2 sierpnia 2016

Jedną z narzuconych naszej tożsamości narracji jest ta o współczesnym wyzwoleniu się kobiet z kulturowej opresji obowiązującej w państwach katolickich. Według lewackiego bełkotu, niegdyś kobieta miała pilnować garów, rodzić dzieci i całować księdza po rękach. A kobiety mające coś do powiedzenia, kobiety zajmujące się sztuką, na przykład pisarstwem, to – według tych wszystkich bękartów rewolucji – dopiero czas XX i XXI wieku, czas emancypacji i wyzwolenia. To oczywiste kłamstwo i trzeba o tym przypominać, odwołując się choćby do czasów I Rzeczypospolitej. Jeżeli my tego nie zrobimy, to oni patronką twórczych kobiet zrobią Wandę Wasilewską, a prawdziwie polskie artystki, nawet te sprzed wieków, zaczną reprezentować barwy innych państw czy narodów.

 

Trzymam w rękach dość oryginalne wydawnictwo – „Album Nieświeski”. Książkę pożyczyła mi pani Stanisława Wiatr-Partyka, urodzona w polskim Nieświeżu, a dzisiaj honorowa obywatelka tego obecnie białoruskiego miasta. Mały, o bibliofilskim charakterze druk, dedykowany jest w swej treści Franciszce Urszuli z Wiśniowieckich Radziwiłłowej. Czas jej życia przypada na wiek XVIII-ty. Była pisarzem, autorem dramatów i organizatorem dworskiej sceny w gnieździe rodzinnym Radziwiłłów – Nieświeżu. Była osobą niezwykłą, ale nie jedyną taką niewiastą w czasach baroku. Korespondująca z Franciszką, Antonina Niemiryczowa, oprócz pisania wierszy tłumaczyła na język polski francuską literaturę, grała na kilku instrumentach oraz uprawiała malarstwo. Natomiast Elżbieta Drużbacka znana jest przede wszystkim ze swej twórczości poetyckiej, którą oceniono tak wysoko, że strofy te przyniosły jej miano „Muzy sarmackiej”. Te trzy niewiasty nie pojawią się jednak w dominujących na rynku opracowaniach literackich kobiecej twórczości. Powód jest oczywisty – ich życiorysy nie pasują do współcześnie lansowanego wzorca kobiety, a tym bardziej kobiety, która jest artystą. Każda z wymienionych pań była bowiem osobą wierząc, sakramentalną żoną, matką i jednocześnie w swej twórczości wszystkie wielokrotnie odwoływały się do Pana Boga.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Po raz pierwszy z Urszulą księżną Radziwiłłową „spotkałem się” dawno temu na tarnowskim Starym Cmentarzu. Otóż najstarszym znanym nagrobkiem tej nekropolii jest pomnik Anny Marii Radziwiłłowej, żony Karola, syna Urszuli i księcia Michała Kazimierza. Owa Anna łatwego życia z mężem nie miała, co starała się wynagrodzić swej synowej jej teściowa. Napisała nawet dla niej specjalny poetycki utwór pt. Przestrogi zbawienne, alias informacja życia… Po latach, na dziedzińcu cudnie odrestaurowanego przez państwo białoruskie zamku w Nieświeżu, obejrzałem współczesną inscenizację dramatu „Porwanie Europy” autorstwa tej Urszuli Radziwiłłowej. Uświadomiłem sobie wtedy, że ja – człowiek teatru – w sumie nic nie wiem o autorce tej sztuki, a tymczasem jest to najprawdopodobniej pierwsza polska dramatopisarka, a przy okazji także pierwszy tłumacz na język polski komedii Moliera i ich inscenizator w stworzonym przez siebie teatrze dworskim w Nieświeżu. No i teraz ten „Album Nieświeski” i kolejne odkrycie, kolejna odsłona twórczej aktywności księżnej Urszuli – poetka. 

 

I pewnie to wielu zaskoczy, ale twórczość pani Radziwiłłowej, choć częściowo formalnie wpisuje się w konwencję okolicznościowego barokowego wiersza dworskiego, to jednak dominuje w niej refleksyjna liryka, od czasu do czasu punktowana poezją miłosną, która nie odżegnuje się od frywolności. Bardzo mocną stroną tych wierszy jest piękny i bogaty język polski tamtej epoki, ale jeszcze mocniejszą otwartość wyrażanych uczuć. Te „babskie” wiersze o całe pokolenia wyprzedziły epokę, w której zachwyca Pawlikowska-Jasnorzewska czy nieco później Anna Świrszczyńska. Nie bądźmy tutaj gołosłowni – oto wiersz zatytułowany „Początek kochania”:

Nieszczęśliwą się mogę w teraźniejszym stanie

Uznać, gdy mi się udało poznać kochanie.

Jam nie była ciekawa wiedzieć, skąd pochodzi

Miłość, lecz, jak uważam, że się z oczu rodzi.

Gdy człek jakie talenta lub jaki wdzięk twarzy

Zoczy, ciągnie ponęta, afekt serce żarzy.

 

„Album…” zawiera kilkanaście utworów, a jeden lepszy od drugiego. Lektura tej poezji, to spotkanie kogoś, kto, trochę jak mistrz Jan z Czarnolasu, potrafi strofami opowiedzieć o świecie, jakim on jest, a nie jakim nam się wydaje. A nieświeska Safona, jak ją zwą niektórzy znawcy literatury staropolskiej, ukazała nam w swoich tekstach nieogarnięty kosmos kobiecych uczuć, czego zrobić nie mógł z oczywistych powodów Kochanowski. Nie dziwi teatralna pasja księżnej Urszuli, bo to scena właśnie daje największą możliwość zamieniania poezji w znak czy symbol, które pozostaną w głowie i sercu odbiorcy najdłużej. I Franciszka to rozumiała. Chyba równie dobrze zrozumieli to w tym dzisiejszym Nieświeżu, bo nie bez powodu powstał tam w ostatnich latach Teatr im. Urszuli Radziwiłłowej, którego dyrektorem jest reżyser Ewgienij Vałabojew.

 

A już na pewno z państwowotwórczej roli kultury zdają sobie sprawę w Mińsku, gdzie w roku 2011 wydano „Album Nieświeski”. Wydano go w edycji dwujęzycznej, co Siarhiej Kawalau, redaktor tego zbioru tak podsumowuje: „Kiedy ukończyłem układanie tomiku liryki miłosnej Franciszki Urszuli Radziwiłłowej, przeżyłem prawdziwy szok estetyczny. Nie mogłem bowiem uwierzyć, że mam przed sobą autentyczne, wybrane z rękopisów, wiersze z XVIII wieku, przetłumaczone na język białoruski, że nie jest to mistyfikacja, genialna zabawa współczesnego poety w literaturę epok dawnych”. Myślę, że istotnym będzie dodać tutaj, że cały zespół redakcyjny wyraził „szczere podziękowanie Instytutowi Polskiemu w Mińsku za czynny udział w wydaniu książki”.

 

Podobno artystom nie zagląda się w paszporty – oni „unoszą się w chmurach”, są ponadnarodowi, ponadczasowi… Podobno. Ale jednocześnie każde poważne państwo, każdy szanujący się naród prowadzi politykę historyczną, co i u nas ostatnio zaczęto rozumieć. Trochę gorzej jest ze zrozumieniem roli polityki kulturalnej, co tak wyraźnie pokazuje „Niaswiżski Albom”.

 

 

Tomasz A. Żak   

 

 

           

  

 

     

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 413 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram