27 marca 2018

Mołdawia: Niepewnym krokiem do zjednoczenia z Rumunią

(Vadim Denisov/TASS )

Zamiast zapowiadanych 100 tysięcy zwolenników zjednoczenia z Rumunią na niedzielny wiec do Kiszyniowa przyszło tylko 10 tysięcy unionistów. Na pomysły reunifikacji Mołdawii i Rumunii z rezerwą patrzy Ukraina, a Rosja podtrzymując niezależność Naddniestrza, blokuje procesy polityczne w tym regionie. Oficjalnego stanowiska nie przyjęła jeszcze Rumunia, która oskarżana jest o podgrzewanie nastrojów zjednoczeniowych u wschodniego sąsiada.

 

Unioniści w Mołdawii i Rumunii

Wesprzyj nas już teraz!

Rok 2018 powinien stać się rokiem zjednoczenia – powiedział szef ruchu zjednoczeniowego „Akcja 2012” George Simion telewizji „MIR24”, dodając, że czas znieść granicę na rzece Prut, która teraz dzieli Mołdawię od Rumunii. Myślący podobnie jak on Rumuni, w liczbie około 1 tys. osób, zasilili niedzielną demonstrację przyjeżdżając do Mołdawii aby wesprzeć swoich „młodszych braci”.

 

Postulat zjednoczenia Mołdawii i Rumunii nawiązuje do okresu po I wojnie światowej, gdy Besarabia (dzisiejsza Mołdawia oraz należące obecnie do Ukrainy północna Bukowina z Czerniowcami oraz Budziak w obwodzie odeskim) wchodziła w skład Rumunii. Zasięg terytorialny Rumunii międzywojennej przywołują zwolennicy powstania Wielkiej Rumunii, którzy nie są jednak zorganizowaną siłą polityczną, mogącą nadawać ton polityce Bukaresztu.

Na razie spośród polityków pierwszoplanowych, otwarcie nawołujących do zjednoczenia mołdawsko – rumuńskiego, najbardziej rozpoznawalny jest były prezydent Rumunii Traian Basescu.

 

Większą determinację wykazuje część Mołdawian, zrzeszonych w „Akcji 2012”, którzy od 2012 roku organizują mityngi z hasłami zjednoczeniowymi. A mimo to idea połączenia dwóch państw stanęła „w zamrażarce” i nie widać przyrostu liczby demonstrujących na ulicach Kiszyniowa.

 

Otwarta droga polityczna

Sukcesem, jak na mołdawskie warunki, okazała się akcja zbierania deklaracji wiosek mołdawskich, które symbolicznie decydują się na zjednoczenie z Rumunią. Na rumuńskich flagach, jakie przynieśli w niedzielę demonstranci, była nazwy 130 wiosek, które zgłosiły wolę przyłączenia się do Rumunii. Jedną z takich wiosek jest Sadowa, rodzinna miejscowość prezydenta Igora Dodona, który zwalcza wszelkie działania prorumuńskie.

 

Sam prezydent Dodon, określany jako prorosyjski i opowiadający się za utrzymaniem suwerenności Republiki Mołdawii, wiec unionistów określił jako porażkę, poniesioną przez siły prorumuńskie mimo wielu miesięcy prowadzenia kampanii zjednoczeniowej, tolerowanej przez rząd. Z rządem Pawła Filipa, ocenianym jako pronatowski i prounijny, Igor Dodon od chwili objęcia prezydentury w grudniu 2016 roku prowadzi wojny podjazdowe.

 

Prezydenta Mołdawii drażni między innymi utrzymywany, wbrew jego postulatom, artykuł 142 Konstytucji Mołdawii, który mówi, że „status suwerenności, niezależności i unitarności a także neutralności państwa może być zmieniony tylko w drodze referendum”. Według mołdawskiego prezydenta to zadziwiający zapis w konstytucji państwa, który zakłada możliwości stracenia statusu suwerenności, zapis kuriozalny w skali świata. Dodon zapowiada, że jeżeli jego partia (socjaliści) wygra wybory parlamentarne jesienią to szybko zmieni ten zapis w konstytucji.

 

Potencjalna druga strona zjednoczenia – Rumunia – cały czas deklaruje, że nie uznaje werdyktów paktu Ribbentrop – Mołotow, na podstawie którego Bukareszt stracił Mołdawię, część Bukowiny i Budziak. Jak widać, zarówno Mołdawia, jak i Rumunia mają cały czas otwartą furtkę do zjednoczenia obydwu państw, choć na razie nawet w Mołdawii liczba zwolenników włączenia do Rumunii nie przekracza 30 proc.

 

Obawy Ukrainy, sprzeciw Rosji

Ukraina z uwagą obserwuje wydarzenia w Mołdawii, stara się nawet delikatnie wspierać władze w Kiszyniowie w działaniach przeciw separatystycznej Naddniestrzańskiej Republice Mołdawskiej z stolicą w Tyraspolu. Tak było m.in. przy okazji prób przejęcie kontroli nad przejściami granicznymi ukraińsko – naddniestrzańskimi przez Mołdawię. Kijów liczy na osłabienie prorosyjskiego Naddniestrza i wzmocnienie suwerenności Mołdawii. Zjednoczenie mołdawsko – rumuńskie może bowiem niepokoić władze w Kijowie. Ukraina obawia się, że zrobienie pierwszego kroku w budowie Wielkiej Rumunii (Rumunia plus Mołdawia) będzie skutkowało kolejnym krokiem – próbie odzyskania dawnych rumuńskich terenów: Budziaku i północnej Bukowiny, dzisiaj wchodzących w skład Ukrainy.

 

Dla Rosji wzmocnienie należącej do NATO i UE Rumunii, poprzez dodanie jej Mołdawii, nie jest politycznym ani militarnym interesem w kontekście funkcjonowania Naddniestrza, gdzie stacjonują wojska Federacji Rosyjskiej. Zbliżenie się wschodniej flanki NATO do enklawy naddniestrzańskiej i rosyjskich garnizonów wytrąci Moskwie argument kontrolowania niedużej Mołdawii, którą Rosja widzi nadal w swojej strefie wpływów.

 

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 515 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram