29 kwietnia 2020

Paweł Chmielewski: Koronawirus i wewnętrzna sekularyzacja Kościoła

(fot. Forum)

Kryzys koronawirusa ujawnił głęboką sekularyzację wewnętrzną Kościoła katolickiego. Epidemia jest interpretowana jako wezwanie do ekonomicznego nawrócenia. W obliczu walki o lasy deszczowe i likwidowanie nierówności społecznych coraz mniej uwagi zwraca się na najważniejsze pole walki naszych czasów: małżeństwo i rodzinę.

 

Wewnętrzna sekularyzacja według Benedykta XVI

Wesprzyj nas już teraz!

9 marca 2008 roku papież Benedykt XVI w przemówieniu do papieskiej Rady ds. Kultury mówił o problemie postępującej sekularyzacji, od dziesięcioleci niszczącej chrześcijańską cywilizację, zwłaszcza w krajach Zachodu. Ojciec Święty nie poprzestał na wskazywaniu tych przejawów tego zagrożenia, które szturmują Kościół od zewnątrz. Problem, powiedział, dotyczy także samego wnętrza Kościoła. Posłuchajmy jego słów:

 

Sekularyzacja, która pojawia się w kulturach jako wizja świata i ludzkości bez odniesienia do Transcendencji, przenika wszystkie aspekty życia codziennego i powoduje rozwój mentalności, w której Bóg jest faktycznie nieobecny — całkowicie bądź częściowo — w życiu i świadomości człowieka. Owa sekularyzacja nie jest jedynie zewnętrznym zagrożeniem dla wierzących, lecz już od pewnego czasu daje się zauważyć w łonie samego Kościoła. Głęboko wynaturza ona od wewnątrz wiarę chrześcijańską, a w konsekwencji styl życia i codzienne postępowanie wierzących. Żyją oni w świecie i często ulegają wpływowi — jeżeli nie są przez nią uwarunkowani — kultury obrazu, która narzuca sprzeczne wzorce i bodźce, praktycznie negując Boga — Bóg stał się już niepotrzebny, nie ma potrzeby myśleć o Nim, powracać do Niego. Ponadto dominująca mentalność hedonistyczna i konsumpcyjna prowadzi zarówno wiernych, jak i pasterzy na manowce powierzchowności i egocentryzmu, który szkodzi życiu Kościoła.

 

Kryzys epidemiologiczny wywołany przez koronawirusa pokazał dogłębnie, że Benedykt XVI miał rację. Niestety, od roku 2008 sytuacja nie poprawiła się; wprost przeciwnie. Wewnętrzna sekularyzacja Kościoła jest posunięta już o wiele dalej niż wówczas  – i zdaje się, że cały czas przyspiesza.

 

Biskup z Fatimy: Epidemia to kara za grzechy wobec przyrody

Koronawirus nie jest karą Bożą za grzechy. Kto tak twierdzi, ten daje wyraz swojej niewiedzy, sekciarskiemu fanatyzmowi lub obłędowi. Tak uważa biskup portugalskiej diecezji Lieria-Fátima, António Augusto dos Santos Marto, w 2018 roku kreowany przez papieża Franciszka kardynałem. Portugalski hierarcha wypowiedział powyższe słowa, niebywale obraźliwe wobec wielu głęboko wierzących katolików, w wywiadzie dla hiszpańskojęzycznego portalu „Religión Digital”. Co istotne, nie jest to jakieś marginalne medium, ale bardzo wpływowe w Ameryce Łacińskiej, współpracujące z wieloma prominentnymi teologami, biskupami i kardynałami. Według kardynała Marto epidemia koronawirusa jest zatem czymś innym niż karą za grzechy. Należy ją rozumieć jako wezwanie do „przemyślenia naszego systemu finansowego i gospodarczego”, co powinno doprowadzić do „zwiększenia sprawiedliwości” oraz „eliminacji rażącej niesprawiedliwości między bogatą mniejszością a większością ubogich”. Ponadto koronawirus, powiedział kardynał, wzywa nas do troski o planetę w postaci wspierania ekologii integralnej oraz wzajemnego braterstwa. To ważne słowa. Oto według katolickiego kardynała szalejąca na całym świecie zaraza odbierająca życie setkom tysięcy ludzi ma jeden tylko sens: skłonienie ludzi do reformy systemu ekonomicznego.

 

Papieski „plan na zmartwychwstanie”

Niestety, wypowiedź biskupa diecezji Lieria-Fátima nie jest jakimś wybrykiem. To element szerokiego nurtu myślenia we współczesnym Kościele. W bardzo podobny sposób pandemię Covid-19 interpretuje sam Ojciec Święty. W dwóch wywiadach papież powiedział, że koronawirus nie jest karą za grzechy, ale głosem natury wzywającej człowieka do lepszego traktowania planety. „Natura tupie nogą, abyśmy zatroszczyli się o przyrodę” – stwierdził papież najpierw pod koniec marca, a później powtórzył to jeszcze na kilka dni przed świętami Wielkanocnymi. Co powinno dla nas, katolików, wynikać z pandemii koronawirusa? Według Franciszka, zmiana stylu życia na bardziej prosocjalny i ekologiczny. 17 kwietnia hiszpańskojęzyczny magazyn „Vida Nueva” opublikował odręcznie napisany przez papieża list pod zastanawiającym tytułem: „Plan na zmartwychwstanie”. Ojciec Święty wyłożył w nim, co w jego ocenie należy uczynić w odpowiedzi na pandemię koronawirusa. W tekście jest bardzo dużo odniesień do Ewangelii o Zmartwychwstałym. Tekst wydaje się być głęboko duchowy. Problem w tym, że centrum listu papież uczynił problemy ekonomiczne i ekologiczne. Zaproponował zbudowanie „cywilizacji miłości”, w której „cała ludzka rodzina” troszczyć się będzie o „integralny rozwój” i ochronę środowiska oraz zwalczać będzie głód i ubóstwo.

 

Walka z ubóstwem czy Ewangelia życia?

Wszystkie te rzeczy są niewątpliwie ważne; ludzie cierpią z powodu biedy i głodu i co do zasady dobrze, że papież się o to upomina. Z niezmienną determinacją trzeba jednak podkreślać, że nie jest to bynajmniej najbardziej palące wyzwanie naszych czasów. Tym jest tocząca się wojna przeciwko życiu. Jest całkowicie niezrozumiałe, dlaczego ten problem całkowicie się pomija. Każdego roku na całym świecie mordowanych jest nawet 50 mln dzieci nienarodzonych. Nieznana liczba istot ludzkich ginie ponadto wskutek stosowania domowej aborcji farmakologicznej. Batalia przeciwko świętości życia toczy się nie tylko w ubogich krajach rozwijających się; jej szczególną areną jest Zachód. Nie tylko dlatego, że to właśnie tutaj ginie ogromna część z całej masy zabijanych nienarodzonych; ale to z naszego kręgu cywilizacyjnego wychodzą inicjatywy, które promują cywilizację śmierci w państwach Afryki, Azji czy Ameryki Łacińskiej.

 

Dlaczego papieski „plan zmartwychwstania” po epidemii koronawirusa w ogóle nie podejmuje tego tematu? Czy nie stwarza to wrażenia, że Kościół katolicki coraz silniej przekształca się w rodzaj wielkiej organizacji charytatywnej? Dramatyczny cel marksistowskiej teologii wyzwolenia – wykorzystania Ewangelii Jezusa Chrystusa dla celów politycznych – jest w wielu miejscach bliski realizacji. Katolicyzm jest coraz bardziej redukowany wyłącznie do przejawów materialnej troski o ubogich i potrzebujących. Z całego Pisma Świętego ważność zdają się zachowywać tylko nieliczne fragmenty: przypowieść o Samarytaninie czy rozmnożenie ryb i chleba. Wszystko, czego nie da się zinterpretować w kluczu walki o równość ekonomiczną, zostaje zepchnięte na margines. Z jaką mocą rozbrzmiewają dziś słowa św. Pawła VI:

 

Odnosimy wrażenie, że przez jakąś szczelinę wdarł się do Kościoła Bożego swąd szatana. Jest nim zwątpienie, niepewność, zakwestionowanie, niepokój, niezadowolenie, roztrząsanie. Brak zaufania do Kościoła. Natomiast darzy się zaufaniem pierwszego lepszego świeckiego »proroka« wypowiadającego się za pomocą prasy lub przemawiającego w jakimkolwiek ruchu społecznym i żąda się od niego formułek dla prawdziwego życia! Nie myśli się przy tym, że my te formuły już posiadamy!

 

Czy tak właśnie nie jest? To nie zbawcza misja Jezusa Chrystusa i świadectwo świętych Kościoła katolickiego znajdują się dziś w centrum, ale czysto polityczna i świecka praca na rzecz budowania sprawiedliwości społecznej i tyleż polityczna troska o czystość powietrza i wód. Przed takim zawężeniem przepowiadania Kościoła do spraw świeckich przestrzega dziś wielu wspaniałych kardynałów, jak Gerhard Müller, Raymond Burke czy Walter Brandmüller. Ale w „eklezjalnym mainstreamie” ten głos jest nieobecny. Prawo wstępu na najbardziej donośne ambony ma tylko jedna, głęboko upolityczniona narracja.

 

Czy Polska pójdzie inną drogą?

Czy od tej coraz poważniejszej w skali Kościoła powszechnego skazy wolna jest wspólnota katolicka w Polsce? Trudno zliczyć wszystkie apele, wezwania, nakazy i zakazy, jakie w sprawie epidemii koronawirusa wydała Konferencja Episkopatu. Ale w tym samym czasie w polskim Sejmie debatowano nad inicjatywą ustawodawczą „Zatrzymaj aborcję”, której celem jest uniemożliwienie zabijania chorych dzieci nienarodzonych, przede wszystkim tych cierpiących na zespół Downa. Episkopat odniósł się do tego problemu w jednym, jedynym oświadczeniu. To bardzo niewiele. Sprawia wrażenie zbyt powierzchownego i prędkiego potraktowania tematu o najbardziej fundamentalnej wadze. Jak uczył św. Jan Paweł II problem aborcji dotyka absolutnego centrum współczesnego konfliktu między civitas Dei a civitas diaboli. W roku 1993 mówił:

 

Antychryst jest wśród nas. […] Musimy nazwać po imieniu Złego. Nie możemy przeoczyć faktu, że wraz z kulturą miłości i życia rozpowszechnia się na świecie inna cywilizacja, cywilizacja śmierci, będąca bezpośrednim dziełem szatana i stanowiąca jeden z przejawów zbliżającej się Apokalipsy

 

Obyśmy nie poszli w Polsce drogą niebezpiecznego redukowania Ewangelii do troski o materialne potrzeby świata. Kwestie ekologii, bezrobocia i ubóstwa nie mogą przesłonić problemów dalece ważniejszych. Jak powiedziała siostra Łucja dos Santos, ostateczna bitwa między Chrystusem a szatanem toczyć się będzie nie o amazońską puszczę i gwarantowany dochód podstawowy, ale o małżeństwo i rodzinę. Tej perspektywy nie wolno nam tracić z oczu.

 

Paweł Chmielewski

 

Podpisz protest przeciwko ograniczaniu wolności religijnej

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie