W czasach, gdy nienarodzone dziecko traktowane bywa często jako przedmiot, którego można się pozbyć, postępowanie rodziny i lekarzy w jednym z portugalskich szpitali służy jako cenne świadectwo. Uratowali oni życie dziecka, które drogą naturalną nie mało szans się urodzić.
26-letnia portugalska kajakarka Catarina Sequeira zmarła w wyniku ataku astmy, który spowodował u niej najpierw niedrożność dróg oddechowych, a w końcu niedotlenienie mózgu. Po długich dniach walki o jej życie, 26 grudnia lekarze stwierdzili śmierć.
Wesprzyj nas już teraz!
Kobieta była jednak w 19. tygodniu ciąży. Rodzina i lekarze wspólnie zdecydowali, że zrobią wszystko, by utrzymać dziecko przy życiu pomimo śmierci matki. Celem lekarzy było podtrzymanie życia dziecka przynajmniej do 32. tygodnia ciąży. Wcześniaki urodzone w tym wieku mają szanse, by przeżyć.
Walka o życie dziecka w łonie matki trwała zatem blisko dwa miesiące. Lekarze podtrzymywali czynności życiowe matki za pomocą specjalnej apratury.
Po 56 dniach lekarze wykonali cesarskie cięcie. Urodzonemu chłopcu dano na imię Salvator. Ojciec nie krył wzruszenia. Wyznał, że – mimo tragedii, która go dotknęła po śmierci Catariny – marzył, by zostać ojcem. Noworodek najbliższe tygodnie spędzi w szpitalu.
Tak konsekwentna walka o życie w Portugalii niekoniecznie stanowić musi obowiązek lekarzy w tym kraju. Z danych podanych przez portugalskie ministerstwo zdrowia wynika, że w roku 2017 w kraju przeprowadzono 14,9 tys. aborcji, czyli najmniej od 2010 roku, kiedy to w Portugalii miało miejsce aborcyjne apogeum wynikające z wprowadzenia przepisów zezwalających na mordowanie dzieci poczętych do 10. tygodnia ciąży.
Prawo do aborcji na życzenie do 10. tygodnia ciąży obowiązuje w Portugalii od sierpnia 2007 roku. Zostało przygotowane przez socjalistyczny rząd Jose Socratesa. Wprawdzie referendum z lutego 2007 roku nie było wiążące, ale centrolewicowa większość przyjęła ustawę w parlamencie.
Źródło: polsatnews.pl
ged