7 października 2016

Inwigilacja to nie to samo, co bezpieczeństwo

(fot.REUTERS/Alex Grimm/FORUM)

Nawet najlepsza antyterrorystyczna specustawa nie jest gwarantem bezpieczeństwa. W czasie kiedy Europą Zachodnią targają kolejne ataki terrorystyczne dokonywane przez islamskich bojowników wyraźnie widać, że spokój można budować tylko na jednorodnym społeczeństwie, wychowanym w tej samej kulturze i wierze. Bo wszechwładne służby nie są dobrym rozwiązaniem.

 

Podstawową zasadą bezpieczeństwa nie jest nawet skuteczność służb, tylko okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne, które dotyczą państwa w tym zakresie. Fundamentem bezpieczeństwa Polski w dzisiejszym świecie zagrożonym przez terroryzm islamski jest fakt, że jesteśmy społeczeństwem – jak na warunki europejskie – bardzo homogenicznym, jednorodnym etnicznie, narodowo, kulturowo, religijnie. To jest fundament naszego bezpieczeństwa. Zatem istotą zachowania bezpieczeństwa dzisiaj, jest utrzymanie tego stanu – mówi w rozmowie z PCh24.pl Robert Winnicki, poseł niezrzeszony, prezes Ruchu Narodowego.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Jak dodaje, drugą istotną rzeczą w dziedzinie bezpieczeństwa jest tzw. otoczenie międzynarodowe. Chodzi o to, by nie sprowadzać na Polskę zagrożenia w postaci udziału w przedsięwzięciach, które są obiektywnie rzecz biorąc – złe. – Mam tu na myśli polskie zaangażowanie militarne w Iraku czy Syrii. Są to wojny, które wywołują Stany Zjednoczone i sojusznicy, a które przyczyniają się do wymordowania chrześcijan, destabilizacji regionu, wzrostu fundamentalizmu islamskiego. Z tego nie wynika nic dobrego, a my narażamy swoje państwo na ataki – dodaje poseł.

 

Jego zdaniem, dopiero w trzecim rzędzie można mówić o pewnym zabezpieczeniu instytucjonalnym. Jednak i ono nie powinno opierać się na inwigilacji polskich obywateli, a jedynie sytuacji nadzwyczajnych. – Taki standard i norma inwigilacyjna, która jest wprowadzana w poszczególnych zapisach ustawy antyterrorystycznej jest karygodna. Takich zapisów nie powinno tam być, bo są one nadużywane. Pamiętajmy, że polskie służby wywiadowcze, polski system bezpieczeństwa jest ściśle skorelowany także z sojuszniczymi ośrodkami decyzyjnymi i często nasze służby zbierają informacje na użytek obcych służb. I to jest najbardziej porażające – ocenia Winnicki.

 

Parlamentarzysta wskazuje, że choć rząd może bronić zapisów ustawy antyterrorystycznej argumentując, że zarówno warszawski szczyt NATO jak i Światowe Dni Młodzieży w Krakowie przebiegły bezpiecznie, to nic nie zmieni faktu, że kluczem była tu właśnie spora jednorodność polskiego społeczeństwa. – Kiedy pojawił się Irakijczyk w Łodzi, którego zatrzymano pod zarzutem planowania zamachu terrorystycznego, to z łatwością można było go zidentyfikować, bo nie ma zbyt wielu Irakijczyków w Łodzi i taki człowiek rzucał się w oczy. To jest fundament bezpieczeństwa. A skuteczność służb powinna mieć charakter operacyjny, a nie być obliczona na stałą, permanentną inwigilację społeczeństwa – dodaje Winnicki.

 

Rząd chciałby jednak wszystko kontrolować. Tak uznano, że do walki z terroryzmem niezbędna będzie rejestracja telefonicznych kart pre-paid. Rozwiązanie śmiało można porównać jednak do rozwiązań polegających na utrudnieniu legalnego dostępu do broni palnej przez normalnego, praworządnego obywatela. – Przestępca obejdzie przepisy i broń zdobędzie, natomiast Polak, który chciałby mieć możliwość obrony swojego domu czy też strzelać sportowo, albo kolekcjonować broń ma trudności, by osiągnąć swój cel. Nie tędy droga – komentuje poseł.

 

Pytany o to jak rozwiązać problem bezpieczeństwa i nie naruszać praw obywateli, Winnicki wskazuje, że jeśli chodzi o ustawę antyterrorystyczną, to należy zrobić krok wstecz. Przede wszystkim jednak musimy przemyśleć naszą politykę bezpieczeństwa. – Uważam, że dzisiaj rząd prowadzi bardzo niebezpieczną grę. Z jednej strony słusznie polemizujemy z demoliberalnym Zachodem i walczymy o naszą podmiotowość i suwerenność, z drugiej strony wysuwamy się jako pierwszy harcownik na kurs kolizyjny z Rosją. To złe rozwiązanie. Jesteśmy wpychani przez czynniki zachodnie w konfrontację z Rosją, która nie jest w naszym interesie. Dlatego także pod tym względem powinniśmy mocno przedefiniować naszą politykę bezpieczeństwa – mówi.

 

Rzeczywistość podpowiada też, że cofnięcie skutków ustawy nie będzie łatwe. Jest to jednak temat do dyskusji, bo zmiany zbyt daleko idącego prawa są potrzebne. W tym kontekście, jak wskazuje Winnicki, trzeba pamiętać, że to nie dzięki sprawności służb, zwiększeniu możliwości inwigilacji, a dzięki temu, że Polska jest jednorodna było bezpiecznie podczas ŚDM czy szczytu NATO w Warszawie.

 

Inne zdanie na temat wprowadzonych zapisów antyterrorystycznych ma ekipa rządząca, która zmiany ocenia pozytywnie. Dowodem jest sukces organizacyjny wspomnianych wydarzeń. – Ustawa antyterrorystyczna już przynosi korzyści. Dzięki odpowiednim zapisom udało się ograniczyć liczbę fałszywych alarmów bombowych. To ogromne odciążenie dla służb, które mogą skupić się na innych zadaniach i jeszcze lepiej dbać o bezpieczeństwo Polaków – twierdzi minister Mariusz Błaszczak, szef MSWiA. Jak dodaje, według policyjnych statystyk od momentu wejścia w życie ustawy o działaniach antyterrorystycznych (w okresie 1.07 – 31.08) odnotowano 60 fałszywych powiadomień czyli o 28 i 48 mniej niż w poprzednich, analogicznych okresach. – Wbrew temu co mówili przeciwnicy ustawy, nowe przepisy służą przede wszystkim bezpieczeństwu Polaków. Oprócz lepszej koordynacji pracy służb odpowiedzialnych za zwalczanie terroryzmu wprowadziliśmy surowe kary finansowe za wywołanie fałszywych alarmów. Jak pokazują statystyki policyjne, ten fakt w połączeniu z obowiązkową rejestracją kart pre-paid odstrasza potencjalnych sprawców – wskazuje.

 

Resort jednak nie ujawnił tego w jakim zakresie służby korzystały ze swych uprawnień i jak daleko poszła inwigilacja obywateli. To ważne informacje, szczególnie, że – jak zauważa w rozmowie z PCh24.pl Jacek Hoga, szef Fundacji Ad Arma – ustawa antyterrorystyczna daje spore możliwości interpretacji tego, w jakim przypadku dane działanie może być już uznane za zagrożenie dla bezpieczeństwa. Słowami kluczami są bowiem „podejrzenie” czy „zagrożenie zaistnienia”. A znalezienie się na liście służb ma swoje konsekwencje – wgląd w rachunki, aktywność w sieci, billingi, itd. Wszelkie zebrane dowody w przypadku podjęcia fałszywego tropu mogą być zniszczone. Czyż to nie pole do nadużyć?

 

Należy tu dodać szerokie uprawnienia służb do korzystania z nieruchomości, ruchomości, wydawania poleceń obywatelom, przy braku odpowiedzialności za przejęte mienie i wyrządzone szkody czy nawet użycia wojska. Na ile służby dziś wykorzystują dane im przepisy? Bez względu na odpowiedź, zmniejszenie ilości fałszywych alarmów bombowych, nie jest wystarczającą rekompensatą za zgodę na permanentną inwigilację.

 

Marcin Austyn

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie