6 kwietnia 2017

Smoleńska mgła wciąż gęsta

(Jarek Praszkiewicz/Forum )

Przejęcie sterów władzy przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego miało całkowicie odmienić losy śledztwa smoleńskiego. Póki co, w sprawie pojawiło się sporo politycznych zagrań, które na razie nie przybliżyły nas do końcowych ustaleń na temat przyczyn i przebiegu katastrofy samolotu Tu-154M. Symbolem dochodzenia wciąż pozostaje leżący w Smoleńsku wrak.


Siedem lat po katastrofie samolotu Tu-154M, do jakiej doszło 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, opinia publiczna wciąż nie ma pewności co do okoliczności i przebiegu całego zdarzenia. Społeczeństwo polskie wciąż jest podzielone wzdłuż linii wyznaczającej granicę pomiędzy sympatykami PiS a „resztą” społeczeństwa, mającą zaufanie do ekipy PO-PSL.

Wesprzyj nas już teraz!

Niestety, mimo przejęcia władzy przez partię Jarosława Kaczyńskiego, śladów „dobrej zmiany” brakuje. Owszem, pojawiło się kilka ważnych działań – można spierać się czy czysto politycznych czy organizacyjnych – ale one nie posunęły dochodzenia do przodu.

W pierwszej kolejności mowa tu o likwidacji prokuratury wojskowej. Nie sposób nie przyznać racji PiS, że struktura ta była – ogólnie – niewydolna. A w przypadku śledztwa smoleńskiego negatywnie nastawiona na jakąkolwiek współpracę – czy to z pełnomocnikami rodzin, które utraciły w katastrofie swoich bliskich, czy zewnętrznymi eksperckimi gremiami, czy też w końcu z mediami, które zdawać by się mogło, wnosiły więcej ożywienia w całe śledztwo, niż działania samych śledczych.

Zmianę organizacyjną zatem należy zapisać na plus. Podobnie jak na lepsze zmieniły się kontakty pomiędzy poszkodowanymi a Prokuraturą Krajową, która śledztwo od wojskowych przejęła. Ruszyły też długo zapowiadane, i co to tu kryć, oczekiwane ekshumacje i badania genetyczne ofiar katastrofy. Wszystkich. Czynność bezwzględnie konieczna, bo przecież nigdy nie wykonana, co potwierdzały raporty rosyjskich medyków i już stwierdzone błędy w identyfikacji i zamiany pogrzebanych ciał.

W innych aspektach śledztwo jakby ustało. Niestety, jego symbolem wciąż pozostaje wrak zalegający na płycie lotniska Siewiernyj, „aresztowany” przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Cóż, dyplomacja rządu Prawa i Sprawiedliwości okazała się tu być tak samo „skuteczna” jak i poprzedników.

Równie jałowo przedstawiają się prace powołanej na nowo do działania „podkomisji smoleńskiej” działającej w ramach Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Można przyjąć, że ogrom materiałów jaki eksperci muszą przejrzeć, wymaga czasu, niemniej można odnieść wrażenie, że i tam niewiele się dzieje.

Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej pytany o owoce prac stwierdził, że po podkomisji można spodziewać się raportu, który „wskaże przyczyny katastrofy smoleńskiej od strony działania służb nawigacyjnych oraz innych czynników, które wpłynęły na tę straszliwą tragedię”. Minister wrócił tu, do znanej już i znajdującej uzasadnienie w faktach narracji o złej pracy rosyjskich kontrolerów lotu, i skupieniu się dotychczasowych badaczy na „winie pilotów”.

Dla każdego pilota jest oczywiste, że stało się tam coś strasznego. Gdy kapitan wydaje decyzję „odchodzimy”, wszyscy w kokpicie działają jednomyślnie i nie ma miejsca na dyskusję, sprawny samolot odchodzi więc na drugie zajście, odlatuje. Jeśli dzieje się inaczej, to znaczy, że musiało się stać coś, co uniemożliwiło realizację decyzji kapitana. Nie ma innej możliwości i obowiązkiem komisji badającej katastrofę jest ustalenie przyczyn takiego zdarzenia – powiedział Macierewicz.

Jego zdaniem, piloci „chcieli uratować polską delegację z zasadzki, w jakiej się wszyscy znaleźli. I mimo tej wspaniałej postawy to właśnie piloci są oskarżani”.

Niestety, w sprawę smoleńską mocno została wplątana polityka. Po raz kolejny zresztą. Sprawa, jak się wydaje, zupełnie niepotrzebnie i bezproduktywnie wykorzystana została do dyskusji wokół kandydatury Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. A niejako w akcie zemsty po nieudanym zablokowaniu ponownego jego wyboru, pojawiło się zawiadomienie do prokuratury dotyczące „zdrady dyplomatycznej” byłego premiera, w kontekście smoleńskim rzecz jasna. Cała awantura skończyła się zaś dyplomatycznym stwierdzeniem, że szefowanie RE, to nieistotna funkcja, właściwie nie warta uwagi. Sprawie smoleńskiej rozgłos nijak nie pomógł.

 

Po niemal 1,5 roku rządów gabinetu Beaty Szydło w kwestii wiedzy o katastrofie smoleńskiej zmieniło się niewiele. Być może dlatego, że prokuratorzy, jak i eksperci podkomisji muszą wykonać jeszcze tytaniczną pracę na polach pozostawionych odłogiem przez poprzedników. Dopiero pojawiają się zagraniczni eksperci i laboratoria, którzy – a to zajmą się ściągnięciem warku, a to znów wykonają badania. Na razie więc – mimo zmiany władzy – nad sprawami smoleńskimi wciąż zalega gęsta mgła.

 

Marcin Austyn

Przeczytaj więcej na temat stanu śłedztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej: Nowe zarzuty dla rosyjskich kontrolerów. Śledztwo smoleńskie powoli nabiera tempa


Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie