30 stycznia 2020

Wirginia za rozszerzeniem aborcji. W Partii Demokratycznej nie ma miejsca dla obrońców życia

(fot. flickr.com)

W sytuacji, gdy coraz większa liczba stanów przyjmuje ustawy, utrudniające dostęp do aborcji, kongresmeni Wirginii zdecydowali się zagłosować za uchyleniem ograniczeń dotyczących aborcji, które przyjęto w tym stanie w 2012 r.  Jednocześnie analitycy wskazują, że nie rozumieją postepowania Partii Demokratycznej, która postępuje wbrew powszechnemu trendowi narastającego sprzeciwu wobec aborcji.

 

Legislatura stanowa Wirginii przyjęła 52 głosami „za” i 45 „przeciw” ustawę w sprawie uchylenia ograniczeń w dostępie do aborcji, w tym wymóg obowiązkowego 24-godzinnego okresu oczekiwania na aborcję, zrobienia badania  ultrasonograficznego i przestrzegania przez ośrodki aborcyjne standardów właściwych szpitalom.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Senat stanowy zatwierdził podobne ustawodawstwo w środę. Zanim ustawa  trafi na biurko gubernatora, konieczna jest likwidacja różnić znajdujących się w obu projektach. W przypadku projektu wyższej Izby, kongresmeni podzielili się po równo (20 głosów „za” i tyle  samo „przeciw”). Głos rozstrzygający oddał Speaker Senatu Justin Fairfax.

 

Przepisy zezwalają pielęgniarkom na wykonywanie aborcji, które obecnie mogą przeprowadzać wyłącznie lekarze. Kongresmeni Partii Demokratycznej przekonywali, że przepisy z 2012 r. stanowią niepotrzebne obciążenie dla kobiet.

 

„Ograniczenia te mają na celu jedynie uniemożliwienie kobietom dostępu do bezpiecznej i legalnej opieki aborcyjnej. Nadszedł czas, aby w końcu wycofać te przestarzałe przepisy, które nie są oparte na zdrowiu i bezpieczeństwie” – tłumaczono.

 

– Ten projekt powraca do podstawowej zasady, że kwestia aborcji jest sprawa między kobietą a jej lekarzem – stwierdziła  liderka większości w Izbie Reprezentantów, Charniele Herring, D-Alexandria.

 

Delegaci republikańscy w większości sprzeciwili się zmianom. Podczas posiedzenia ustawodawcy GOP wyrazili zaniepokojenie, że usunięcie gwarancji i przepisów dotyczących aborcji, byłoby szkodliwe dla kobiet.

 

Głosowanie w kongresie potępili obrońcy życia. Olivia Gans Turner, prezes Virginia Society for Human Life, określiła uchylenie ustawy jako „tragiczne.” – Ten tydzień zostanie zapamiętany jako tragiczny dla dobra wszystkich kobiet w Wirginii, a także ich nienarodzonych dzieci.Działania kongresu służą jedynie ochronie aborcjonistów, którzy ponownie będą mogli ukrywać prawdę przed zgłaszającymi się do nich kobietami – oceniła Turner.

 

Jeff Caruso, rzecznik Konferencji Biskupów w Wirginii, również wyraził rozczarowanie decyzją kongresmenów i wezwał mieszkańców do skontaktowania się z lokalnymi władzami ustawodawczymi. „To głęboko rozczarowujące i przerażające, że zarówno Izba, jak i Senat uchwaliły przepisy, które pozbawiają nienarodzone  dzieci długotrwałej ochrony. Nalegamy, by wszyscy działający w obronie życia w Wirginii nadal kontaktowali się ze swoimi reprezentantami, by wyrazić silny sprzeciw w sytuacji, gdy projekt trafił do drugiej Izby”, oświadczyli biskupi.

 

Dodano: „Potrzebujemy ludzi z całej naszej Wspólnoty, aby uczestniczyli w Marszu dla Życia w Wirginii 13 lutego i zajęli zdecydowane stanowisko po stronie życia”.

 

Portal „The Hill” zauważa, że w obecnej erze polityki bez precedensu, niewiele rzeczy daje się uzasadnić, tym bardziej nie można wytłumaczyć decyzji Partii Demokratycznej, przyjmującej coraz bardziej ekstremalne stanowisko w sprawie aborcji w sytuacji, gdy znaczna część kraju zmierza w innym kierunku.

 

Marsz dla Życia, odbywający się co roku w Waszyngtonie w pobliżu rocznicy wydania kontrowersyjnego orzeczenia przez Sąd Najwyższy – Roe przeciwko Wade – doskonale odwzorowuje nastroje panujące w kraju w związku z decyzją sędziów o legalizacji aborcji.

 

Liczba uczestników marszu rośnie każdego roku. Tegoroczny marsz wyróżniał się nie tylko rozmiarem (brak oficjalnych liczb, ale materiał wideo sugeruje, że brało w nim udział ponad 100 tys. osób), ale również bezpośrednim w nim udziale prezydenta Donalda Trumpa. Jest on pierwszym prezydentem USA, który przemówił podczas Marszu, przyciągając krajową i międzynarodową uwagę.

 

Komentatorzy zgodnie wskazywali, że w wydarzeniu brało udział wielu młodych ludzi. Połowę maszerujących stanowiły osoby w wieku szkolnym lub młodszym. „Jesteśmy pokoleniem pro-life” – to jeden z najbardziej rozpoznawalnych banerów marszu.

 

„The Hill” ocenia, że może to sugerować zmianę pokoleniową w perspektywie, co może mieć ciekawe konsekwencje wyborcze na przyszłość.

 

W ciągu ostatnich 30 lat liczba aborcji dramatycznie spadła – sugeruje medium, powołując się na dane Instytutu Guttmachera opublikowane we wrześniu ubiegłego roku. Raport stwierdzał, że liczba aborcji spadła o 19 proc. między 2011 r. (1 058 000 aborcji) a 2017 r. (862 000 aborcji).

 

Wskaźnik aborcji (liczba aborcji na 1000 kobiet w wieku od 15 do 44 lat) spadł o 20 proc. w tym samym okresie. Jest to część stałego trendu spadkowego od czasu rekordowo wysokiego poziomu ponad 1 420 000 aborcji w 1990 roku.

 

Polityka Instytutu Guttmachera jest proaborcyjna, a autorzy raportu starają się stwierdzić, że ograniczenia aborcyjne uchwalone przez 32 stany w ostatnich latach nie są odpowiedzialne za spadek liczby „zabiegów przerywania ciąży”. „Biorąc pod uwagę, że trend ten rozpoczął się wiele lat wcześniej, wniosek ten wydaje się uzasadniony. Nie mogą jednak ostatecznie zidentyfikować żadnej innej konkretnej przyczyny (przyczyn) spadku” – czytamy na stronie „The Hill”.

 

Sugeruje się, że może to wynikać z nadejścia nowoczesnej technologii medycznej, która umożliwiła przeżycie dzieciom na bardzo wczesnym etapie ciąży. Są dzieci urodzone w 21 tygodniu ciąży, które udało się uratować. Dynamicznie rozwija się chirurgia płodu, która pozwala na przeprowadzanie skomplikowanych operacji, leczących wady serca, przepuklinę itp. Można korygować rozszczep kręgosłupa i usuwać guzy w czasie, gdy dziecko wciąż rośnie i rozwija się w łonie kobiety.

 

Badania ultrasonograficzne 4D pozwalają dostrzec rzeczy, które w czasach orzekania SN były niewyobrażalne. Ponadto badania neurologicznego rozwoju płodu sugerują, że nienarodzone dziecko może odczuwać ból po około 20. tygodniach ciąży. To odkrycie pozwoliło na wprowadzenie szeregu projektów ustaw, ograniczających dostęp do aborcji po tym okresie.

 

Najnowsze badania sugerują, że dziecko poczęte jest w stanie odczuwać ból jeszcze wcześniej, to jest w 13. tygodniu ciąży. Dlatego znacznie lepsza wiedza naukowa na temat rozwoju płodu może obniżyć wskaźnik dokonywanych aborcji.

 

„The Hill” przypomina także szereg faktów ujawnionych w ostatnich latach, a dotyczących działalności branży aborcyjnej, które zszokowały i wzbudziły odrazę wśród opinii publicznej.

 

W zeszłym roku zwłoki ponad 2000 martwych płodów znaleziono w domu i samochodzie byłego aborcjonisty z Illinois i Indiany, Ulricha Klopfera po jego śmierci. W 2015 r. dziennikarz David Daleiden opublikował serię filmów, w których lekarze i pracownicy Federacji Planned Parenthood dyskutowali na temat sprzedaży rozczłonkowanych części ciała uśmiercanych dzieci w wyniku aborcji. Medycy instruowali, jak należy przeprowadzać aborcję, aby zachować w jak najlepszym stanie narządy poczętych dzieci, za które można było uzyskać wysoką cenę. W 2013 r. aborcjonista z Filadelfii, Kermit Gosnell został skazany za trzy przypadki morderstwa (wśród innych przestępstw) dzieci urodzonych żywcem po próbach aborcji. Gosnell sam zabijał urodzone dzieci, przecinając kręgosłupy nożyczkami. Proces Gosnella ujawnił nie tylko rażąco niehigieniczne warunki panujące w ośrodkach aborcyjnych, ale także nielegalne aborcje dokonywane przez nieprzeszkolonych pracowników, a także makabryczne „trofea”, które trzymał w słoikach i skrzynkach. Co było szczególnie niepokojące, to fakt, że medyk-morderca dopuszczał się tych strasznych praktyk, pozostając poza jakimkolwiek nadzorem rządowym.

 

„Czy to dziwne, że większość Amerykanów opowiada się za rozsądnymi przepisami dotyczącymi aborcji, takimi jak obowiązkowe ujawnianie informacji medycznych i badanie USG, krótkie okresy oczekiwania, przywileje przyjmowania pacjentek lekarzy, mających praktyki w lokalnych szpitalach oraz przepisy dotyczące powiadomień rodzicielskich w przypadku nieletnich dziewcząt, starających się o aborcję?” – zapytuje „The Hill”.

 

W ubiegłym roku legislatura stanowa w Nowym Jorku kontrolowana przez Demokratów uchwaliła ustawę o zdrowiu reprodukcyjnym, która zezwala na aborcję w dowolnym momencie ciąży, praktycznie do narodzin dziecka. Usunięto ograniczenie wymagające, aby aborcji dokonywał lekarz. Usunięto również wszelkie odniesienia do nienarodzonego dziecka z kodeksu karnego w Nowym Jorku, co oznacza, że ​​ktoś, kto atakuje ciężarną kobietę i zabija jej dziecko nie może być ścigany za śmierć tegoż dziecka poczętego. Usuwa również wszelkie wymagania dotyczące opieki medycznej nad dzieckiem, które przeżyło aborcję.

 

Kalifornia i Illinois – oba stany kontrolowane przez Demokratów – także uchwaliły prawa rozszerzające dostęp do aborcji. Kalifornia wymaga teraz od wszystkich prywatnych ubezpieczycieli zdrowotnych pokrycia kosztów „zabiegu” usunięcia ciąży. Prawo Illinois z 2019 r. zniosło wcześniejszy zakaz aborcji częściowej i stwierdza, że ​​żadna „zapłodniona komórka jajowa, zarodek lub płód nie ma niezależnych praw”.

 

Legislatura Wirginii, kontrolowana przez Demokratów od wyborów w połowie kadencji w 2018 r., zniosła wymóg, by aborcje były wykonywane przez lekarzy i obowiązkowe poradnictwo USG oraz 24-godzinny okres oczekiwania na aborcję.

 

Obecni kandydaci na prezydenta Partii Demokratycznej są równie zdecydowani. W ratuszu w Des Moines, w stanie Iowa, w ostatnią niedzielę Kristen Day zapytała kandydata na prezydenta, byłego burmistrza Indiany, ​​Pete Buttigieg, czy w Partii Demokratycznej jest jeszcze miejsce dla Demokratów pro life. Day, dyrektor wykonawczy Democrats for Life of America, stwierdziła, że chodzi o 21 mln wyborców.

 

Buttigieg nie odpowiedział. W późniejszych wywiadach Day stwierdziła, że ​​w jej partii nie ma już miejsca dla proliferów. „Jeśli czołowi Demokraci nie są zainteresowani poglądami większości Amerykanów czy milionów własnych wyborców, to kogo chcą zadowolić?” – pyta „The Hill”.

 

Źródło: catholicnewsagency.com, thehill.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 784 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram