9 czerwca 2017

„Nie zabijaj” to norma uniwersalna

(Fot. Roman Koszowski / FOTO GOSC / FORUM)

Jeśli przed Trybunałem w Strasburgu zapadnie korzystny dla mnie wyrok, jest szansa na zmianę prawa norweskiego. Wówczas wróciłaby możliwość odwołania się do klauzuli sumienia w medycynie rodzinnej – mówi dr Katarzyna Jachimowicz, lekarka zwolniona z pracy w Norwegii za obronę życia ludzkiego od poczęcia.

 


Wesprzyj nas już teraz!



 

Dlaczego zdecydowała się Pani rzucić swego rodzaju wyzwanie państwu norweskiemu w kwestii lekarskiej klauzuli sumienia?

Moja motywacja jest dwojaka. Po pierwsze, osobista, prywatna, jako lekarza. Po drugie, chodzi o działanie w skali makro. U źródeł działania na większą skale leżało poczucie, że obecne przepisy będą prowadziły do stopniowej eliminacji lekarzy chrześcijańskich z zawodu lekarza. Droga sądowa daje pewną szansę na zmianę ustawodawstwa norweskiego.

U źródeł tej osobistej motywacji leży mój szacunek do każdego życia, od poczęcia. To podejście biologiczne, ogólnoetyczne. W całym świecie uznawana jest, przynajmniej w jakiejś formie, zasada: „nie zabijaj”. Mówi to wyraźnie nauka katolicka, w tym także encyklika „Evangelium Vitae”: życie ludzkie jest święte od poczęcia do naturalnej śmierci. To właśnie był zasadniczy powód, dla którego powiedziałam „nie”. Miałam poczucie, iż nie powinnam zwalniać się z przychodni. Prawdopodobnie zostałoby to odebrane w taki sposób, że być może po prostu nie chciałam już więcej pracować, że miałam inne plany zawodowe. To nie byłaby prawda.

 

Być zwolnionym to zupełnie inna sprawa. Placówka musiała wyjść z inicjatywą i w jakiś sposób uzasadnić swoją decyzję. Długo czekali aż sama zrezygnuję, nawet proponowano mi stypendium w dość dużej kwocie, jednak nie przyjęłam tej oferty.

 

Decydując się na taki krok byłam zupełnie osamotniona. Nie miałam wizji dalszego postępowania od strony prawnej. Konfrontacja na drodze sądowej jest kosztowna, a ja jestem przecież imigrantką. Nie mam rozeznania dotyczącego wszystkich ważnych norweskich niuansów dotyczących tej kwestii. Potrzebowałam kogoś, kto pomógłby mi merytorycznie. Ktoś taki w pewnym momencie się pojawił. Paradoksalnie, dzięki prasie, która bardzo interesowała się tematem.

Wtedy konsekwentnie odmawiałam wywiadów obawiając się, że powiem po norwesku coś, co zostanie zrozumiane opacznie. Zadzwonił do mnie dziennikarz, któremu odpowiedziałam, że nie mam nic do dodania, wszystko zostało już dokładnie opisane, a jeśli chce wiedzieć więcej, niech poczyta o prawach człowieka. Ten wywiad-niewywiad ukazał się i sprowokował reakcję Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy. Pomoc, którą zaoferowała mi ta organizacja, odpowiadała moim oczekiwaniom.

 

Czy przedtem w Norwegii miała w ogóle miejsce debata na temat ochrony życia?

Tak, to środowisko prowadziło walkę w obronie nienarodzonych. Stowarzyszenie zrzesza około tysiąca lekarzy i w pewnym stopniu dociera do opinii społecznej, ale nie tak mocno jak podobne inicjatywy u nas, w Polsce.

Wcześniej toczyła się tam debata o obowiązku kierowania na aborcję, czego odmawiało wielu lekarzy rodzinnych. Wielu też deklarowało, że zrezygnuje z wykonywania zawodu, jeśli będą do tego zmuszani. Sprawa zakończyła się wprowadzeniem przepisu, że matka chcąca pozbyć się swojego dziecka, udaje się bezpośrednio do ginekologa. Równocześnie uniemożliwiono odwoływanie się do klauzuli sumienia także w każdej innej dziedzinie. To wszystko zaczęło się dziać w 2012 roku, a przepis wszedł w życie trzy lata później.

ChSL było w tych debatach bardzo aktywne.

 

Pani przegrała proces w pierwszej instancji, w uzasadnieniu wyroku padły kuriozalne sformułowania. Czy zechciałaby Pani odnieść się to tamtego werdyktu?

