29 stycznia 2019

Na skróty z Korwin-Mikkem

(Janusz Korwin-Mikke. FOT.Simona Supino/FORUM)

Lider partii Wolność, Janusz Korwin-Mikke okazał się silnym magnesem dla Ruchu Narodowego oraz Pobudki Grzegorza Brauna. Jaki sens ma ten sojusz?

 

Wszyscy, nawet najbardziej ideowi politycy nie ukrywają, iż poselskie krzesło w Parlamencie Europejskim jest warte tyle, ile jego ekwiwalent w postaci miesięcznego przelewu na konto w walucie euro. Czyli warte jest bardzo dużo. I nie chodzi o zasobność portfela, nowy samochód czy dom na Lazurowym Wybrzeżu, ale nierzadko po prostu o środki pozwalające przetrwać w polityce. Pensja europosła może stanowić życiodajny zastrzyk finansowy dla jego krajowego ugrupowania.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Innym powodem, dla którego politycy wybierają unijną politykę, jest chęć przeczekania, aż krajowa układanka znowu się rozsypie i nadejdzie moment politycznego przesilenia.

 

Wydaje się, że obydwa powody cementują związek polityczny narodowców i Grzegorza Brauna z Januszem Korwin-Mikkem.

 

Korwin król

Wygląda zresztą na to, że lider partii Wolność znalazł klucz do serca Polaków. Jego błyskotliwe, choć czasami pozbawione większego sensu wywody, mogą bawić do łez. Żelazna, niemal dziecinna logika, z jaką opowiada o zawiłościach polityki zagranicznej, wewnętrznej czy polityce gospodarcze sprawia, iż wyborcy często przyznają mu dodatkowe punkty po prostu za szczerość. Nawet jeśli jego wynurzenia traktowane są z przymrużeniem oka. Polakom brakuje w polityce barwnego ptaka, który nie byłby pospolitym chamem czy powolnym umysłowo ekonomistą. W dodatku Korwin-Mikke jest do bólu bezpośredni. Mówi dokładnie to, co powiedziałby niejeden Polak śledzący politykę przed telewizorem, na łamach gazet czy w sieci, gdyby tylko otrzymał swoje pięć minut w telewizyjnym studio.

 

Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że nikt nie zrobił tak wiele dla obrzydzenia Polakom konserwatyzmu czy nawet tradycyjnego monarchizmu co właśnie Korwin-Mikke. Jego dość puste, bo pozbawione prawdziwej argumentacji wywody na temat konieczności zaprowadzenia w Polsce monarchii i zarazem niezrozumiałe dla zbyt wielu obśmiewanie demokracji, znacznie lepiej nadawałyby się do kabaretu niż jako asumpt do ciekawej dyskusji o możliwej zmianie systemowej lub choćby odkrywaniu źródeł wzorców kultury politycznej.

 

Tak czy inaczej, trudno zaprzeczyć, że Korwin-Mikke wyrósł w oczach Polaków na największego błazna europejskiej polityki, czyli człowieka bezlitośnie i inteligentnie punktującego oraz obśmiewającego wszystkie wady Unii. W poprzednich wyborach zyskał atrakcyjny wynik wyborczy, a teraz stał się nadzieją innych ugrupowań prawicowych, na wyciągnięcie ich z niebytu.

 

Trio eurosceptyczne

Jeśli faktycznie Grzegorzowi Braunowi oraz Robertowi Winnickiemu i spółce zależy na obecności w polityce, to koalicja z Januszem Korwin-Mikkem może im dostarczyć niezbędny do przetrwania tlen. Zapewne brzmi to wszystko nieco cynicznie, lecz jeśli panowie – jak deklarują – traktują Polskę poważnie, uzyskanie przez nich mandatu w eurowyborach może stanowić środek do celu, jakim będzie zachowanie politycznego bytu, co z kolei pozwoli im w miarę spokojnie wyczekiwać nowej dynamiki politycznej.

 

Z drugiej strony walka z PiS na prawej flance będzie niezwykle trudna. W czasach rządów PO-PSL takie osobowości jak Grzegorz Braun czy Robert Winnicki zyskiwały punkty dzięki pogłębiającej się polaryzacji społeczeństwa na postępowych liberałów kibicujących rządowi oraz krytykujących jego poczynania prawicowców. Obecnie zarówno Braun jak i Winnicki – znacznie poważniejsi w swoim przekazie niż nonszalancki Korwin-Mikke – nie stanowią żadnej opcji dla wyborców PiS. Jakie są bowiem widoczne i szeroko znane różnice między ugrupowaniami tych dwóch liderów a obozem rządowym? Dlaczego katolik, któremu nie podoba się, że Jarosław Kaczyński blokuje kwestie zakazu aborcji czy wypowiedzenia genderowej konwencji, miałby zagłosować na Winnickiego lub Brauna a nie chociażby bardziej wiarygodnego w swoich przekonaniach, bo wyplutego przez PiS za przywiązanie do chrześcijańskich wartości, Marka Jurka? Dodajmy przy tym, że zarówno Ruch Narodowy jak i Pobudka stają obecnie w jednym szeregu nie tylko z Korwin-Mikkem, ale także Liroyem, którego stanowisko w wielu kwestiach dalekie jest od katolickich wartości.

 

Wydaje się, że Braun i Winnicki prowadzą swoje partie drogą na skróty. Z pewnością, jeśli ktoś ma ich wprowadzić do Parlamentu Europejskiej, to najszybciej zrobi to Korwin-Mikke. Ale jeśli z kimś mogliby budować długofalowe chrześcijańskie porozumienie, to do dyspozycji pozostaje komitet wspomnianego Jurka. Inna sprawa czy sam Marek Jurek miałby ochotę na takie porozumienie. Czy doszło do spotkań w tym gronie i czy przyniosły jakikolwiek efekt? Jeśli nie doszło, to dlaczego? Jeśli doszło – to dlaczego bez efektu w postaci wspólnego startu? Marek Jurek zapewne także kalkuluje – stojące za nim zaplecze może wszak stanowić kartę przetargową w ewentualnych rozmowach z PiS o współpracy. Być może były marszałek obawia się, że porozumienie z Grzegorzem Braunem i Januszem Korwin-Mikkem mogłoby wyeliminować go z grupy potencjalnych koalicjantów Jarosława Kaczyńskiego? A może idzie o jakieś elementy programowe. Jak wiadomo, katolik z Korwin-Mikkem się dogada, ale tylko do pewnego momentu. Jego poglądy, na dłuższą metę, nie są przecież strawne dla osób, które serio traktują dekalog.  A jeśli dziś mówilibyśmy o porozumieniu Winnicki-Braun-Jurek, to w takim tercecie byłoby zdecydowanie mniej fajerwerków, ale za to więcej strategii i owocnej transakcji idei. One przecież często stanowią fundamenty większych projektów politycznych.

 

 

Tomasz Figura

 

  

 

DEBATA PCH24.PL

 

czytaj również: 

 

Antysytemowa koalicja na eurowybory. Gorszy czy lepszy rydz niż nic?

 

Coś na prawo od PiS

 

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie