11 października 2016

Monachium. Ulica Wiejska. Warszawa

(Zdjęcie ilustracyjne. Marsch für das Leben/Marsz dla Życia, Berlin 2012. By Turris Davidica (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons)

Odrzucenie przez większość parlamentarną obywatelskiego projektu zmierzającego do zagwarantowania w polskim prawodawstwie pełnej ochrony życia nienarodzonych osób prowadzi do kilku istotnych wniosków:

 

1. W jubileuszowym roku 1050-lecia chrztu Polski, parę tygodni po „święcie młodego Kościoła”, jakim były Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, okazało się, że swoją moc (wystarczającą do nastraszenia większości posłów) pokazał orszak króla Heroda, który w czarnych strojach przemierzył 3 października ulice polskich miast. Orszak miał przerwę od czasu swoich ostatnich występów w sierpniu 2010 roku na Krakowskim Przedmieściu, ale powrócił w wielkim stylu. Zimny prysznic dla tych, którzy chcieli interpretować rosnącą popularność orszaków Trzech Króli jako jednoznaczny sygnał trwałości chrześcijańskiego oblicza Polski. Orszak króla Heroda przypomina, że nic nie jest dane raz na zawsze i „aby ten, który stoi, baczył, by nie upadł”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

2. Okazało się po co prawica (centroprawica, prawica nowoczesna, europejska, pragmatyczna, etc.) ma władzę. Po to, by wygrać kolejne wybory parlamentarne. A wszystko co może stać temu na drodze – jak słyszymy dzięki dobrze wywarzechowanym i zarembistym argumentom – jest działaniem dywersyjnym, a nawet pozostającym na usługach rosyjskiego wywiadu (T. Sakiewicz dixit). Przy czym nikt z „realistów” (ileż to „realizmu” się w Polsce ostatnimi czasy namnożyło!) nie wspomina, że w 2007 roku utrącony z tych samych przyczyn projekt poprawki do konstytucji gwarantującej pełną ochronę życia, nie zapobiegł utraty władzy przez realnie myślącą i pragmatyczną prawicę, która wie jakie rzeczy są naprawdę ważne.

 

3. Rozległo się donośne milczenie Kościoła. Apostoł mówi zaś: „nastawaj w porę i nie w porę”. A co mówił Następca Księcia Apostołów na wawelskim dziedzińcu?

 

Manifestacja na rzecz ochrony życia osób najsłabszych ma również swój wymiar ekumeniczny, o którym warto wspomnieć w kontekście zbliżającego się wielkimi krokami jubileuszu reformacji protestanckiej i wizyty papieża Franciszka w Lund, gdzie czeka nas – jeśli wierzyć zapowiedziom – braterska celebracja okrągłej rocznicy rozbicia jedności Kościoła. Jak zawsze pod tym względem nowe trendy widać u naszych najbliższych, zachodnich sąsiadów.

 

17 września 2016 roku po raz dwunasty odbył się na ulicach Berlina „Marsz dla życia” (Marsch für das Leben). Przybyło około 7 tysięcy uczestników z całych Niemiec. Jak zauważyła nie bez niepokoju lewicowa prasa: „rzucała się w oczy obecność młodzieży” („Die Tageszeitung”). Listy poparcia wystosowali ważni hierarchowie Kościoła (m. in. kardynał R. Marx z Monachium – przewodniczący konferencji episkopatu Niemiec), niektórzy z nich – jak arcybiskup Berlina H. Koch – osobiście wzięli udział w marszu i przemawiali przed jego rozpoczęciem.

 

Chociaż wśród organizatorów berlińskiego marszu upominającego się o prawo do życia dla ok. 100 tysięcy Niemców zabijanych co roku w wyniku aborcji, byli obecni ewangelicy (na czele z Hartmutem Steebem, sekretarzem generalnym „Deutsche Evangelische Allianz”), to struktury Kościoła ewangelickiego w Niemczech wyraźnie zdystansowały się od berlińskiego „Marszu dla życia”. Szczególnie widoczne było to w przypadku stosunku władz Kościoła ewangelickiego w Berlinie, które ustami swojego rzecznika Christopha Heila przypomniały, że już od 2014 roku odradzają członkom Kościoła ewangelickiego w Berlinie i w Brandenburgii uczestnictwa w marszach dla życia, ponieważ – jak podkreślił rzecznik – prezentują one „merytoryczne różnice” w stosunku do nauczania Kościoła ewangelickiego na obszarze Berlina i Brandenburgii (decentralizacja Kościoła w praktyce!), a poza tym charakteryzują się one „agresywnym sposobem” prezentowania swoich postulatów.

 

Dzień przed berlińskim marszem, 16 września 2016 roku konferencja episkopatu Niemiec i władze Kościoła ewangelickiego w Niemczech zaprezentowały kolejny wspólny dokument („Wspólne słowo”) w sprawie nadchodzącego jubileuszy reformacji. Realną wagę tych utrzymanych w ekumenicznej nowomowie deklaracji pokazuje jednak sprawa stosunku ewangelików (przynajmniej tych berlińsko-brandenburskich) do obrony życia. W oparciu o co można się porozumieć skoro nie ma zgody, co do obowiązywania Dekalogu (w tym przypadku piątego przykazania)?

 

Na koniec krótki cytat z przemówienia, które w zeszłym roku podczas berlińskiego „Marszu dla życia” wygłosił biskup pomocniczy Salzburga Andreas Laun: „Potrzeba chwili to: nie milczeć i przy każdej okazji dawać świadectwo swojego przywiązania do świętości i nienaruszalności niewinnego ludzkiego życia. […] Państwo ma obowiązek chronić to życie, także za pomocą prawa. Rzeczywista ochrona oznacza także wykorzystanie prawa karnego! Nie wystarcza powtarzać żałosne deklaracje w rodzaju: Tak, aborcja jest czymś złym, ale nie powinna być karana! Któż chciałby zastosować taką formułkę do sytuacji, gdy skradziono jego auto? Tak, zła rzecz. Ale proszę nie karać złodzieja! Kto reaguje w ten sposób na kradzież swojego samochodu?”.

 

I przestroga: „Oby nikt w przyszłości nie powiedział: A wy katolicy, mieliście jasne nauczanie, ale nie chcieliście dokładnie wiedzieć, milczeliście i nie walczyliście! Uczyniliście tak, chociaż wiedzieliście, co każdego dnia dokonuje się przy waszych progach i nie było ani Gestapo, ani Stasi, które by wam zagrażały! Oburzaliście się tylko w odniesieniu do nieprawości waszych przodków i sprawialiście wrażenie, że wy „wtedy” dalibyście odpór. A ponieważ tak mówiliście, uważaliście się za sprawiedliwych i niewinnych!”.

 

Grzegorz Kucharczyk

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie