Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz potwierdził, że Białoruś zażądała od Polski oraz Liwy drastycznego zmniejszenia liczby dyplomatów przebywających w Mińsku. Zdaniem wiceszefa MSZ nasz wschodni sąsiad działa w ten sposób przeciwko własnym rodakom. Strona polska zapowiada reakcje na nieprzyjazny gest.
Jak powiedział minister Przydacz, żądanie Białorusi nie pozostanie bez stosownej odpowiedzi, a nasz kraj znajdzie sposób, by zareagować w odpowiednim czasie.
Wesprzyj nas już teraz!
Warszawa i Wilno w ubiegły piątek zdecydowały o wycofaniu z Mińska swoich ambasadorów. Wtedy też Unia Europejska wprowadziła sankcje dotyczące 40 przedstawicieli władz Białorusi. Powodem są fałszerstwa wyborcze, jakie Alaksandrowi Łukaszence zarzuca opozycja i świat zachodni.
To właśnie w odpowiedzi na działania Zachodu Białoruś zażądała od Polski i Litwy redukcji składu swoich przedstawicielstw dyplomatycznych. Nasz kraj oraz sąsiad z północnego wschodu został oskarżony przez rzecznika białoruskiego MSZ Anatola Hłaza o działalność destrukcyjną. Dlatego też mamy od 9 października zrównać nasze misje z misjami białoruskimi.
Z kolei polski wiceminister dyplomacji Marcin Przydacz zauważył, że takie działanie Białorusi uderza w obywateli tego kraju, gdyż to polskie konsulaty w ostatnich latach wydawały około połowy wiz umożliwiających wjazd na teren strefy Schengen.
Jawnym krokiem przeciwko swojej obywatelce jest natomiast wystawienie przez Białoruś listu gończego za Swiatłaną Cichanouską – jedną z liderek opozycji, która w sierpniowych wyborach startowała w zastępstwie swojego zatrzymanego przez służby męża. Zdaniem bardzo wielu osób kandydatka zdobyła więcej niż oficjalnie podane 10 proc. głosów – a może nawet wygrała. Co ciekawe, list gończy obowiązuje nie tylko na Białorusi, ale i w Rosji.
Źródło: radiomaryja.pl / wprost.pl
MWł