Brytyjska księżna Meghan Markle wyraziła poparcie dla ruchu złożonego z pracowników uniwersyteckich i studentów domagającego się zwiększenia ilości „czarnych naukowców i kobiet” na uczelniach wyższych w Wielkiej Brytanii.
Według dziennika „Daily Mail” ruch brytyjskich pracowników uniwersyteckich i studentów domaga się „dekolonizacji programów uniwersyteckich” w Wielkiej Brytanii poprzez zatrudnienie większej ilości „czarnych naukowców i kobiet”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Daily Mail” precyzuje, że księżną Markle zszokowały statystyki raportu dotyczącego personelu szkolnictwa wyższego. Wynika z niego, że 68 proc. profesorów jest rasy białej, kobiety stanowią 23 proc. wykładowców. W analizie podkreślono, że jedynie 6,5 proc. kadry dydaktycznej stanowią „mężczyźni ciemnoskórzy lub wywodzący się z mniejszości etnicznych”, a „2 proc. naukowców to „ciemnoskóre bądź pochodzące z imigracji kobiety”.
Ruch popierany przez Meghan Markle wywołuje szereg polemik. W roku 2016 było o nim głośno, gdy studenci Oxfordu manifestowali domagając się usunięcia statuy Cecil Rhodes, kolonizatora z XIX wieku. Żądania te inspirowane były podobną inicjatywą w Afryce Południowej, w wyniku której udało się usunąć jego pomnik na jednym z tamtejszych uniwersytetów.
Część komentatorów uważa, że tą deklaracją księżna Markle posunęła się za daleko i przekroczyła wyznaczoną przez rodzinę królewską granicę. Wielu z nich przypomina, że rodzina królewska nie powinna angażować się w politykę, zachowując neutralną postawę, tak jak czyni to królowa Elżbieta II od początku swojego panowania w 1952 roku.
Źródło: „Daily Mail”
FLC