29 maja 2012

Ministerstwo Finansów myśli o podatku od… nieużytków

(fot.Will Lovell/commons.creative)

Nie ma chyba ostatnio tygodnia, który nie przyniósłby wieści o jakimś nowym podatku, od szczebla centralnego, do gminnego, a niedługo pewnie osiedlowego. Pewien swoisty rekord zamierza, jak dowiedziało się radio RMF, ustanowić, a jakże, w tej mierze Ministerstwo Finansów. Resort kierowany przez ministra Jacka Rostowskiego zamierza obłożyć podatkiem… nieuprawiane grunty. Innymi słowy, jeśli wydaje ci się, że na swojej ziemi możesz nie tyle robić, co chcesz, co nic nie robić, jeśli masz taką ochotę, bądź zmuszają cię do tego okoliczności, niedługo może się okazać, że jesteś w błędzie.

 

Ministerstwo Finansów chce zatem wprowadzić podatek od nieużytków. Póki co, trwa dyskusja nad wysokością nowej daniny. Na początku Ministerstwo zaproponowało niewielkie sumy, kształtujące się w okolicach stu złotych za każdy hektar nieuprawianej ziemi. Urzędnicy doszli jednak do wniosku, że taka stawka nie zmobilizuje właścicieli nieużytków, skoro nie są w stanie zmobilizować ich o wiele wyższe unijne dopłaty. 1000 zł rocznie to już brzmi poważniej.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Politycy koalicyjnego PSL-u po cichu przyznają, że pomysł podatku od nieużytków nie jest najgorszy. Zgadzają się z tym, że przydałoby się narzędzie zmuszające właścicieli nieużytków do ich dzierżawy albo choćby do koszenia tych leżących odłogiem hektarów. Z drugiej strony ludowcy tradycyjnie i nie bez racji boją się utraty swojego tradycyjnego elektoratu.

 

Nowy podatek może znacząco zwiększyć wpływy do budżetu. Przyjąwszy bowiem, nie bardzo wiadomo na podstawie jakich danych, i przez kogo zebranych, iż w Polsce są dwa miliony hektarów nieużytków, przy stawce 1000 złotych rocznie ministerstwo nie kiwając zanadto małym palcem zarobi w ten sposób dwa miliardy złotych. Przynajmniej tak liczy, a swoją drogą ciekawe co na to Trybunał Konstytucyjny, bo chyba ktoś trzeźwy skieruje doń zapytanie, czy wolno obkładać właściciela ziemi podatkiem za to, że nic z nią nie robi!

 

Warto też pamiętać, jak wygląda sprawa z punktu widzenia przeciętnego rolnika. Uprawa, nawozy, paliwo, maszyny, zwierzęta – to wszystko kosztuje. Jeśli na słabej ziemi plon nie przewyższa przez ileś lat nakładów, choćby z powodu niskich cen zbóż, które się trafiają, przeznaczenie jej pod nieużytek często jest smutną koniecznością dla kogoś, kto musi szukać innego źródła utrzymania. Zgodnie z pomysłem ministerstwa natomiast, miałby płacić za to jeszcze dodatkowo karę.

 

W tym kontekście ciekawy jest komentarz jednego z internautów, który zaproponował, by równolegle wprowadzić podatek dla rządzących, podczas kadencji których wzrośnie dług publiczny. W analogicznej wysokości zresztą, i przy o wiele korzystniejszym przeliczniku: tysiąc złotych od każdego ministra/posła za każdy milion złotych przyrośniętego długu, nie tam za jakiś hektar.

 

 

Piotr Toboła

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 132 373 zł cel: 300 000 zł
44%
wybierz kwotę:
Wspieram