8 lutego 2018

Na zwrot majątków na Litwie najdłużej czekają Polacy

Na Litwie wraca temat zwrotu majątku Polakom, którzy w procesach reprywatyzacyjnych są najbardziej poszkodowaną grupą narodową. Od czasu przyjęcia w 1996 roku ustawy o przyłączonych terytoriach, gdy powstało tak zwane wielkie Wilno, władze stosują różne wybiegi, aby pozbawić naszych rodaków na tamtym obszarze szans na odzyskanie ziemi należącej do ich przodków i znacjonalizowanej w czasach komunistycznych.

 

Polacy chcą upomnieć się o należne im majątki przy okazji przygotowanego przez stołeczne władze programu odnowy podwórek. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, Związek Chrześcijańskich Rodzin oraz Alians Rosjan otrzymały od osób prywatnych apele, aby projekt, na który władze stolicy chcą przeznaczyć 95 milionów euro w formie dotacji, został wprowadzony w życie dopiero po zakończeniu procesów reprywatyzacyjnych. Te zaś na terenie metropolii oraz w przyległym regionie prowadzone są wyjątkowo opieszale, najwolniej w całym państwie. Polakom zależy, aby przed rozpoczęciem wydawania publicznych pieniędzy na wspomniany cel najpierw sfinalizować proces zwrotu majątków i nie inwestować w mienie o niewyjaśnionym stanie prawnym.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Polacy bez wsparcia

Gdy po uzyskaniu niepodległości przez Litwę w 1990 roku powstał na jej obszarze Polski Kraj Narodowo-Terytorialny jako polskojęzyczny okręg autonomiczny ze stolicą w Nowej Wilejce, wydawało się, że nasi krajanie będą traktowani jako istotny element wewnętrznej polityki państwa. Balastem po okupacji niemieckiej i okresie sowieckim była strata majątków, które na Wileńszczyźnie i w samej stolicy należały w dużej części do Polaków. Brak wsparcia z Ojczyzny dla Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego oraz jego likwidacja w 1991 roku spowodowały, że interesy naszych rodaków zostały zepchnięte na daleki plan. Kolejne rządy Litwy robiły wszystko, by nie dopuścić do materialnego umocnienia się Polaków na terenach zamieszkanych przez nich od wieków.

 

Wielkie Wilno na przekór Polakom

Jednym z takich wybiegów było uchwalenie w 1996 roku ustawy o przyłączonych terytoriach. Sztucznie rozszerzono w ten sposób granice stolicy, włączając do niej miejscowości zamieszkane w większości przez ludność polską. Stało się to mimo jej sprzeciwów i wbrew logice rozwoju miasta, które „spuchło” ponad potrzeby rozwojowe. Mimo obietnic władz, że reforma administracyjna nie zahamuje zwrotu majątków prawowitym właścicielom, do dzisiaj nie dokończono procesu reprywatyzacji.

 

Najbardziej poszkodowaną grupą narodową są właśnie Polacy, których dotykają zmiany w ustawach i wprowadzane nowe przepisy, preferujące nowych mieszkańców, na ogół Litwinów. Ci zaś kupują ziemię należącą kiedyś do polskich właścicieli i stawiając na nabytym gruncie chociażby tylko fundamenty nowego domu, gwarantują sobie prawo do ziemi i uniemożliwiają odzyskanie w przyszłości nieruchomości przez dawnych posiadaczy. 11 lipca 1996 roku Sejm Litwy odrzucił propozycję ponownego rozpatrzenia problemu tzw. wielkiego Wilna. Zgłosiła ją Frakcja Polska w Sejmasie. Ówczesny marszałek litewskiego parlamentu, Ceslovas Jursenas powołał się na zapis w konstytucji o tym, że inicjatywę ustawodawczą w tej kwestii ma tylko rząd.

 

Byle nie oddać

Ponad 11 lat temu polscy posłowie do parlamentu Litwy domagali się, by do stolicy przyłączono jedynie 3 tysiące 400 ha podwileńskich terenów, a nie aż 10 tys. 500 ha, jak uchwalił Sejmas. Ani wówczas, ani obecnie Polacy żyjący na Litwie nie mają żadnego poparcia z ojczystego kraju, chociaż manewrowanie prawem przez rząd i parlament naszego sąsiada mogą budzić zastrzeżenia do praworządności i równego traktowania obywateli. Restytucja mienia nieruchomego dokonuje się obecnie głównie na podstawie zmienianej już ponad sto razy ustawy o reformie rolnej z 25 lipca 1991 roku. Nie zahamowało to zwrotu nieruchomości w Kłajpedzie (zakończony proces restytucji majątków) czy w Kownie (90 procent). Ewenementem jest Wilno z mieniem niezwróconym blisko połowie mieszkańców.

 

Mydlenie oczu opinii światowej

Przychodzące do władzy kolejne ekipy rządowe obiecują zakończenie procesu reprywatyzacji. Deklarują zawsze dyplomatom zagranicznym, że właśnie prowadzą konsultacje w zakresie przepisów i planów reprywatyzacyjnych. Ma to na celu przedłużanie okresu zwrotu ziemi i dokonywanie w tym czasie działań podobnych do „ustawy o wielkim Wilnie”.

 

Wrogich wobec Polaków działań blokujących reprywatyzację majątków nieruchomych było w tym czasie dużo. Na samym początku niepodległości państwa nie uznawano dokumentów własności wydawanych przez Rzeczpospolitą Polską (do wybuchu II wojny światowej Wileńszczyzna wchodziła w skład państwa polskiego i innych dokumentów nie można było mieć). Taki stan trwał do 1994 roku. Później metodą blokowania starań Polaków było działanie archiwów państwowych, przekonujących wnioskodawców, że ich dokumenty nie zachowały się.

 

„Przenoszenie ziemi”

Absurdem na skalę światową było przyznawanie prawa do przenoszenia ziemi. Oznaczało ono, że obywatel Litwy mógł kupić w okolicach Kłajpedy nieruchomość, po czym przenieść prawo do niej na podwileńskie tereny, o które starał się Polak. W taki sposób uniemożliwiono wielu osobom naszej narodowości odzyskanie majątków. Różnica w cenie między działką gdzieś na peryferiach państwa a gruntem położonym w stolicy lub tuż pod nią była nieraz kilkunastokrotna. Przy okazji takich zamian i „latających działek” pojawił się także wątek korupcyjny.

 

Na najdroższych terenach wokół Wilna połowa „oddanych” działek trafiła w ręce osób, które skorzystały z prawa do „przeniesienia ziemi”. Dzięki absurdalnym przepisom swoje działki o niskiej wartości zamienili oni na grunty wokół stolicy a stało się to kosztem Polaków, stanowiących większość mieszkańców przyległego regionu. W czasie gdy w całym kraju władze zwróciły już w niektórych miejscach blisko 100 procent ziemi, na Wileńszczyźnie oddały ją zaledwie około połowie prawowitych właścicieli. Gruntów do zwrotu już brakuje. Doszło do tego niby w świetle prawa, ale w wyniku nadużyć, dokonywanych za zgodą władz.

 

Jeszcze jedna próba Polaków

Realne okazały się więc obawy tych, którzy nie dowierzali zapewnieniom, że włączone do wielkiego Wilna tereny podmiejskie będą podlegały zwrotowi na takich zasadach jak na obszarach wiejskich. Nie pierwszy i nie ostatni raz Polacy z Wileńszczyzny zostali oszukani przez rząd, który stosując politykę faktów dokonanych, pozwala by na niezwróconych gruntach projektowano dzisiaj parcele budowlane. Jednocześnie litewskie władze zachęcają zgłaszających roszczenia do pobierania wypłat jako ekwiwalentu za zajęte nieruchomości, co obniży odpowiedzialność finansową rządu w przypadku uznania praw Polaków do nieodzyskanych gruntów.

 

Według ubiegłorocznych doniesień „Kuriera Wileńskiego”, władze państwa zamierzają zakończyć proces reprywatyzacji do 2019 roku. Tymczasem już w zeszłym roku na zwrot majątków nadal czekało blisko 7 tysięcy mieszkańców Litwy, z czego 3,6 tysiąca w Wilnie. Bezprawia wobec polskich obywateli Litwy nie powstrzymało ani członkostwo tego kraju w Unii Europejskiej, ani próby samotnej walki o poszanowanie należnych praw.

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 364 zł cel: 300 000 zł
42%
wybierz kwotę:
Wspieram