostać osiągnięty, gdyż z zaprezentowanego przez Berlin projektu krajowego planu na rzecz energii i klimatu wynika, że węgiel będzie spalany w RFN co najmniej do roku 2050 – podaje na portalu energetyka24.com Jakub Wiech.
Z zaprezentowanego na początku roku 2019 stanowiska tzw. komisji dekarbonizacyjnej wynikało, że odejście Niemiec od węgla może nastąpić już w roku 2035. Najpóźniejszym wskazywanym terminem był z kolei 2038.
Wesprzyj nas już teraz!
Opinia komisji nie jest dla rządu RFN wiążąca, jednak „biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne, w jakich powstawało, oraz wzrost siły proekologicznej partii Zielonych w RFN, można było zakładać, że władze federalne będą się trzymać wyznaczonych przez dokument celów” – podaje Jakub Wiech.
Jednak, jak zauważa autor tekstu na energetyka24.com, lektura niemieckiego krajowego planu na rzecz energii i klimatu wskazuje, że cele wynikające ze stanowiska komisji dekarbonizacyjnej nie zostaną osiągnięte, a Niemcy będą spalać węgiel w celu uzyskania energii elektrycznej jeszcze w 2040.
Szkic krajowego planu na rzecz energii i klimatu (NECP) musiały do końca roku 2018 złożyć wszystkie kraje UE. Lektura niemieckiego opracowania pokazuje głębokie różnice w stosunku do opinii komisji dekarbonizacyjnej, co oznacza, że ambitny pomysł dekarbonizacji Niemiec może nie zostać osiągnięty.
Opracowanie zakłada m.in., że w roku 2040 RFN będzie wytwarzać z węgla bardzo pokaźne ilości energii elektrycznej – 147 891 GWh. W roku 2015 wytworzono z węgla 272 200 GWh, zaś w roku 2016 w Polsce w wyniku spalania węgla uzyskano ok. 131 000 GWh. Słowem: za ponad 20 lat Niemcy będą wytwarzać ze spalania węgla więcej energii, niż Polska w roku 2016.
Największy problem dla RFN stanowi znalezienie „zamiennika” dla węgla. Z projektu NECP wskazuje na odnawialne źródła energii oraz gaz, których udział w niemieckiej energetyce stale rośnie. „W roku 2040 te dwa źródła odpowiadać mają za ok. 70% niemieckiego miksu energetycznego – czy zatem możliwe będzie rozciągnięcie ich na pozostałe węglowe 25%? Może to stworzyć kolosalne problemy dla RFN – zwłaszcza, że źródło energii, które mogłoby z sukcesem wypierać węgiel, czyli energetyka jądrowa, od 2022 roku będzie wygaszone” – informuje Jakub Wiech.
Co więcej, okres dynamicznych niemieckich inwestycji w OZE ma zakończyć się w roku 2030. Dlatego też niewykluczone, że chcąc osiągnąć ambitne cele komisji dekarbonizacyjnej RFN może postawić na gaz. „Jeśli tak, może okazać się, że Berlin wkrótce przedstawi projekt gazociągu Nord Stream 3” – czytamy na energetyka24.com.
To jednak nie wszystkie bolączki niemieckiej dekarbonizacji, gdyż niesprostanie założeniom odbije się na emisjach CO2. „Ze szkicu NECP wynika, że RFN nie sprosta celowi redukcji tych emisji o 80-95% (w porównaniu do poziomu z początku lat 90-tych) do 2050 roku. Jak pokazuje tabela ze strony 141 planu, w 2040 produkcja tego gazu w Niemczech wynosić będzie wciąż ok. 600 mln ton rocznie. Oznacza to spadek z poziomów za rok 2015 zaledwie o ok. 300 mln ton” – podaje Jakub Wiech.
Zdaniem autora, chęć spełnienia ambitnych założeń dekarbonizacyjnych wymaga od Niemców zmiany planów dotyczących bloków jądrowych. Na ma się jednak nie zanosić.
Źródło: energetyka24.com
MWł
Zobacz także:
Polonia Christiana nr 66 | Utopia zrównoważonego rozwoju