Wciąż nie rozstrzygnięto, kto wygrał wybory w USA. „New York Times” sugeruje, iż zdecydowanie większą szansę ma Joe Biden. Ale też „jest bardzo prawdopodobne”, że urzędujący prezydent Donald Trump wygra wybory na drodze sądowej – wskazuje z kolei prof. prawa Stacy Hawkins w wywiadzie dla Yahoo Finance Live. – Mamy wiele wskaźników tego, co mogą zrobić sędziowie – szczególnie jeśli pozew dotyczyłby Pensylwanii oraz zakwestionowania kart do głosowania, które nadeszły dzień po wyborach i w piątek – wyjaśniła.
Agencja Reutera sugeruje, że wraz ze zmniejszaniem się szans na reelekcję w kilku kluczowych stanach, prezydent USA Donald Trump przepuścił bezprecedensowy atak na wybory, sugerując, że zostały mu „skradzione”. Amerykański przywódca potępił pracowników lokali wyborczych, wciąż zliczających głosy, zarzucając „oszustwa” w stanach, które faworyzują Demokratę Joe Bidena. Mówi, że „próbują ukraść wybory”.
Wesprzyj nas już teraz!
Biden systematycznie odrabia straty do Trumpa w Pensylwanii i Georgii w miarę jak trwa zliczanie głosów nadsyłanych za pośrednictwem poczty. Kandydat Demokratów utrzymuje też niewielką przewagę w Nevadzie i Arizonie. Walka jest jednak wyrównana i zarówno Biden, jak i Trump zabiegają o 270 głosów elektorskich, które ostatecznie zadecydują o zwycięstwie.
W Pensylwanii przewaga Trumpa zmniejszyła się z 319 tys. w środę po południu do około 50 tys. głosów w czwartek wieczorem, podczas gdy w Georgii spadła z 68 tys. do zaledwie 2,5 tys. głosów. Analitycy spodziewają się dalszego spadku przewagi wraz ze zliczaniem głosów wciąż napływających za pośrednictwem poczty. Trump wezwał do natychmiastowego przerwania liczenia głosów, które wpłynęły po 3 listopada, czyli już po zamknięciu lokali wyborczych.
W Pensylwanii są do policzenia głosy z Filadelfii i Atlanty, których mieszkańcy sprzyjają Bidenowi. W Nevadzie przewaga Bidena spadła do około 11 tys. głosów, a w Arizonie zmniejszyła się z 93 tys. do około 48 tys. Biden musi zwyciężyć w Pensylwanii lub w dwóch stanach spośród Georgii, Nevady i Arizony. Z kolei Trump musiałby wygrać w Pensylwanii i Georgii, wyprzedzając jednocześnie Bidena w Nevadzie lub Arizonie.
Mimo, że wyniki nie zostały jeszcze rozstrzygnięte, większość głównych stacji telewizyjnych już dała Bidenowi przewagę 253 głosów elektorskich, podczas gdy w przypadku Trumpa sugerowana liczba głosów elektorskich wynosi 214. W kilku miastach drugi dzień z rządu odbywały się marsze i pikiety pod lokalami zliczającymi głosy.
Sztab wyborczy Trumpa nie rezygnuje z walki. Złożono już wiele pozwów w sądach. Sam prezydent domaga się zaprzestania liczenia głosów nadesłanych pocztą. Republikanie ujawnili także szereg nieprawidłowości związanych z procesem wyborczym. Prezydent w swoim stylu zarzucił Demokratom „popełnienie masowych oszustw i nieprawidłowości”, aby uniemożliwić jego ponowną elekcję.
Biden z kolei zachęcał do cierpliwości. Pracownicy lokali wyborczych muszą przeliczyć ponad 150 milionów głosów oddanych w tegorocznych wyborach. – Każda karta musi być policzona. I właśnie to teraz obserwujemy. I tak powinno być. Demokracja czasami bywa chaotyczna – oznajmił Joe Biden.
W systemie wyborczym USA, zwycięzca powszechnego głosowania w każdym stanie – z dwoma wyjątkami: Maine i Nebraski – otrzymuje wszystkie głosy elektorskie, które są przydzielane na podstawie liczby ludności stanu.
Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej sztab Bidena zachęcał do głosowania korespondencyjnego pod pretekstem chronienia się przed zakażeniem koronawiusem. Trump z kolei potępił tego typu głosowanie, wskazując, że sprzyja ono licznym fałszerstwom i apelował do swoich zwolenników, by osobiście udali się do lokali wyborczych w dniu elekcji.
Urzędujący prezydent – po podliczeniu głosów oddanych osobiście – prowadził w wyborach. Jednak, kiedy zaczęto zliczać głosy wciąż nadsyłane pocztą, jego przewaga gwałtownie zaczęła topnieć. Gdyby prezydent Trump przegrał, będzie trzecim prezydentem USA w ciągu ostatnich czterech dekad, który straciłby reelekcję po jednej kadencji.
W czwartek kandydat Republikanów zapowiedział, że spór wyborczy zakończy się w Sądzie Najwyższym. W Pensylwanii złożono pozew o zaprzestanie zliczania głosów, a w środkowo-zachodnim stanie Wisconsin domagano się ponownego ich przeliczenia ze względu na stwierdzone nieprawidłowości w niektórych lokalach wyborczych.
Zliczanie głosów jest kwestionowane także w Michigan (różnica głosów wynosiła zaledwie 1 proc.) i Georgii, przygotowując grunt pod rozstrzygnięcie wyborów w SN. – Jest bardzo prawdopodobne, że prezydent Trump mógłby wygrać wybory w sądzie – oceniła w środę profesor prawa Stacy Hawkins w wywiadzie dla Yahoo Finance Live. – Mamy wiele wskaźników tego, co mogą zrobić sędziowie, szczególnie jeśli kwestionowane będą głosy w Pensylwanii, a także podważone zostaną karty do głosowania, które mogą nadejść dzień po wyborach i w piątek – dodała. – Trzech sędziów: Alito, Thomas i Gorsuch wyrazili już gotowość odmowy zliczania tych kart. Oczekuje się, że Amy Coney Barrett może do nich dołączyć – wyjaśniła Hawkins. – Masz to, czego potrzebujesz, aby Sąd Najwyższy zadecydował o wyniku wyborów – dodała.
Szef sztabu Trumpa, Bill Stepien zaznaczył, że w Michigan jego ludzie nie mieli dostępu do wielu lokali, aby obserwować otwieranie kart i proces liczenia głosów, co gwarantuje prawo stanowe. Dlatego wnieśli pozew do Michigan Court of Claims o wstrzymanie liczenia do czasu przyznania miarodajnego dostępu. Sztab domaga się również prawa do „przeglądu” wszystkich otwartych kart do głosowania w lokalach wyborczych, do których zabroniono im wstępu.
Już teraz widać, że sztab Trumpa ma – zgodnie z prawem – możliwość zakwestionowania wyników w niektórych stanach. Ponowne przeliczenie głosów powinno się odbyć w stanie Wisconsin, gdzie Biden wygrał, mając jednoprocentową przewagę. – I wydaje się, że we wszystkich tych kluczowych stanach bitewnych, tak jak to było w zeszłym roku, te marginesy głosów są znikome – dodaje prawniczka.
Niewielkie różnice głosów nie są jedyną podstawą prawną do kwestionowania wyników. Podnoszony jest także argument dot. ważności kart do głosowania otrzymanych i policzonych po dniu wyborów. Zdaniem prawnik należy się spodziewać rozstrzygnięcia wyników za pośrednictwem SN, który jest bardzie przychylny Trumpowi.
Źródło: reuters.com, voanews.com, yahoo.com
AS