Był on tak absurdalny, że aż czuję się zażenowana gdy mam o tym mówić. Otóż moja postawa  została oceniona jako dyskryminacja kobiet, gdyż… mężczyzna nie spotka się z problemem odmowy założenia spiralki. Pierwsze określenie, jakie przyszło mi do głowy, to „totalitaryzm feministyczny”. Ewidentny brak dobrej woli, siłowe wymuszanie określonego postępowania.

 

Co dalej w Pani sprawie?

Ostatniego dnia października rozpocznie się trzydniowe posiedzenie sądu apelacyjnego, po którym zapadnie wyrok drugiej instancji. Kolejny etap nastąpi najprawdopodobniej przez Sądem Najwyższym, a następnie – przed Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu. Jeśli tam zapadnie korzystny dla mnie wyrok, jest szansa na zmianę prawa norweskiego. Wówczas wróciłaby możliwość odwołania się do klauzuli sumienia w medycynie rodzinnej.

 

Bywa tak, że prawo nie zmienia się dlatego, że odbywa się nad nim dyskusja, lecz dlatego, iż znajdą się osoby, które stawią mu opór w swojej własnej, konkretnej sytuacji.

 

Czyli stawka jest bardzo wysoka i wykracza daleko poza indywidualny przypadek.

Tak, znam lekarkę, która nie ukończyła stażu lekarskiego z powodu braku opcji odwołania się do własnego sumienia w kwestiach etycznych. Ta pani obecnie jest w trakcie zmiany profesji. To dzieje się już. Lekarze, którzy mają pewien, niewygodny pogląd na te sprawę, nie są dopuszczani do zawodu na tym wczesnym etapie. Prawdopodobnie wkrótce owa blokada będzie następowała już na poziomie studiów.

 

Czy wspiera Panią ktoś, poza wspomnianym Chrześcijańskim Stowarzyszeniem Lekarzy?

Sekretarz generalny stowarzyszenia rozesłał prośbę o wsparcie do wszystkich grup chrześcijańskich, które mogłyby takiej pomocy udzielić. Chodzi o konserwatywne środowiska chrześcijańskie, pod względem zasad etycznych bardzo zbliżone do nas, katolików. To wszystko są protestanci – zielonoświątkowcy, luteranie… Oni odpowiedzieli na ten apel, stąd w ogóle miałam możliwość działania. Mam na myśli wsparcie zarówno merytoryczne, jak i materialne. Także katolicki biskup przekazał mi na wydatki związane z tą sprawą znaczącą kwotę. Nie udało mi się natomiast zorganizować zbiórki w świeckich środowiskach katolickich. Wynika to między innymi z małej liczby naszych współwyznawców na tamtym terenie.

 

A rodacy?

Bardzo wsparła mnie grupa Polaków skupionych przy mojej parafii. Jednak wielu naszych rodaków w Norwegii odłączyła się od Kościoła, nie poczuwa się również do wspólnoty w zakresie spraw, o których rozmawiamy. Nawet ci, którzy chodzą na Mszę świętą, są raczej letni, zajęci przede wszystkim zarabianiem. Nie brakowało też tak zwanego hejtu. Słyszałam głosy, że przynoszę wstyd Polonii za granicą, że skoro wyjechałam do Norwegii to muszę podporządkować się obowiązującym tam zasadom. Nawiasem mówiąc, jestem jedynym lekarzem-obcokrajowcem, który sprzeciwił się zmuszaniu nas do udziału w zabijaniu nienarodzonych. Pozostali to Norwegowie, przede wszystkim protestanci.

 

Jak obecnie w Norwegii wygląda stan prawny dotyczący legalności zabijania nienarodzonych?

Zgodna z prawem jest aborcja farmakologiczna do dwunastego tygodnia ciąży, natomiast ze wskazań medycznych (wada płodu lub choroba matki) – do osiemnastego. Dopuszczalna jest również tak zwana redukcja płodów. W przypadku ciąży bliźniaczej, jeżeli życzy sobie tego matka, pozostawia się przy życiu jedno dziecko, a pozostałym wstrzykuje zabójczy środek. Ten ostatni przepis wzbudził mocną reakcję żyjących, dorosłych bliźniaków. Niektórzy ludzie uświadomili sobie dopiero, że tak zwana aborcja to kwestia życia bądź śmierci konkretnych osób.

 

Odbywa się również istne polowanie na dzieci z zespołem Downa oraz cierpiące na wady genetyczne. To już prawdziwe sortowanie społeczeństwa.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Roman Motoła

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie