26 czerwca 2019

Niejawne „spotkanie studyjne” przed Synodem Panamazońskim. Niemieccy eksperci w natarciu

(Kard. Walter Kasper. Fot. fot.MAXPPP/FORUM)

25 czerwca w Rzymie odbyło się tak zwane spotkanie studyjne dotyczące Synodu Panamazońskiego, które zdominowali niemieckojęzyczni biskupi i „eksperci”.

 

Według rzecznika Stolicy Apostolskiej Alessandro Gisottiego, było to spotkanie „studyjne” Panamazońskiej Sieci Kościelnej (REPAM). Gdy jednak wcześnie rano dziennikarze pytali, czy takie spotkanie ma miejsce, jeden z urzędników Synodu Biskupów zaprzeczył, jakoby miał jakąkolwiek wiedzę na ten temat.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Panamazońska Sieć Kościelna to stosunkowo nowy twór. Powstała w 2014 r. i obejmuje dziewięć kościołów Amazonii: Boliwię, Brazylię, Kolumbię, Ekwador, Gujanę Francuską, Gujanę, Peru, Surinam i Wenezuelę. Jej celem jest „zwrócenie uwagi świata na kruchą sytuację rdzennej ludności Amazonii i krytyczne znaczenie amazońskiego biomu na naszej planecie – naszego wspólnego domu”.

 

Gisotti powiedział dziennikarzowi „The National Register”, że we wtorek spotkanie odbyło się z „władzami kościelnymi, ekspertami i przedstawicielami terytorium w związku z Synodem Panamazońskim”. Dodał, że nie jest w stanie podać szczegółów dotyczących uczestników. „To spotkanie studyjne, a nie publiczne” – wyjaśnił, informując, że podobne zgromadzenia będą się jeszcze odbywały przed synodem.

 

Inne źródła, na które powołało się medium amerykańskie, poinformowały, iż zaproszenie dla uczestników spotkania studyjnego, które odbyło się w klasztorze i ośrodku rekolekcyjnym na obrzeżach Rzymu, prowadzonym przez Zgromadzenie Ancelle di Christo Re, obejmowało brazylijskiego kardynała Claudio Hummesa, głównego sprawozdawcę synodu i prezesa REPAM. Brali w nim udział także kard. Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów i kard. Walter Kasper, bliski doradca teologiczny papieża Franciszka. Obecny był także austriacki emerytowany biskup Erwin Kräutler z Prałatury Terytorialnej Xingu w Brazylii, którego papież Franciszek mianował „ekspertem-konsultantem” Synodu. Biskup Kräutler opowiadał się za wyświęcaniem żonatych mężczyzn w Amazonii. Uważa się również, że jest jednym z autorów kontrowersyjnego dokumentu roboczego na Synod Panamazoński, opublikowanego w zeszłym tygodniu.

 

Inni uczestnicy to: bp Franz-Josef Overbeck z Essen, szef komisji ds. Ameryki Łacińskiej episkopatu niemieckiego, który poprzez swoją organizację pomocową Adveniat zapewnia znaczące wsparcie finansowe i duszpasterskie Ameryce Łacińskiej. W zeszłym miesiącu biskup Overbeck powiedział, że synod doprowadzi Kościół do „punktu bez powrotu”, a następnie „nic nie będzie takie samo jak było”.

 

Kardynał Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia, został zaproszony na spotkanie, ale nie był w stanie uczestniczyć w nim z powodu operacji w związku z chorobą nowotworową – poinformował rzecznik prasowy Michael Prüller.

 

Synod „Amazonia, nowe drogi dla Kościoła i integralna ekologia”, który zaplanowano w dniach od  6 do 27 października br. będzie czasem „refleksji duszpasterskiej, otwartej na uznanie różnorodności” i „słuchania rzeczywistości amazońskiej z wszystkimi jej kulturalnymi i kościelnymi aspektami” – mówił w zeszłym tygodniu kardynał Baldisseri. Prezentując ostateczną wersję dokumentu roboczego synodu (Instrumentum laboris)  koncentrował się na takich tematach, jak „inkulturacja”, „ekologiczne nawrócenie” i „synodalność”.

 

Dokument roboczy od samego początku, gdy zaprezentowano jego pierwotną wersję i obecnie, gdy znana jest już wersja końcowa, jest krytykowany między innymi za nadmierny nacisk położony na słuchanie kultur amazońskich i „ekologiczne nawrócenie”. Sprzyja bowiem trybalizmowi i pogańskim zwyczajom, zamiast koncentrować się na Objawieniu, Słowie Bożym i nawróceniu na nauki Chrystusa jako punktu wyjścia. Proponuje także wyświęcanie starszych i żonatych mężczyzn, mających swoje rodziny, by pomagali oni nieść sakramenty do odległych obszarów Amazonii, „oficjalną służbę” kobiet i wzywa konferencje biskupów do „zdrowej decentralizacji” oraz „dostosowania obrzędów Eucharystii do kultur” rdzennej ludności.

 

Według papieskiego biografa Austena Ivereigha, jednym z celów wtorkowego spotkania było przygotowanie na synod „notatki na temat implikacji teologicznych wyświęcania starszych żonatych mężczyzn”. Żaden z uczestników spotkania w Rzymie nie jest znany ze swojej ortodoksji. Wśród nich był też m.in. ksiądz Hubert Wolf, teolog i historyk Kościoła, który według jednego z poinformowanych źródeł był „teoretycznie i praktycznie przeciw celibatowi duchownych”. Absolwent Uniwersytetu w Tybindze, został wyświęcony na kapłana w swojej diecezji Rottenburg-Stuttgart w latach 90., gdzie biskupem był kard. Kasper. Uważany za umiarkowanego teologa podczas pontyfikatu papieża Benedykta XVI, podobno stał się znacznie bardziej heterodoksyjny za papieża Franciszka i wykłada na Uniwersytecie w Münster, piątym co do wielkości uniwersytecie w Niemczech, jednym z najważniejszych ośrodków niemieckiego życia intelektualnego.

 

Wielu kluczowych przywódców niemieckiego Kościoła, w tym kard. Walter Kasper, uczestniczyło w spotkaniu 25 czerwca. Kolejnym uczestnikiem był Josef Sayer, znany w katolickich kręgach humanitarnych. Sayer od 1997 do 2012 był dyrektorem niemieckiej organizacji pomocowej Misereor, jednej z najbardziej wpływowych katolickich organizacji charytatywnych na świecie. „Zbudował on rozległe sieci wpływów i promował projekty, które chciał” – mówiło jedno ze źródeł Edwarda Pentna z „National Catholic Register”. Był znany jako pasjonat walki o prawa człowieka i przeciwko niesprawiedliwości, ubóstwu oraz „zmianom klimatycznym”, a według poinformowanego źródła watykańskiego, był żarliwym obrońcą amazońskiej teologii indyjskiej, która figuruje wysoko w dokumencie roboczym Synodu i którą niektórzy krytycy nazywają „recyklingiem kulturowym teologii wyzwolenia”. W spotkaniu uczestniczył również profesor Myriam Wijlens, teolog z Uniwersytetu w Erfurcie w Niemczech, członek Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich.

 

Źródło bliskie Kościołowi w Niemczech powiedziało, że w nadchodzącym synodzie „nie chodzi o przemyślenie rzeczy”, jak niektórzy chcieli go przedstawić, ale w dużej mierze o „aktywowanie starego programu” przez niemieckich duchownych. Organizatorzy „wyciągają stare broszury z szafek i próbują wdrożyć myśl z lat 70.” – komentował jeden z rozmówców Pentina.

 

Pomimo silnego nacisku na słuchanie „głosu Amazonii” w dokumencie roboczym, charakterystyczne jest to, że w synodzie będą brali udział przede wszystkim biskupi i teologowie europejscy, a zwłaszcza niemieccy i stosunkowo  niewielu uczestników Amazonii. Silny wkład prałatów i teologów mówiących po niemiecku doprowadził obserwatorów do przekonania, że ​​synod jest dla nich środkiem narzucania i realizacji własnego programu ideologicznego – szczególnie tajemniczego dla niektórych – biorąc pod uwagę mniej niż solidny stan Kościoła katolickiego w krajach niemieckojęzycznych i innych kościołów w Europie.

 

Donosząc o Soborze Watykańskim II, amerykański ksiądz Ralph Witgen napisał słynną książkę „Ren wpada do Tybru”, która rejestrowała wpływ niemieckiego Kościoła na to spotkanie. Zapytany 21 czerwca, czy Ren wpada teraz do Amazonki, niemiecki kardynał Gerhard Müller, emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary stwierdził: – Widzimy, że nie jest to dobry wpływ, ponieważ Kościół podupada w Niemczech. – Oni [przywódcy niemieckiego Kościoła] nie są świadomi rzeczywistych problemów [w dzisiejszym Kościele] i mówią o moralności seksualnej, celibacie i kapłankach, ale nie mówią o Bogu, Jezusie Chrystusie, łasce, sakramentach i wierze, nadziei oraz miłości, czyli cnotach teologicznych – komentował.

 

Tematem tegorocznego Synodu Panamazońskiego będzie m.in. tzw. ekologia integralna i nawrócenie ekologiczne, wynikające z tak zwanego humanizmu integralnego. O ekologii integralnej mówi się jako „o nowym paradygmacie teorii i praktyki ekologicznej”, „zintegrowanym podejściu do ekologii” (przekraczanie granic między naukami humanistycznymi, społecznymi i biofizycznymi), mającym na celu kompleksowe zrozumienie i reakcję na przenikanie się natury, kultury oraz „świadomości ekologicznej”. To wreszcie jest nowy „paradygmat sprawiedliwości” – „sprawiedliwości społecznej”, o którą od dawna walczyli marksiści, próbując budować raj na ziemi.

 

Po raz pierwszy tego określenia użyli w 1995 roku kapłani i piewcy teologii wyzwolenia: Boff i Elizondo. Ten ostatni, oskarżony o molestowanie seksualne, popełnił samobójstwo w Roku Miłosierdzia (2016). Twórcy nowej etyki starają się wywodzić jej źródła od Arystotelesa, ale kluczowy dla jej rozwinięcia był przełom wieku XIX i XX, a zwłaszcza myśl biologów Ernsta Haeckla i Karola Darwina, a później amerykańskiego leśnika Aldo Leopolda, który uważał Ziemię za „żywą istotę”, mającą „co najmniej tyle samo praw co człowiek”. Zainspirował on Rachel Carson do napisania w 1962 roku książki Silent Spring. Zapoczątkowała ona serię publikacji propagujących ideologię zrównoważonego rozwoju. Jej zasadniczym celem – co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości – jest ograniczenie liczby ludności na świecie, by nie szkodzić środowisku i ustanowić nad globalnymi zasobami kontrolę, sprawowaną w imieniu najzamożniejszych filantropów poprzez instytucje międzynarodowe.

 

Leopold uważał, że etyka przechodzi ewolucję od relacji między ludźmi do relacji z całą przyrodą, stając się ostatecznie etyką „wielkiej wspólnoty życia”, w której prawa ludzi są zrównywane z prawami innych „istot”. Dla niego „ekologia integralna” oznacza dynamiczny proces integracji, obejmujący nie tylko sferę biologii, ale także rozwój ludzkiej moralności. Człowiek ma przestać być zdobywcą, podporządkowującym sobie Ziemię, lecz zwykłym członkiem „wielkiej wspólnoty życia”.

 

Kolejna ważna postać to francuski teoretyk złożoności, Edgar Morin, który postuluje „ewolucję w kierunku planetarnej świadomości i planetarnej solidarności”. Inne osoby, które należałoby wymienić w tym miejscu to m.in. eko-teolog ks. Thomas Berry, uważający, że celem wszystkich dążeń człowieka powinno być uchronienie Ziemi przed wyczerpywaniem się jej zasobów wskutek działalności człowieka. Dlatego każdy z nas powinien dbać o „zdrowie planety”. Człowiek – w jego mniemaniu – nie może koncentrować się na własnym zbawieniu, lecz na „budowaniu więzi z innymi”. „Rzeczywistość Chrystusa jest wspólnotą pomiędzy różnymi poziomami rzeczywistości kosmicznej, społecznej i osobowej” – pisał. Przypisywał przyrodzie pewną „duchowość”, z którą rzekomo powinniśmy być zjednoczeni (panteizm).

 

 

Inna ważna postać tego ruchu to Ken Wilber, twórca teorii integralnej, o którym mówi się że próbuje stworzyć syntezę wszelkich możliwych „paradygmatów”. Wspomina m.in. o integralnej świadomości, integralnej duchowości itp. Wreszcie inni twórcy „ekologii integralnej” to: Michael Zimmerman i Esbjörn-Hargens. Obaj stosowali teorię integralną w swoich badaniach nad środowiskiem i ekologią…

 

Czym jest ekologia integralna, wyjaśnia amerykański jezuita o. John Conley w piśmie jezuitów „America Magazine”. Kapłan podkreśla, że pojęcie ekologii integralnej jest szeroko stosowane we współczesnych kręgach ekologów, ale znaczenie tego terminu jest często niejasne. Niektórzy naukowcy uważają ekologię integralną za dziedzinę multidyscyplinarnego badania jednostek środowiskowych. Niektórzy ekonomiści używają tego zwrotu, by podkreślić, że problemów środowiskowych nie można oddzielić od kwestii produkcji i konsumpcji. A pewni filozofowie postrzegają ekologię integralną jako nową formę naturalizmu. Termin ten ma również charakterystyczne katolickie znaczenie – pisze duchowny, przywołując encyklikę papieża Pawła VI – notabene ulubioną encyklikę propagatora Agendy 2030 i depopulacji, prof. Jeffreya Sachsa. Chodzi o Populorum progressio z 1967 roku. Mowa jest tam o integralnym rozwoju człowieka.

 

Duchowny wspomniał w kontekście tej encykliki o głębszych inspiracjach oraz myśli francuskiego teologa i filozofa Jacquesa Maritaina i jego „humanizmie integralnym”, zakładającym większe zaangażowanie polityczne katolików i ich współpracę ze świeckimi humanistami (ateistami) w promowaniu „demokracji obywatelskiej”. Zdaniem jezuity, te różne koncepcje ekologii integralnej – z wyjątkiem naturalistycznej – wyraźnie wpłynęły na treść encykliki Franciszka Laudato si, sugerującej, że problemy środowiskowe i gospodarcze są nierozłączne, a celem człowieka jest dążenie do uczynienia jak najdoskonalszego systemu ekonomicznego na ziemi, by mogła wzrastać „godność ludzka”. Kwestia zbawienia schodzi na dalszy plan.

 

Niewątpliwie myśl Maritaina odegrała ogromną rolę w ukształtowaniu całego soborowego i posoborowego nauczania Kościoła. Jego „personalizm chrześcijański”, który jest też fundamentem koncepcji godności człowieka, został zarysowany m.in. w pracach: „Humanizm integralny” i „Trzej reformatorzy”, przetłumaczonych przez Pawła VI, który uważał się za ucznia francuskiego filozofa. Maritain opracował i uczestniczył w uchwaleniu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Ten „chrześcijański racjonalista” był „tomistą otwartym” na różne nurty filozoficzne. Uważał, że wolność wyboru jest atrybutem osoby ludzkiej i podstawowym prawem życia społecznego. „Wolność wyboru ma człowiek po to, aby dojść do (…) wolności autonomii, do wolności końcowej”.

 

„Wolność autonomii” to z kolei umiejętność kierowania sobą. Zgodnie z myślą Maritaina, człowiek dąży do dwóch celów absolutnie ostatecznych. Pierwszy z nich to cel czysto naturalny, czyli doskonały dobrobyt na ziemi, drugi, nadprzyrodzony – doskonałe szczęście w niebie.

 

Myśliciel stworzył koncepcję „demokracji personalistycznej”, która opiera się na pełnym zaangażowaniu politycznym i społecznym jednostki, wolności, równości, braterstwie i pluralizmie poglądów, na wspólnotowym działaniu dla dobra wspólnego.

 

W jaki sposób Maritain chciał godzić sprzeczne światopoglądy, by móc rozwijać współpracę w społeczeństwie? Otóż poprzez „świecką wiarę demokratyczną”. Wszyscy obywatele mają mieć zapewnioną wolność sumienia i należy znaleźć pewne wspólne „wartości”, wokół których ogniskować się będzie ich aktywność.

 

Wspomniany wyżej Maritain, prekursor Vaticanum II, którego inspiracje widoczne są w dwóch kluczowych dokumentach soborowych: „Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym” (Gaudium et spes) i „Deklaracji o wolności religijnej” (Dignitatis humanae), podkreślał już w latach 30. minionego wieku, że państwo winno respektować wolność sumienia i religii oraz propagować postawę tolerancji.

 

Według filozofa, model średniowiecznej Christianitas zdezaktualizował się. „Pluralizm światopoglądowy” wymaga natomiast, by istniał rozdział państwa od Kościoła. Świeckie państwo powinno posiadać autonomię w realizacji właściwych sobie zadań, to jest zapewnienia obywatelom godziwych warunków życia. Ma też przestrzegać wolności sumienia i religii.

 

Maritain zainspirował wielu polityków tzw. chrześcijańskiej demokracji, którzy podjęli działania na rzecz integracji europejskiej. Wierzyli oni, że przyszłością świata są „demokracje pluralistyczne”, oparte na „konsensusie” odnośnie prawa naturalnego, jedynie częściowo inspirowanego chrześcijańskim rozumieniem osoby. Pokój między takimi demokracjami byłby wspierany przez współzależność gospodarczą i społeczną, a także dzięki „przełamywaniu barier”.

 

Demokracja personalistyczna to obecnie ideał promowany przez Kościół. W jego urzeczywistnienie mocno zaangażowani są hierarchowie i tzw. katolicy otwarci, pragnący połączyć katolicyzm z „nowoczesnością”, zaś aktywność religijną z zaangażowaniem politycznym.

 

Droga do nowego ładu społecznego, zdaniem Maritaina, prowadziła poprzez „uwolnienie się” od „anachronicznych wyobrażeń na temat prawdziwie chrześcijańskich form instytucji politycznych” i sposobu ich powiązania z nauką zawartą w Ewangelii. Wymagało to radykalnego przewartościowania panującego od wielu stuleci w Kościele sposobu rozumienia związku między religią i Kościołem a państwem i polityką. Maritain opowiadał się za stałym dostosowywaniem chrześcijaństwa do zmieniających się „wymogów historycznych”, ponieważ niedostosowanie – w jego przekonaniu – prowadziło do różnych kryzysów.

 

Potrzeba zastąpienia koncepcji średniowiecznego, jednolitego ideowo sakralnego społeczeństwa (sacrum imperium) ideałem pluralistycznego społeczeństwa demokratycznego, ze względu na zmianę renesansowego klimatu z sakralnego na świecki – to główna teza „humanizmu integralnego”, do którego nawiązał Paweł VI w encyklice Populorum progressio.

 

Według Maritaina, chrześcijanie każdorazowo odpowiadają za określony sposób rozumienia i stosowania nauki Chrystusa, a także za sposób rozwiązania problemów politycznych i społecznych w swojej epoce.

 

Zastąpienie „konfliktogennego” ideału średniowiecznej sacrum christianitas pluralistyczną demokracją personalistyczną miało – w opinii filozofa – przynieść postęp, funkcjonalne rozwiązania w życiu społeczeństw, dzięki czemu nastąpiłby przeskok na wyższy etap w rozwoju ludzkości.

 

Dodajmy, że dla ekologów integralnych ten kolejny wyższy etap rozwoju to „społeczeństwo zrównoważone”, poświęcające się w równym stopniu ochronie wszystkich istot. To społeczeństwo, w którym człowiek rezygnuje z konsumpcjonizmu i „reprodukcji” dla wspólnego dobra, jakim jest „Matka Ziemia”.

 

Czwarty rozdział encykliki Laudato si poświęcony jest ekologii integralnej. Jak ją rozumie Franciszek? Otóż jako skoncentrowanie nie tyle na osiągnięciu zbawienia człowieka, co „na budowaniu w równym stopniu dobrobytu dla wszystkich na świecie i równym rozdziale dochodów”. Chociaż wspomina o potrzebie ochrony życia ludzkiego, odcinając się od świeckich przedstawicieli tzw. ekologii głębokiej, postulat ten spychany jest na dalszy plan w kontekście innych wyzwań.

 

W encyklice Laudato si papież Franciszek przekonuje, że obecnie „nie ma dwóch odrębnych kryzysów – środowiskowego i społecznego – lecz istnieje jeden złożony kryzys społeczno-ekologiczny. By go rozwiązać, „konieczne jest „zintegrowane podejście do walki z ubóstwem, aby przywrócić godność wykluczonym i jednocześnie zatroszczyć się o naturę”.

 

Papież, uświadamiając sobie lub nie, przejmuje terminologię organizacji międzynarodowych, wskazując, że „aby można było mówić o prawdziwym rozwoju, trzeba się upewnić, czy dochodzi do integralnej poprawy jakości ludzkiego życia”.

 

Apelując o „solidarność” i „opcję preferencyjną na rzecz ubogich” w celu realizacji „dobra wspólnego” Franciszek wskazuje, by „nade wszystko mieć przed oczyma ogromną godność ubogiego w świetle najgłębszych przekonań wiary”. Papież pisze, że ta „opcja jest obecnie podstawowym wymogiem etycznym dla skutecznej realizacji dobra wspólnego”.

 

Ideałem jest „zrównoważony rozwój”, ale nie można o nim mówić bez sprawiedliwości pokoleniowej i wewnątrzpokoleniowej. Papież pisze, że ważna jest „sprawiedliwość społeczna”. Franciszek wydaje się przesuwać punkt ciężkości nauczania Kościoła z działalności nadprzyrodzonej, sakramentalnej na niesakramentalną.

 

Przyjmuje, że Kościół nie tylko może, ale nawet powinien angażować się w działalność świecką, np. propagując (bardzo wątpliwą przecież) teorię globalnego ocieplenia, recykling, elektromobilność, nowe podatki itp., które nie są potrzebne do zbawienia, ale mają rzekomo pomóc osiągnąć dobrobyt dla wszystkich.

 

Chcąc „wyzwolić człowieka od politycznego i ekonomicznego ucisku”, papież propaguje „nawrócenie ekologiczne”. Kardynał Turkson, który jest jednym z kluczowych architektów encykliki Laudato si i szefem super-dykasterii ds. integralnego rozwoju człowieka uważa, że za określeniem „integralna ekologia” skrywają się: się moralny nakaz dla wszystkich narodów, aby bronić środowiska, troska o stworzenie rozumiana jako cnota sama w sobie, a także potrzeba nowej globalnej solidarności w celu urzeczywistnienia dobra wspólnego.

 

Integralna ekologia oznacza zatem, że integralność ekologiczna i sprawiedliwość społeczna są ze sobą powiązane, ponieważ ludzie i przyroda są częścią współzależnych systemów życia. Biorąc pod uwagę, że słabi i wrażliwi są najbardziej dotknięci „chorym układem planetarnym”, te dwie kwestie muszą być rozpatrywane łącznie.

 

Widać więc wyraźne przesunięcie środka ciężkości w aktywności i nauczaniu Kościoła. Już nie chodzi o społeczne panowanie Jezusa Chrystusa, o wyzwolenie z grzechu, lecz „złagodzenie zewnętrznego ucisku”.

 

Źródło: ncregister.com., PCh24.pl.,

Agnieszka Stelmach  

 

 

Zobacz także:

 

„Niemiecka rewolucja” Pawła Chmielewskiego

 

Niemiecka rewolucja

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 153 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram