W wypadku śmigłowca w Kalifornii zginął tragicznie Kobe Bryant, pięciokrotny zwycięzca ligi NBA oraz dwukrotny medalista olimpijski z reprezentacją USA w koszykówce. Mało kto wie, że popularny sportowiec wyjście z największych kryzysów życiowych zawdzięczał Kościołowi.
Światem sportu wstrząsnęła wiadomość o tragicznej śmierci 41-letniego Bryanta. Helikopter z pięcioma pasażerami na pokładzie rozbił się w Calabasas, mieście w hrabstwie Los Angeles w Kalifornii. Choć służby ratunkowe zjawiły się na miejscu zdarzenia niemal natychmiast, nikogo nie udało się uratować. Wszyscy pasażerowie śmigłowca zginęli na miejscu, wśród nich 13-letnia córka koszykarza.
Wesprzyj nas już teraz!
Kobe Bryant był wierzącym i praktykującym katolikiem. Wiara pomogła wyjść mu z wielu sytuacji kryzysowych. W 2001 roku poślubił 19-letnią Vanessą Laine. Ślub odbył się w kościele św. Edwarda w Dana Point (Kalifornia). W 2003 roku na świat przyszło jego pierwsze dziecko. W tym samym roku też doszło do jednego z najtrudniejszych momentów w życiu Bryanta.
Został oskarżony o gwałt na pracownicy hotelu, w którym czekał na operację kolana. Koszykarz przyznał się do zbliżenia, lecz kategorycznie zaprzeczył oskarżeniom o zmuszenie kobiety do popełnionego czynu. Co prawda sąd odrzucił oskarżenia o gwałt, a Bryant wystosował przeprosiny, jednak nie był to koniec jego problemów. Reputacja koszykarza była zniszczona, sponsorzy zaczęli się wycofywać, a jemu samemu groziło więzienie.
Wtedy – jak sam wspomina – pomogła mu wiara, w której został wychowany.
„Strata sponsorów to ostatnie o co się martwiłem. Czy bałem się pójścia za kratki? Oczywiście. Miałem dopiero 25 lat. Byłem przerażony. Jedyna rzecz, która pomogła mi w tamtym okresie – jestem katolikiem, wychowałem się jako katolik, wszystkie nasze dzieci są ochrzczone – to rozmowa z księdzem” – powiedział w 2015 r.
„To było naprawdę zabawne: patrzył na mnie i powiedział: „Zrobiłeś to?”. Odpowiedziałem: „Oczywiście, że nie”. Potem spytał: „Masz dobrego prawnika?” Ja na to: „Uhmm, jest fenomenalny”. Na to odparł po prostu: „Odpuść to. Idź dalej. Bóg nie daje ci niczego, z czym nie mógłbyś sobie poradzić, to jest w Jego rękach. Tego nie da się kontrolować. Więc odpuść”. To był punkt zwrotny” – wyznał Kobe Bryant.
Żona wybaczyła koszykarzowi; po całej sytuacji doczekali się nawet kolejnego dziecka, lecz w 2011 r. wniosła o rozwód. W 2013 r. pojednali się i publicznie oświadczyli, że wniosek został wycofany.
Źródło: gosc.pl / churchpop.com
PR