23 marca 2013

Rozbudzić misyjną wrażliwość

(Łuskanie ryżu, Togo.)

Misjonarze urzekli mnie swoim zaangażowaniem oraz niezwykle skromnym, a jednak bohaterstwem, a także wiernością, wreszcie trwającą nie przez rok czy dwa, ale do końca życia służbą drugiemu człowiekowi. Zostawiają oni wszelki dostatek i dobrobyt, opuszczają swoje rodziny i przyjaciół po to, żeby pójść w nieznane i głosić Ewangelię – mówi Magdalena Chudzicka, autorka „Misyjnej książki kucharskiej”.

 

Wesprzyj nas już teraz!

 

 „Memento Mori! Kiedyś nadejdzie moment, gdy już nie będę potrzebował ziemskiego chleba”. Co miała Pani na myśli, pisząc te słowa?

 

–  Musimy mieć codziennie świadomość tego, że nasze ziemskie życie pewnego dnia zakończy się. Pamiętajmy, że gotując i dbając o wspólnotę stołu, należy też zatroszczyć się nie tylko o zaspokajanie głodu ciała, ale również głodu naszej duszy. Gotowanie, oprócz tego, że jest ciężką pracą dla polskiej matki, jest również wielkim gestem miłosierdzia wobec innych. Zauważmy, ile razy przygotowany posiłek  spożywany jest, mimo obecności wszystkich członków rodziny, w samotności przez każdego z nich. Nierzadko ludzie jedzą oddzielnie, rozchodzą się po pokojach, siadają przed komputerem, telewizorem i wówczas jedzą – razem, ale osobno.

 

Czy „Misyjną książkę kucharską” możemy traktować jako swoisty duchowy przewodnik po misjach? Nie w każdej  kulinarnej lekturze znajdują się np. wzruszające zdjęcia afrykańskich dzieci, które, mimo głodu i biedy, potrafią się śmiać. Bądź też świadectwa i opowiadania misjonarzy, anegdoty oraz… modlitwy.

 

Wszystkie te teksty, w moim zamyśle, powinny nam służyć do pracy, nieustannego kształtowania sumienia, otwierania własnego serca, które tak łatwo popada w egoizm, serca zajętego codziennością. Jednym z celów książki było właśnie rozbudzenie misyjnej wrażliwości wśród świeckich, ale i ubogacenie naszego – czasem monotonnego życia – zarówno w dziedzinie kulinariów, jak i w sferze duchowej. Misjonarze – zarówno ci, których poznałam osobiście, jak również ci, których znam jedynie z napisanych świadectw – urzekli mnie swoim zaangażowaniem oraz niezwykle skromnym, a jednak bohaterstwem, a także wiernością, wreszcie trwającą nie przez rok czy dwa, ale do końca życia służbą drugiemu człowiekowi. Zostawiają oni wszelki dostatek i dobrobyt, opuszczają swoje rodziny i przyjaciół po to, żeby pójść w nieznane i głosić Ewangelię. Myślę, że naszym obowiązkiem w takiej sytuacji jest wspieranie ich, jak tylko potrafimy.

 

I dlatego postanowiła Pani przybliżyć problemy i zmagania misjonarzy przy okazji prezentowania misyjnej kuchni z różnych zakątków świata?

 

– Książka zrodziła się z moich własnych doświadczeń nabytych w trakcie długich podróży do Brazylii, Tunezji, Turcji, jak i, przede wszystkim, dzięki zaangażowaniu wielu misjonarzy z różnych zgromadzeń zakonnych. Zechcieli oni podzielić się przepisami kulinarnymi oraz swoimi refleksjami.

 

Wymiar duchowy jest najważniejszy, niemniej jednak podczas redakcji istotnym celem było również stworzenie użytecznej kulinarnej lektury, skierowanej również do osób mniej biegłych w kuchni, na przykład młodzieży. Przepisy, w 80 procentach przystosowane są do naszej polskiej kuchni, nie wymagają specjalnych dodatkowych nakładów, które byłyby poza naszym zasięgiem. To dania proste, spożywane na co dzień w innych częściach świata, a jednak bardzo różne od tych naszych, a na pewno mniej kaloryczne (śmiech). Moim zamysłem było stworzenie lektury, która może być propozycją na przeżycie dnia. Mam ogromną nadzieję, że ta książka –  która zawiera obok przepisów kulinarnych, zarówno teksty misjologiczne, jak i relacje, fragmenty pamiętników, listów, wspomnień misjonarzy, fotografie archiwalne i współczesne – pozwoli nam zwrócić uwagę na dobro, które się tli w człowieku i spróbujemy zza nawiedzającej nas frustracji spojrzeć szerzej na świat, jak i na sens własnej egzystencji.

 

Ojciec Piotr Artur Sokołowski SVD, którego teksty misjologiczne znajdziemy na kartach książki, zauważa że misjonarz musi być gotowy na uniżenie się do poziomu dziecka, uczenie się nowej kultury, poznawanie jej obyczajów i języka, a także na ogołocenie z własnych szat kulturowych. Praca misjonarza musi wymagać wielu wyrzeczeń.

 

Muszę przyznać, że naprawdę głębokim doznaniem dla mnie było patrzenie na skalę wyrzeczeń misjonarzy, który w szczególny sposób odczuwają samotność, żyjąc z dala od rodziny i swojej Ojczyzny. Współczesność próbuje kreować ideał mężczyzny modnego, zadbanego, silnego i zamożnego. Jednak esencja prawdziwej męskości koncentruje się gdzie indziej. Możemy ją dostrzec, na przykład właśnie w misjonarskiej pracy, w ludziach, którzy są gotowi do niesienia pomocy innym, dzielenia z nimi trudnego losu. Misjonarze nie są modnie ubrani, żyją oszczędnie, ponieważ nie potrafią obnosić się bogato wobec biedy, której każdego dnia są świadkami. Pomagają z równym zaangażowaniem wszystkim, również tym, którzy nigdy im się nie odwdzięczą. Możemy wiele się nauczyć patrząc na ich przykład.

 

Zauważmy, że misjonarz nie zawsze ma dane zobaczyć efekty swojej pracy. Myślę, że nawet tak bardzo nie obiecuje sobie tego, składając swój trud w ręce Opatrzności. Salezjanin O. Mario Mule’Stagno powiedział mi kiedyś, że nigdy agenda Boża nie jest agendą człowieka i nie możemy patrzeć na czas po ludzku. Należy czynić dobro, ale nie można domagać się, aby zostało zauważone. Czasem potrzeba kilku pokoleń, aby zasiane ziarno zaowocowało.

 

Rozmawiała Magdalena Kowalewska

 

{galeria}

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 333 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram