@taki sobie - czyli w przypadku gdyby Twój współmałżonek uległ ciężkiemu wypadkowi i wegetował potem na wózku, to w imię ratunku normalności swego życia i innych członków rodziny i "współczucia" dokonałbyś eutanazji na tym człowieku? Przecież w przyrodzie takie "osobniki" też nie mają szans... A może właśnie przyjęcie cierpienia takie jakie zsyła los i poświęcenie swego życia dla drugiego odróżnia człowieka od zwierzęcia?
@j.s. - Nie dogadamy się, zresztą przekręcasz sens moich argumentów. Nie znam absolutnie nikogo, kto decydując się na dziecko brałby poważnie pod uwagę, że ryzykuje dożywotnią udrękę i największe nieszczęście, jakie może spotkać rodzica! To żaden egoizm czy "mentalność antykoncepcyjna" /ciekawe określenie!/, to po prostu oczekiwanie normalności! Nie rozumiem, jak można poświęcać życiową pomyślność i szanse realizacji życiowych talentów pełnosprawnych członków rodziny - bo takie są zwykle nieuniknione koszty - dla ratowania biologicznej wegetacji wadliwego genetycznie organizmu i jeszcze uważać, że to oczywiste i normalne! W przyrodzie osobniki odstające od normy są eliminowane szybko i bezlitośnie, bo niczemu nie służą! Odmowa przyjęcia ciężko upośledzonego dziecka to samoobrona, a także wyraz... współczucia! Tak, współczucia - zwłaszcza wobec braku sensownej odpowiedzi na pytanie o sens i przyczynę niezawinionego cierpienia! I pozostanę przy swoim!
1 miesiąc temu / taki sobie
@taki sobie Natomiast co do nietrafionego znów porównania chorego dziecka do agresora, nastającego na czyjeś życie, jest on nietrafiony właśnie dlatego, że małe, bezbronne i do tego chore dziecko, które pojawia się na świecie zwykłym sposobem, w wyniku działania jego rodziców, nie jest intruzem ani nie ma żadnej intencji ani możliwości uczynienia komuś krzywdy. Swoją drogą to jest zabawne, kiedy dorośli ludzie, zwłaszcza mężczyźni, traktują niemowlęta jak wrogich intruzów, którzy im zagrażają. Groteska! Gdyby ktoś mnie spytał jak uważam, skąd to się bierze, myślę, że odpowiedziałbym, że z egoizmu oraz towarzyszącej mu mentalności antykoncepcyjnej, które błędnie przedkładają pieniądz, wygadę czy dobre samopoczucie nad życie drugiego człowieka. I gdyby nie zaciemnienie tym egoizmem, również te osoby same by przyznały i najczęściej rzeczywiście w innych sytuacjach przyznają, że słuszna jest zasada, która każe uznać prymat osoby nad rzeczą, zwłaszcza gdy oni sami są tą
@taki sobie: To nie jest teza, że: "mamy do czynienia z konsekwencją wyboru niekoniecznie chcianą ale zawsze możliwą i z którą należy się liczyć" ale stwierdzenie oczywistego faktu. Jeśli ktoś się z nim nie zgadza, to jedynie daje do zrozumienia, że nie zgadza się z tym, że rzeczy są takie, jakie są. Oczywiście taka niezgoda nie sprawia, że rzeczy stają się inne, niż są, jedynie wystawia nie najlepsze świadectwo danej osobie. Zupełnie jakby ktoś mówił, że nie zgadza się z tym, że nie może latać z powodu grawitacji.
@taki sobie Cała ta wypowiedź zbudowana jest na fałszywym stwierdzeniu, jakoby konsekwencje, o których tu mowa, były karą, a nie skutkiem. Kara jest odpowiedzią na winę, to zupełnie inna kategoria. Tutaj jest natomiast mowa o tym, że podejmujemy decyzje i że te decyzje mają swoje konsekwencje oraz że jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nikt nie chce sam być chory albo mieć chorych dzieci, to oczywiste stwierdzenie. Jednak kiedy podejmuje się współżycie należy liczyć się z możliwością poczęcia dziecka oraz z tym, że to dziecko może nie być takie, jak ktoś sobie wyobraża czy by chciał. Można też dla zobrazowania zagadnienia przywołać znaną powszechnie zasadę prawa, że za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają rodzice. Gdy moje dziecko spowoduje jakąś szkodę, to muszę ją usunąć, nawet jeśli nie spowodowałem jej bezpośrednio ani jej nie chciałem. Jest to bowiem moje dziecko i jako rodzic jestem za nie odpowiedzialny. Mam dziecko, a dzieci nieraz psocą. To nie fatalizm tylko rzeczywisto
@j.s. Nie przyjmuję tezy, że "mamy do czynienia z konsekwencją wyboru niekoniecznie chcianą ale zawsze możliwą i z którą należy się liczyć, którą pozostaje przyjąć". To czyniłoby z nas fatalistów, zupełnie bezbronnych w wielu sytuacjach. Życie wymusza wybory, ale konsekwencje należy przyjmować tylko, gdy czujemy się winni - a i tu zawsze szuka się okoliczności łagodzących. Dobrowolne przyjęcie konsekwencji bez winy??? Ponury żart! Mam prawo bronić status quo, dobrostanu własnego i rodziny, na który uczciwie i ciężko pracowałem! Nic na tym świecie tej wartości nie przebija! To dlatego strzela się do żołnierzy z armii agresora, zagrażających naszemu bezpieczeństwu i majątkowi, choć ci żołnierze są poniekąd niczemu nie winni, bo przymusowo wcieleni do armii. W normalnym kraju bezkarnie można zastrzelić intruza na swoim terenie ze strachu, że chce nas skrzywdzić - choćby on tylko zabłądził nocą po pijaku. Szanuj bliźniego jak siebie samego, ale nie bardziej!
1 miesiąc temu / taki sobie