10 grudnia 2012

Narutowicz kontra Jaruzelski

(Warszawa, 16 grudnia 1922 r. Zamach na Prezydenta RP Gabriela Narutowicza, dokonany w warszawskiej Zachęcie przez Eligiusza Niewiadomskiego. Rysunek zamieszczony w tygodniku "Ilustracja Polska". Repr. Forum)

Marsz 16 grudnia pozwoli lewicy promować pogląd, że „prawicowy oszołom” jest znacznie groźniejszy niż generał Jaruzelski. Ten bowiem wybrał „mniejsze zło”, a w kilka lat później oddał władzę, bo sam, jako poczciwy staruszek, nie był w stanie udźwignąć ciężaru upadającego komunizmu. Prawica zaś straszyć ma po dziś dzień.

 

Lewicy spod znaku postkomunistycznej SLD i błazeńskiego Palikota wyraźnie nie spodobało się to, że 11 listopada, w Marszu Niepodległości, ulicami Warszawy przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Oburza ją też zapewne fakt, że 13 grudnia w wielu miastach w Polsce ruchy narodowe zorganizują antykomunistyczne marsze. Obydwa wydarzenia stanowią bowiem przyczynę planowanego przez lewicę zgromadzenia ku pamięci tragicznie zmarłego prezydenta Gabriela Narutowicza.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Pomysł ten z początku może bawić, ale w końcu napawa obawą. To prawdziwa komedia, że oto byli komunistyczni aparatczycy (takim był choćby Leszek Miller) odwołują się do tradycji II RP, zaś fakt, że Palikot w ogóle odnosi się do jakiejkolwiek tradycji, zakrawa na istny teatr absurdu.

 

Jednak absurd absurdem, ale trudno nie zauważyć, że za pomysłem lewicowców kryje się dość chytra sztuczka. Po pierwsze, chodzi o to, by klajstrować jakoś – lepiej lub gorzej – opowieść o „nowej lewicy”, która z pismami Marksa, zbrodniami Lenina czy Stalina nie ma nic wspólnego. Jest wszakże wspomnienie czynu Eligiusza Niewiadomskiego, który w akcie nietolerancji zamordował prezydenta. Po drugie, marsz 16 grudnia pozwoli lewicy promować pogląd, że „prawicowy oszołom” jest znacznie groźniejszy niż generał Jaruzelski. Ten bowiem wybrał „mniejsze zło”, a w kilka lat później oddał władzę, bo sam, jako poczciwy staruszek, nie był w stanie udźwignąć ciężaru upadającego komunizmu. Nade wszystko zaś, to co mu się udało i nie udało należy umieścić na kartach historycznych książek, zaś prawica straszyć ma po dziś dzień.

 

Oczywiście jest głupotą, jeśli co bardziej radykalne środowiska narodowe widzą w Niewiadomskim postać pozytywną, czy wręcz bohatera (aprobujące tę postać teksty możemy znaleźć, na przykład, na stronie internetowej ONR). Sam zabójca zresztą został początkowo przez Polaków potępiony. Sympatię zaczął zjednywać sobie dopiero swoją postawą w trakcie procesu, gdy sam żądał dla siebie kary śmierci za swój czyn. Utożsamianie jednak Niewiadomskiego z postawą chrześcijańskiego nacjonalizmu, czy – szerzej – z orientacją prawicową, to zabieg oszczerczy. A przecież o tę zbrodnie i o taki właśnie zabieg chodzi lewicy, gdy, jak deklaruje, chce nam przypomnieć postać Narutowicza.

 

Być może warto więc przypomnieć Millerowi i Palikotowi – skoro tak bardzo chcą nawiązywać do tradycji II RP – socjalistyczny gabinet Jędrzeja Moraczewskiego. Minister tego właśnie rządu, Stanisław Thugutt, zmienił herb narodowy nakazując zdjęcie korony z głowy orła. To ten rząd chciał nazwać odradzającą się Polskę Republiką Ludową i nakazał wywiesić na Zamku Królewskim czerwone sztandary. Oto co potrafi lewica.

 

„Tradycją” SLD i Ruchu Palikota pozostanie więc czerwony sztandar i orzeł bez korony. Zarówno w nieco naiwnym wydaniu socjalistów od Moraczewskiego, jak i tym zbrodniczym, komunistycznym od Bieruta, Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego.

 

Krzysztof Gędłek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie