Sekretarz Stanu Mike Pompeo stwierdził w środę, że Waszyngton wreszcie zdał sobie sprawę, jak bardzo wroga jest Komunistyczna Partia Chin wobec USA. Zaznaczył, że jego kraj musi stawić czoła Pekinowi, a nie wspierać komunistyczny rząd, jak czyniły to od wielu dziesięcioleci administracje amerykańskie, sprzyjając wzrostowi Chin, „nawet gdy wzrost ten odbywał się kosztem wartości amerykańskich, zachodniej demokracji i bezpieczeństwa oraz zdrowego rozsądku”.
– Dziś w końcu zdaliśmy sobie sprawę ze stopnia wrogości Komunistycznej Partii Chin wobec Stanów Zjednoczonych – mówił szef amerykańskiej dyplomacji publiczności zgromadzonej w Instytucie Hudsona w Nowym Jorku. Pompeo dokonał rozróżnienia między narodem chińskim a rządem, opisując partię rządzącą jako „partię marksistowsko-leninowską nastawioną na walkę i międzynarodową dominację”. – Wystarczy jedynie posłuchać słów ich przywódców – komentował. – Dzisiejszy rząd komunistyczny w Chinach nie jest taki sam jak ludność Chin. Sięgają i używają metod, które tworzą wyzwania dla Stanów Zjednoczonych i świata. Wszyscy razem musimy wspólnie stawić czoła wyzwaniom Chińskiej Republiki Ludowej – tłumaczył.
Wesprzyj nas już teraz!
Pompeo dodał, że jest wiele możliwości reakcji na wrogie działania Pekinu, a „ignorowanie fundamentalnych różnic między obu systemami politycznymi nie jest już realistyczne”. Nie można dłużej ignorować wpływu tych różnic na bezpieczeństwo narodowe USA – przekonywał. – Na pewno jest to pewne odejście. Może być postrzegane jako niekonwencjonalne. To nie to, co słyszeliście od liderów od ponad dwóch dekad. Szczerze mówiąc, nie dostrzegliśmy ryzyka na czas, nie spieszyliśmy się z reakcją na zagrożenie Chin dla amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego, ponieważ od samego początku chcieliśmy przyjaźni z Republiką Ludową. My, Amerykanie, wciąż mamy na to nadzieję – tłumaczył. – Szczerze mówiąc, starając się osiągnąć ten cel, przez dziesięciolecia przyjmowaliśmy i wspieraliśmy wzrost Chin, nawet wtedy, gdy wzrost ten odbywał się kosztem amerykańskich wartości, zachodniej demokracji i bezpieczeństwa oraz zdrowego rozsądku – kontynuował.
Szef amerykańskiej dyplomacji podał przykłady błędnej polityki wobec Chin. Wskazał na obniżenie rangi stosunków z „wieloletnim przyjacielem Tajwanem” w zamian za pokojowe rozwiązanie sporu o cieśninę. Pompeo przyznał, że USA bagatelizowały i często unikały mówienia o kwestiach związanych z prawami człowieka. Bagatelizowały różnice ideologiczne „nawet po masakrze na placu Tiananmen i innych znaczących naruszeniach praw człowieka” przez Pekin.
Waszyngton zachęcał Chiny do członkostwa w Światowej Organizacji Handlu i innych organach, „opierając się na ich zobowiązaniu do przyjęcia reform rynkowych i przestrzeganiu zasad tych organizacji”, czego Chiny zbyt często nie czyniły – wyjaśnił.
USA także niechętnie i nieadekwatnie reagowały, gdy Chiny zagrażały sąsiadom, takim jak: Wietnam i Filipiny i, gdy zażądały „całego Morza Południowochińskiego”. – Szczerze mówiąc, zrobiliśmy okropnie dużo, co sprzyjało wzrostowi Chin, w nadziei, że komunistyczne Chiny staną się bardziej wolne, bardziej zorientowane na rynek i ostatecznie, mieliśmy nadzieję, że staną się bardziej demokratyczne. I robiliśmy to przez długi czas – ubolewał Sekretarz Stanu USA.
Pompeo żałował, że teraz to Chiny dyktują warunki amerykańskim firmom, zmuszając je do przestrzegania zasad w „niemal każdej sprawie, którą Komunistyczna Partia Chin uznaje za kontrowersyjną”. Podczas gdy „stała klasa chińskich lobbystów w Stanach Zjednoczonych” „sprzedawała” dostęp do chińskich liderów i partnerów biznesowych, „Pekin kontrolował i ograniczył dostęp do naszych dyplomatów, dziennikarzy i pracowników naukowych podczas ich podróży po Chinach kontynentalnych” – sugerował. I dalej: – Prowadzone przez państwo media i rzecznicy rządowi rutynowo dezawuowali amerykańskie intencje i cele polityczne.
Pompeo nazwał te kwestie „przewidywalnymi produktami ubocznymi postępowania z reżimem, który nie szanuje uczciwości, praworządności i wzajemności”. – Dziś w końcu zdajemy sobie sprawę z tego, w jakim stopniu Komunistyczna Partia Chin jest naprawdę wroga wobec Stanów Zjednoczonych i naszych wartości, a także z ich najgorszych czynów i słów oraz ich wpływu na nas – stwierdził. Pompeo oskarżył także Pekin o masową kradzież własności intelektualnej, rozwój asymetrycznej broni, zagrażanie suwerenności innym krajom poprzez „dyplomację pułapki zadłużenia” – nawiązanie do Inicjatywy Pasa i Szlaku. Wspomniał o rażących naruszeniach wobec własnych obywateli w Hongkongu i Sinciangu oraz domaganiu się od amerykańskich firm autocenzury, jeśli chcą zachować dostęp do rynku chińskiego, przypominając ostatnie spory z NBA i protesty w Hongkongu. – Nie chcemy konfrontacji z Chińską Republiką Ludową – zapewniał. – W rzeczywistości chcemy czegoś przeciwnego: chcemy dostatnich i prosperujących Chin, które żyją w pokoju z własnym ludem i sąsiadami – deklarował.
USA chcą także ujrzeć „kwitnące” i „zliberalizowane” Chiny, które szanują prawa człowieka swoich obywateli, „co zapewnia ich własna konstytucja”. Jednak – dodał Sekretarz Stanu – trzeba zając się Chinami takimi, jakie są, a nie takimi, jakimi by sobie życzyli, by były.
Źródło: cnsnews.com
AS