Postępowe media nie przestają lansować Roberta Biedronia. Tym razem „emocje” związane z potencjalnym powrotem homoseksualisty do krajowej polityk podgrzewa „Wprost”.
W rozmowie z dziennikiem prezydent Słupska deklaruje, że rozważa ponowne zaangażowanie się w ogólnopolską politykę. Mówi to w sposób pełen patosu. Padają więc podniosłe słowa o odpowiedzialności oraz „nie oddawaniu Słupska w ręce PiS”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Chciałbym oglądać, jak moje miasto się rozwija, ale z drugiej strony widzę, co się dzieje w Polsce, i nie mogę stać bezczynnie – mówi homoaktywista, który najwyraźniej dobrze czuje się w przypisywanej mu przez lewicowo-liberalne media roli ostatniej nadziei Polski.
Chociaż Biedroń oficjalnie nie zadeklarował powrotu do krajowej polityki, to już zdradza, jak mogłaby wyglądać jego formacja polityczna. Były poseł Ruchu Palikota wzbrania się przed lewicową łatką, ale zapowiedzi mówią same za siebie.
– Nasz kraj zasługuje na skok cywilizacyjny, zmianę politycznej mentalności, nowy rozdział w swojej historii, w którym dołączymy do otwartych, nowoczesnych i progresywnych społeczeństw Europy Zachodniej. Dla mnie jednym ze źródeł inspiracji jest zrównoważony skandynawski model społeczny – mówi Biedroń dodając, że „trzeba brać sprawy w swoje ręce”, co pozwala nam odczytać jego polityczne plany.
Rozmowa z prezydentem Słupska to jednak nie jedyny tekst „Wprost”, w którym w ostatnich dniach homoseksualny aktywista był lansowany. W innym miejscu serwisu wprost.pl dowiadujemy się bowiem, że Biedroń jest jednym z polityków, którzy (wedle badania opinii publicznej) mają „największe szanse na to, by za 10-15 lat rządzić Polską”. Konkurencją dla niego mieliby być Patryk Jaki i w mniejszym stopniu Małgorzata Wassermann.
Źródło: wprost.pl
MWł