10 kwietnia 2014

Najstarsza polska kalwaria

(fot. Ludwig Schneider, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0, via wikimedia commons)

Misterium kalwaryjskie nigdy nie było teatrem samym w sobie. Zawsze stanowiło dla pielgrzymów jedynie pomoc w rozmyślaniu i modlitwie – mówi o. Egidiusz Włodarczyk OFM z klasztoru w Kalwarii Zebrzydowskiej.

 

Skąd tradycja budowania w Europie kalwarii?

Wesprzyj nas już teraz!


Tradycja budowania kalwarii poza Jerozolimą zrodziła się jako wyraz tęsknoty uczniów Chrystusa za miejscami związanymi z Jego życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem. Skoro dziś, w XXI wieku, nie każdy może pozwolić sobie na odwiedzenie Ojczyzny Chrystusa, tym trudniejsze było to kilka wieków temu. Ci, którym udało się dotrzeć do Ziemi Świętej, chcieli przybliżyć ją innym. Ci zaś, którzy wiedzieli, że nigdy nie uda im się odwiedzić Ojczyzny Chrystusa, chcieli mieć choć jej namiastkę, skromne wyobrażenie miejsc świętych. Ponoć pierwszą kalwarię poza Jerozolimą stworzył w XV w. dominikanin – bł. Alwarez z Kordoby. Przy wybudowanym za jego sprawą klasztorze Scala Coeli, przy pomocy rzeźb odtworzono miejsca Meki Pańskiej. Również w XV w. powstały kalwarie we włoskich Abruzzach (z inicjatywy Filipa z Akwili, franciszkanina), w Lubece, w Alzacji, Norymberdze, we włoskim Monte Varallo i inne. Kalwarie te różniły się między sobą co do formy i liczby stacji, ale zadaniem każdej z nich było przybliżenie ludziom tajemnic odkupienia. Po pierwszej euforii związanej z tworzeniem lokalnych kalwarii nastąpił swego rodzaju przesyt. Praktyka ta powróciła wraz z reformą trydencką. Duży wkład w propagowanie tej idei miał niejaki Christian Adrichomius, który w swoich pismach, zawierających studia nad topografią ojczyzny Chrystusa, zachęcał do pielgrzymowania do Ziemi Świętej i tworzenia lokalnych kalwarii. Jedno z jego dzieł stało się inspiracją do powstania pierwszej kalwarii w Polsce.

 

Kalwaria Zebrzydowska jest najstarszą kalwarią na terenie Polski. Jakie były jej początki?


Jej początki wiążą się z osobą Mikołaja Zebrzydowskiego, wojewody krakowskiego, marszałka wielkiego koronnego. Będąc właścicielem zamku w Lanckoronie niejednokrotnie podziwiał z jego okien niezwykłe widoki. Ukształtowanie okolicznego terenu i kolory przyrody okraszone blaskiem słońca do dziś zapierają dech w piersiach. Pewnego dnia, był to prawdopodobnie Wielki Czwartek 1595 r., podziwiając wraz z małżonką widoki zwrócił szczególną uwagę na położone opodal wzgórze Żarek oświetlone czerwonym blaskiem zachodzącego słońca. Postanowił, że na wzgórzu wybuduje niewielką kaplicę. Ponieważ góra w chrześcijaństwie kojarzy się m.in. ze wzgórzem ukrzyżowania, zapragnął by kaplica była dedykowana tajemnicy krzyżowej śmierci Chrystusa. Jako człowiek bogaty mógł sobie pozwolić na pewne fanaberie.

 

Wymyślił więc, że skoro kaplica ta ma być dedykowana tajemnicy Ukrzyżowania, dobrze będzie, jeśli zostanie zbudowana na wzór kościoła pod tym samym wezwaniem w Jerozolimie. Dobrze się stało, że akurat w tym czasie (1596) jego dawny dworzanin Hieronim Strzała wyruszał w pielgrzymkę do Ojczyzny Chrystusa. Zebrzydowski poprosił go, aby przywiózł mu z tej podróży model kościoła Ukrzyżowania. Strzała wróciwszy po trzech latach cało i zdrowo z pielgrzymki, przywiózł nie tylko to, o co prosił Zebrzydowski. Sprowadził dla wojewody także model kościoła grobu Chrystusa i dzieło wspomnianego Adrychomiusa opisujące miejsca święte w Jerozolimie. Autor nie tylko opisywał te miejsca z niemal fotograficzną dokładnością, ale także zachęcał, by czytelnicy takie miejsca rekonstruowali w swoich ogrodach czy na polach. Zebrzydowskiemu nie trzeba było powtarzać tej zachęty. Stworzenie kopii Ziemi Świętej pod Krakowem stało się jego pasją na resztę życia.

 

Czy faktycznie – jak uważał Mikołaj Zebrzydowski – teren Kalwarii Zebrzydowskiej przypomina wzgórza jerozolimskie?


Starano się, by kopia była jak najbardziej wierna oryginałowi. Najpierw wyznaczono pewne punkty orientacyjne. Wspomniana góra Żarek miała pełnić funkcję wzgórza Ukrzyżowania. Wzniesienie poniżej Lanckorony miało być odtąd Górą Oliwną, na której znajduje się Ogrójec. Wyznaczono też wzgórze Syjon, na którym stanął później pałac Kajfasza i Górę Moria, gdzie wzniesiono ratusz Piłata. Miejscową rzeczkę o nazwie Skawinka przemianowano na Cedron – potok płynący w Jerozolimie. Okazało się jednak, że dystanse między poszczególnymi stacjami nie były dokładne. Zresztą nawet informacje podane przez Adrychomiusa nie były do końca zgodne z rzeczywistością. W pierwszej polskiej kalwarii odległości między poszczególnymi punktami były o wiele większe niż w Jerozolimie, ale Zebrzydowski z jednej strony jako człowiek głęboko pobożny, z drugiej mający za co pokutować stwierdził, że za jeden krok Chrystusa my możemy zrobić i dziesięć. Wytyczoną trasę oznaczono pługiem, a w miejsce przyszłych kaplic powbijano paliki. Potem paliki zastąpiono krzyżami, a ostatecznie w tych miejscach wzniesiono ponad czterdzieści kościołów i kaplic. Należy jeszcze zaznaczyć, że przy wyznaczaniu stacji, Drogę Krzyżową zaplanowano nie na dwanaście stacji, jak było to w Jerozolimie i jak przekazywał Adrichomius, ale na czternaście. Była to więc prawdopodobnie pierwsza w Europie kopia jerozolimskiej Drogi Krzyżowej posiadająca pełną liczbę stacji.

Jest jeszcze jedno podobieństwo między Ziemią Świętą a Kalwarią Zebrzydowską: ci sami opiekunowie miejsc świętych – duchowi synowie św. Franciszka, bracia mniejsi, w Polsce zwani popularnie bernardynami. Im właśnie Zebrzydowski powierzył opiekę nad pierwszą polską kalwarią.

 

Przez jak długi czas budowano – olbrzymi już dziś – kompleks klasztorny, kościół oraz kaplice na dróżkach?


Kalwarię budowały trzy pokolenia Zebrzydowskich i jedno pokolenie Czartoryskich, którzy stali się kolejnymi właścicielami tego miejsca. Najważniejsze obiekty wzniósł Mikołaj Zebrzydowski poczynając od pierwotnego kościoła Ukrzyżowania, a skończywszy na pustelni św. Marii Magdaleny. Jego syn Jan rozbudował niektóre obiekty, niektóre wybudował sam. Dziełem Michała Zebrzydowskiego – wnuka pierwszego fundatora, jest rozbudowa klasztoru oraz wzniesienie kaplicy dla cudownego obrazu Matki Bożej nazwanej Kalwaryjską. Ostatecznej rozbudowy kościoła głównego (do obecnego kształtu) dokonała Magdalena z Konopackich Czartoryska.

 

W Kalwarii Zebrzydowskiej pielgrzym może podążać Dróżkami Pana Jezusa lub Matki Bożej. Jaka jest między nimi różnica?


Dróżki Pana Jezusa są najstarszą formą modlitwy w Kalwarii. Składają się one z dwóch etapów: Drogi Pojmania i Drogi Krzyżowej Chrystusa. Zaczynają się w kaplicy św. Rafała Archanioła poniżej bazyliki, a kończą przy kościele Grobu Chrystusa na Wzgórzu Ukrzyżowania. Ich treścią jest oczywiście Męka Zbawiciela. Dróżki Matki Bożej powstały nieco później. Biegną podobną trasą, ale w odwrotnym kierunku. Zaczynają się przy kaplicy Matki Bożej Bolesnej na krużgankach klasztoru, a kończą na placu Rajskim przed bazyliką. Składają się z trzech etapów: Współcierpienia Maryi z Jezusem, Zaśnięcia NMP i Wniebowzięcia. Są jeszcze Dróżki za zmarłych, które biegną tą samą trasą, co Dróżki Matki Bożej i Droga Krzyżowa tzw. rzymska, stanowiąca 14 ostatnich stacji Dróżek Pana Jezusa. Ta ostatnia wersja jest dla tych, którzy mają mniej czasu. Obejście całych Dróżek, spokojnym krokiem, z modlitwą i śpiewem, wymaga około czterech godzin.

 

Co roku w Wielkim Tygodniu wierni mogą uczestniczyć w misterium pasyjnym. Jaka jest jego historia? Czy obecnie – w czasach nowych rodzajów pobożności w Kościele – tego typu tradycyjne obrzędy przyciągają wiernych?


Niedługo po powstaniu kalwaryjskich stacji zrodził się pomysł, aby modlitwę na kalwaryjskich Dróżkach, choć raz do roku, zilustrować żywymi obrazami. Pod koniec XVII w. misterium to było już dość dobrze zorganizowane. Rozpoczynało się w Wielki Czwartek ceremonią umycia nóg, której dokonywał przełożony klasztoru. Potem cały orszak (zakonnicy, członkowie bractw, wierni) wyruszał na Dróżki. Na czele pochodu szło dwunastu odpowiednio ucharakteryzowanych mężczyzn, jedenastu apostołów i Chrystus. Pierwszym punktem na trasie procesji była kaplica św. Rafała, następnie Wieczernik, Ogrójec i Pojmanie. Tu żołnierze wiązali mężczyznę grającego Jezusa i prowadzili na sąd do Kajfasza. Po drodze zatrzymywali się jeszcze przy kaplicach: na Cedronie, przy Bramie Wschodniej Jerozolimy i pałacu Annasza. Przy każdej ze stacji głoszono kazanie. Około północy orszak docierał do Pałacu Kajfasza. Tu wygłaszano kolejne kazanie. Po nim Chrystus schodził do ciemnicy, nazywanej tu piwnicą Kajfasza, a uczestnicy obrzędu, przy śpiewie psalmu Miserere mei Deus, rozpoczynali biczowanie. Oczywiście każdy biczował sam siebie. Potem zaniechano tego zwyczaju. W Wielki Piątek orszak od Kajfasza wędrował do Piłata, od Piłata do Heroda i ponownie do Piłata. Tu świecki człowiek przebrany za Piłata odczytywał wyrok na Jezusa. Rozpoczynała się Droga Krzyżowa. Początkowo urządzano też scenę Ukrzyżowania, a właściwie przywiązania do krzyża, ale później z niej zrezygnowano. Na zakończenie jeden z kapłanów sprawował Mszę Praesanctificatorum. Po niej Najświętszy Sakrament w monstrancji przenoszono do kościoła Grobu Pańskiego. Oczywiście pierwsze misteria były prymitywne w formie. Dialogi ograniczone były do minimum, a stroje niewiele miały wspólnego z oryginalnymi. Dopiero reforma misteriów, której od 1947 r. dokonywał systematycznie o. Augustyn Chadam rozpoczęła nowy etap. Stworzono scenariusz, rozbudowano dialogi, uszyto odpowiednie stroje, położono nacisk na aktorskie przygotowanie ważniejszych postaci. Co ważne, misterium kalwaryjskie nigdy nie było teatrem samym w sobie. Zawsze stanowiło dla pielgrzymów jedynie pomoc w rozmyślaniu i modlitwie.

 

A czy takie tradycje przyciągają wiernych?


Łatwo się o tym przekonać, kiedy przyjedzie się tu w Wielki Piątek. Mimo, że z powodu tłoku nie wszyscy pielgrzymi mogą zobaczyć odgrywane sceny, niejednokrotnie grzęzną po kostki w błocie, nie dopuszczając myśli, by nie wziąć udziału w tych obchodach.

 

Oprócz tego, że Kalwaria Zebrzydowska jest miejscem kultu Męki Pańskiej, to również cudownego obrazu Matki Bożej. Czy może Ojciec opowiedzieć o wybranych cudach, które miały miejsce w ostatnim czasie, a zostały wymodlone przed tym cudownym wizerunkiem?


Prawie czterdzieści lat po wydaniu aktu fundacyjnego klasztoru przyniesiono tu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Wizerunek namalowany jest w typie eleusa, ukazuje Maryję z Jezusem w czułym uścisku, dotykających się policzkami. Wcześniej obraz stanowił własność Stanisława z Brzezia Paszkowskiego mieszkającego wraz z rodziną w pobliskiej Kopytówce. 3 maja 1641 r., a więc według ówczesnego kalendarza liturgicznego w święto Znalezienia Krzyża św., na obrazie miały pojawić się łzy.

 

Wiadomość ta lotem błyskawicy obiegła całą okolicę. Paszkowski postanowił, że obraz przyniesie do klasztoru. Tak też się stało. Wizerunek umieszczono najpierw w kościele, potem na polecenie władzy kościelnej badającej sprawę na rok schowano w skrzyni, następnie na pietnaście lat umieszczono w ołtarzu, w zakrystii i dopiero po uzyskaniu zgody biskupa w 1658 r. znów udostępniono do ogólnej czci w kościele. Na każdym z tych etapów wizerunek cieszył się wielkim zainteresowaniem ze strony wiernych. Wielu modliło się przed nim (w czasie gdy był schowany w skrzyni modlono się przy niej). Wielu zaświadczało, że po tej modlitwie ich udziałem stała się jakaś szczególna łaska. Te nadzwyczajne interwencje Maryi poprzez kalwaryjską ikonę zdarzają się i dziś. Ciągle napływają nowe wota, a w Księdze łask i cudów odnotowywane są kolejne podziękowania. Do najnowszych należy podziękowanie pewnego człowieka, który urodził się z wadą wzroku. Mimo operacji dolegliwość ta stawała się coraz bardziej uciążliwa. Kiedy sprawę tę zawierzył Matce Bożej Kalwaryjskiej, dostąpił dwóch łask, choć prosił tylko u polepszenie wzroku. Pierwszą z nich było uzdrowienie duchowe, a drugą wyraźna poprawa widzenia. Do podziękowania dołączył opinie lekarzy zawierające stwierdzenie, że na poprawę wzroku nie ma szans. Do najnowszych wotów złożonych w sanktuarium należy toga profesorska kard. Mariana Jaworskiego. Ksiądz kardynał przywiózł ją osobiście w październiku 2013 r. prosząc: Napiszcie, że to jest moje wotum dla Matki Bożej Kalwaryjskiej, bo Jej wszystko zawdzięczam.

 

Długo można by opowiadać o Kalwarii, ale żadne słowa nie zastąpią osobistego doświadczenia wyjątkowości tego miejsca. Piękno architektury po mistrzowsku wpisano tu w piękno przyrody. Nic dziwnego, że w 1999 r. Kalwaria została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury i natury UNESCO. Pozostaje mi tylko w imieniu ojców bernardynów, stróżów polskiej Jerozolimy, zaprosić wszystkich Czytelników portalu PCh24.pl do odwiedzenia tego skrawka nieba na ziemi.

 

Bóg zapłać za rozmowę!


Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie