18 grudnia 2020

„Foreign Policy:” orzeczenie brytyjskiego SN zagraża bezpieczeństwu „transów”

Amerykański opiniotwórcza magazyn „Foreign Policy” ubolewa nad decyzją brytyjskiego trybunału odnośnie dzieci, które mogły same – do czasu wyroku – decydować w sprawie przyjmowania środków hormonalnych hamujących dojrzewanie w związku z doznawaną przez nie niepewnością dot. tożsamości płciowej.

 

Pismo twierdzi, że zakaz podawania młodym ludziom środków farmakologicznych, które opóźniają ich dojrzewanie, zagraża bezpieczeństwu nie tylko transseksualistów, ale wszystkich mniejszości seksualnych na całym świecie.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Brytyjski Sąd Najwyższy orzekł w grudniu br., że dzieci w wieku poniżej 16 lat nie są zdolne do podjęcia decyzji dot. przyjmowania leków hormonalnych, opóźniających proces dojrzewania (mają „ogromne trudności” w spełnieniu standardów „świadomej zgody”). Środki takie podawano – na życzenie dzieci – gdy doświadczały one zaburzeń tożsamości płciowej.

 

Zgodnie z orzeczeniem, to nie same dzieci w wieku poniżej 16 lat, ale sądy będą decydować o tym, czy w ich najlepszym interesie leży branie blokerów hormonalnych w sytuacji, gdy doświadczają zaburzeń swojej tożsamości płciowej. 

 

Ten przełomowy wyrok ostro krytykuje „FP”, twierdząc, że niektóre dzieci doświadczające zaburzeń tożsamości płciowej muszą mieć zapewnione środki, aby powstrzymać proces dojrzewania, by w późniejszym okresie nie musiały dokonywać licznych bolesnych i kosztownych tzw. operacji zmiany płci.

 

Pismo dodaje, że British Medical Association potwierdziło stanowisko, iż opieka przejściowa dla nieletnich powinna skupiać się na opóźnianiu dojrzewania i stąd zalecenie, by przepisywać octan leuprolidu sprzedawany pod marką Lupron, który jest stosowany od 1993 r. w celu powstrzymania przedwczesnego dojrzewania.

 

„Decyzja jest bezprecedensowym prawnym atakiem na społeczność LGBT w Wielkiej Brytanii, w którym państwo brytyjskie zapewniło sobie prawo do decydowania o niechcianym dojrzewaniu – i do zatrzymania już trwających przemian – pod byle pretekstem” – czytamy.

 

Pismo łączy decyzję z „niepokojącą eskalacją polityki wymierzonej w osoby transseksualne w Wielkiej Brytanii.” Twierdzi, że „bardzo marginalna ideologia, tak zwane stanowisko krytyczne wobec płci, zawładnęło brytyjskimi instytucjami”, a to z kolei rzutuje na sytuację innych mniejszości seksualnych w USA i pozostałych krajach na świecie.

 

„FP” jest oburzone, że decyzję SN pochwaliła nie tylko prawicowa prasa, ale także centrolewicowe media, takie jak np. „Observer.”

 

Dlaczego jest to jakoby niepokojące? Pismo zwraca uwagę na szerszy w mniemaniu jego redaktorów problem zyskującego na znaczeniu feminizmu krytycznego, którzy sprzeciwia się włączeniu tzw. transseksualistów uważających się za kobiety do swojego grona.

 

W manifeście Woman’s Place UK, feministki domagają się „praw opartych na płci”, ale sprzeciwiają się włączeniu transseksualistów „do prawnych kategorii kobiet, lesbijek i matek, bo grozi to pozbawieniem jakiegokolwiek znaczenia tych kategorii”.

 

Magazyn przekonuje, że stanowisko to jest głęboko sprzeczne zarówno z liberalnym feminizmem głównego nurtu, jak i z lewicowymi radykalnymi feministkami, takimi jak Shulamith Firestone.

„Podczas gdy feministki krytyczne żądają coraz bardziej szczegółowych regulacji prawnych dotyczących osobowości i tożsamości kobiet, radykalne feministki historycznie postrzegały wyzwolenie kobiet z „kategorii prawnych” jako istotny element wyzwolenia feministycznego” – czytamy.

 

Pismo dodaje, że myśl krytyczna wobec płci wywodzi się z „marginalnej pracy trans-wykluczających feministek, takich jak Janice Raymond,” której manifest „The Transsexual Empire: The Making of the She-Male” został opublikowany w 1979 roku.

 

Raymond przekonywała, że „wszyscy transseksualiści gwałcą ciała kobiet, ograniczając prawdziwą kobiecą formę i przywłaszczając ją sobie ”, a co za tym idzie najlepiej byłoby „unieszkodliwić transseksualizm.”

 

Przeciwnego zdania byli Gayle Rubin i Judith Butler, którzy twierdzili, że nie ma jednej „prawdziwej kobiecej formy”, którą można by było przypisać kobietom. Próby takie są przejawem „ucisku kobiet.”

Pismo jednoznacznie postrzega orzeczenie brytyjskiego trybunału jako sukces krytycznego feminizmu i katastrofę zarówno dla „dzieci LGBT, jak i ich rodzin.”

 

„FP” przekonuje, że SN w ogóle nie zajął się tym, czym powinien. Skarżąca Keira Bell wniosła sprawę, bo żałowała tzw. operacji zmiany płci oraz brania hormonów blokujących dojrzewanie, co wpłynęło na jej płodność.

 

Bell zaczęła przyjmować silne hormony w wieku 18 lat i przeszła operację tzw. zmiany płci w wieku 20 lat. Prawnik Bell argumentował w sądzie, że podjęła decyzję o podjęciu leczenia HTZ z tego powodu, że w młodszym wieku przepisano jej Lupron. Dodatkowo do „zmiany płci” zachęciły ją wpisy w internecie.

 

Pismo nie zgadza się z argumentacją SN, że podawane nieletnim blokerów dojrzewania „toruje drogę” do późniejszych, dorosłych interwencji tzw. operacji zmiany płci. Sąd tymczasem zaobserwował wyraźną korelację pomiędzy podawaniem nieletnim blokerów a wysokim odsetkiem pacjentów, którzy przeszli później z blokerów dojrzewania na HTZ i zdecydowali się na okaleczenie chirurgiczne.

Zdaniem magazynu, niepotrzebnie sąd ukarał klinikę, świadczącą kompleksowe usługi w zakresie „zmiany tożsamości płciowej.”

 

Co więcej, „FP” uważa, że brytyjski SN właśnie zdementował system, który „miał na celu dać nastolatkom możliwość określenia, jak chcą żyć i wyglądać, bez przechodzenia przez nieodwracalne i często głęboko zakłócające fizyczne przemiany związane z niepożądanym dojrzewaniem. Ta subtelność została teraz wymazana z brytyjskiego prawa” – czytamy.

 

Magazyn rozwścieczyło także to, że trybunał wielokrotnie przywoływał kwestię płodności (słowo to pojawia się 23 razy w orzeczeniu), co „ujawnia wyraźnie konserwatywny projekt społeczny będący sednem tej decyzji.”

 

Sąd stwierdził bowiem, że nie ma odpowiedniego sposobu, aby uświadomić młodym ludziom, jak poważne skutki dla ich płodności i sprawności seksualnej w późniejszych latach będzie miała decyzja o wstrzymaniu procesu dojrzewania.

 

Wg „FP” decyzja Bell v. Tavistock wymaga analizy kulturowej, a nie tylko analizy prawnej i wyjaśnienia, dlaczego spotkała się z takim aplauzem brytyjskich mediów.

 

Ma to rzekomo wynikać z eskalacji i intensyfikacji kampanii przeciwko transseksualistom prowadzonym w internecie. Rzutuje to na sytuację w USA. Tak zwany feminizm krytyczny wspomaga prawicowych zwolenników Trumpa np. Women’s Liberation Front działający przeciwko transseksualistom miał stać się frontem dla prawicowej Heritage Foundation.

 

Reprezentantki tzw. feminizmu krytycznego – wg pisma – stały się jawnie zaangażowanymi antyfeministkami. Wspierają je inne wpływowe kobiety.

 

Maya Forstater porównała transseksualistów do gwałcicieli, drapieżników seksualnych, którzy wykorzystują damskie toalety do swojej przestępczej działalności.

 

„Foreign Policy” sugeruje, że skrajne prawica i feminizm krytyczny narzekają na cenzurę, by stworzyć wrażenie, że są ofiarami prześladowań. Wpływa to na sytuację wszystkich mniejszości seksualnych w USA i na całym świecie.

 

Coraz częściej bowiem toczone są spory o „wolność słowa.” Liczne artykuły na temat tłumienia krytycznych wypowiedzi dot. transseksualistów pojawiły się ostatnio w „Wall Street Journal”, „Daily Wire,” „Federalist,” „Daily Caller”, Fox News i reszcie prawicowej prasy. Do tego grona dołączyły także „The Economist” i „Newsweek.”

 

„Co jeśli ta gorączka nie zostanie powstrzymana? Feministki na całym świecie muszą poważniej niż my potraktować wzrost tego chimerycznego połączenia esencjalizmu biologicznego i konserwatyzmu kulturowego. Będzie to oznaczało konfrontację z hasłami redukcyjnymi (…), za pomocą których feminizm krytyczny stara się wypaczyć krytyczne myślenie i przemycić swoje tajemne słownictwo” czytamy.

 

Pismo uważa, że nie można „redukować” terminów takich jak „kobieta” do chromosomów. „Relacje między typem społecznym a kategorią logiczną są złożone – w istocie problem ten był centralny dla filozofii od czasów Arystotelesa – ale naiwne naleganie na samoocenę typów naturalnych prowadzi do zamieszania” – sugeruje „FP.” Dlatego zdaniem magazynu brytyjski SN „podjął błędną decyzję, która zagraża życiu i dobrobytowi mniejszości seksualnych, jednocześnie schlebiając wrażliwości tych, którzy wierzą, że płodność, a nie samostanowienie sprawia, że ​​ciało kobiety jest warte zachowania.”

 

Autorką tekstu zamieszczonego przez magazyn jest Grace Lavery, pisarka, redaktorka i nauczycielka akademicka mieszkająca na Brooklynie w Nowym Jorku oraz profesor nadzwyczajna języka angielskiego, teorii krytycznej i studiów kobiecych na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley.

 

Źródło: foreignpolicy.com

 

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 773 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram