21 lutego 2017

Między Banderą a biskupem Chomyszynem. Którą drogą pójdzie Ukraina?

Nieustanny spadek poziomu życia jest idealnym pretekstem do szerzenia ideologii nacjonalistycznej. Pozwala ona zrzucić wszystkie problemy zwykłych ludzi na Rosję, która toczy w Donbasie wojnę z Ukrainą. Ukraińskie społeczeństwo dostaje jasny sygnał: bieda nie wynika z oligarchizacji kraju, tylko jest skutkiem wojny – mówi prof. Mieczysław Ryba (KUL).

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Jak oceniłby Pan dzisiejszą kondycję ukraińskiej tożsamości narodowej, kulturowej, cywilizacyjnej?

Współczesna tożsamość ukraińska jest nacechowana ogromnym chaosem, przede wszystkim cywilizacyjnym. W jej kształtowaniu ścierają się dwa nurty: tradycja małopolska, czyli łacińska (europejska) oraz tradycja wschodnia, czyli turańska (azjatycka). Kiedy to wszystko spróbuje się scalić w jedną całość, to bardzo trudno znaleźć elementy, które łączyłby całą ukraińską wspólnotę.

 

Oczywiście są pewne pozytywne aspekty w historii ukraińskiej, na których można by budować tożsamość naszych wschodnich sąsiadów. Są one jednak marginalizowane, a współczesna Ukraina sięga do swojej najbardziej mrocznej tradycji, czyli OUN-UPA. Jest to tradycja, której nie sposób zaakceptować.

 

 

Dlaczego to właśnie idea OUN-UPA jest tak atrakcyjna dla Ukraińców? Czy nie lepiej byłoby odwoływać się do tradycji greko-katolickiej?


Z greko-katolicyzmem jest problem, ponieważ współczesna Ukraina jest w przeważającej większości społecznością prawosławną, w dodatku podzieloną na dwa „nurty”, czyli Kościół kijowski i Kościół moskiewski. Kościół greko-katolicki występuje tylko na zachodniej Ukrainie. Istnieje oczywiście możliwość budowy ukraińskiej tożsamości na kanwie religii, ale potrzeba ku temu odnaleźć wiele bardzo pozytywnych postaci, takich które miały wizję budowania zrębów społecznych poprzez kształcenie elit, budowanie kultury itd. Postaci, których życiorys może stanowić wzór do naśladowania dla każdego Ukraińca.

 

Od dłuższego czasu proces kształtowania ukraińskiej tożsamości jest nakierowany na poszukiwanie elementów, które odróżnią Ukrainę od Rosji i od Polski. Ukraińska tradycja nacjonalistyczna nigdy nie miała kośćca katolickiego, mimo że wielu jego przedstawicieli pochodziło z rodzin greko-katolickich. Sam Stepan Bandera był przecież synem greko-katolickiego księdza. Niestety jego ideologia była absolutnym zaprzeczeniem zasad stanowionych przez katolicyzm. Sam „Dekalog Nacjonalisty Ukraińskiego” w wielu punktach był zaprzeczeniem Dekalogu Biblijnego.

 

Na Ukrainie podkreśla się istotę walki OUN-UPA z Sowietami, ale jednocześnie próbuje się wyeliminować z historii wszystkie dokonane zbrodnie. Każdy, kto to robi, jest zwykłym kłamcą! Podam przykład: czy ktokolwiek byłby w stanie zaakceptować SS jako organizację tradycyjnie niemiecką, ponieważ jej żołnierze przez długi czas walczyli na wschodzie z Sowietami? Czy ktokolwiek głosiłby otwarcie, że trzeba zapomnieć o obozach śmierci, mordach na frontach i akcjach ludobójczych, bo bez tego nie uda się zbudować tożsamości współczesnych Niemców?

 

W przypadku Ukrainy sytuacja jest analogiczna: Jeśli jesteśmy dzisiaj anty-rosyjscy, to głośmy, że UPA też była anty-rosyjska To, że przy okazji swej działalności jej żołnierze wymordowali dziesiątki tysięcy Polaków, należy przemilczeć. Jest to droga do nikąd! Co gorsza wchodząc w treści ideologii ukraińskiego nacjonalizmu nie sposób znaleźć jakichkolwiek elementów pozytywnych.

 

Jeśli sięgniemy do tradycji błogosławionego greko-katolickiego biskupa stanisławowskiego Grzegorza Chomyszyna to wyraźnie zobaczymy, że tego typu działania nazywa on herezją ocierającą się wręcz o satanizm. Zdaniem błogosławionego biskupa negowanie ciemnych kart ukraińskiej historii jest największą tragedią narodu ukraińskiego, która wpycha go na fałszywą ścieżkę. Oczywiście trzeba wynosić na ukraińskie sztandary więcej takich postaci jak biskup Chomyszyn i wokół nich pokazywać pozytywne elementy cywilizacji łacińskiej, które są do dziś obecne w niektórych przestrzeniach społeczeństwa ukraińskiego. Droga zaproponowana przez biskupa Chomyszyna jest bardzo długa i niezwykle trudna, ale jedyna. Wszystkie ścieżki na skróty, jak kultywowanie OUN-UPA, prowadzą do nikąd.

 

 

Czy nie jest w związku z tym wszystkim tak, że budowanie tożsamości ukraińskiej na tradycji OUN-UPA jeszcze bardziej wpycha Ukrainę w macki cywilizacji turańskiej sklasyfikowanej i opisanej przez Feliksa Konecznego?


Można tak powiedzieć. Ukraina idąc tropem OUN-UPA staje się cywilizacją azjatycką w sposobie swojego myślenia i postrzegania świata. Ukraińska Powstańcza Armia i Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów były anty-rosyjskie w swoich działaniach politycznych i militarnych. Jednak w sensie mentalnym i cywilizacyjnym były bardzo do Rosji podobne, a zupełnie odrębne od tego, co zwiemy dziś kulturą zachodu. Można więc śmiało postawić tezę: OUN-UPA negowały Rosję, ale jednocześnie instalowały na ziemiach ukraińskich rosyjskie standardy mentalne, kulturowe i cywilizacyjne

 

Często słyszymy z ust Ukraińców o ich wielkich chęciach wejścia do Europy. Pytam otwarcie: Czy może wejść do świata łacińskiego kraj, w którym mentalność obywateli jest tak mocno utwierdzona w standardach azjatyckich? Nie może! Powiem więcej: im bardziej Ukraińcy będą chcieli stać się „krajem zachodnim” tym mocniej i częściej będzie trzeba pokazywać im prawdę, chociażby o ludobójstwie wołyńskim. Tylko w ten sposób można ostatecznie skompromitować mit OUN-UPA i pokazać im, że to ślepy zaułek.

 

Przypomnę, co działo się w roku 1936, kiedy to odbył się we Lwowie proces Stefana Bandery, związany z serią zamachów terrorystycznych w Warszawie i Lwowie. Wyrok sądu polskiego mówił wprost, że tak daleko posunięte bestialstwo, polegające m.in. na zabijaniu Ukraińców, którzy byli nastawionymi na porozumienie z Polską, nie tylko jest działaniem anty-polskim, ale nade wszystko anty-ukraińskim. Podobnie jest dzisiaj – tylko prawda może ostatecznie odwrócić Ukraińców od dalszego brnięcia w sidła tradycji post-banderowskiej.

 

 

Prezydent Andrzej Duda powiedział niedawno, że od momentu zaprzysiężenia go na urząd Prezydenta RP prowadzi rozmowy z prezydentem Ukrainy na temat prawdy o Wołyniu i o działalności OUN-UPA. Póki co nie spotyka się to z jakąkolwiek pozytywną odpowiedzią ze strony ukraińskiej. Jakie środki powinniśmy wobec tego zastosować, aby zatrzymać Ukraińców w ich podążaniu drogą na skróty? Jak skierować ich na tory prawdy?


Wydaje się, że ukraińskie elity polityczne, które w tej chwili rządzą nie mają podstaw do tego żeby odwoływać się do tradycji OUN-UPA. Dla wielu Ukraińców ta tradycja nadal jest zupełnie nieznana, a nawet obca i dlatego jej nie akceptują. Być może dokonany przez ukraińskie elity wybór jest racjonalny pod jakimiś względami, co nie zmienia faktu, że jest również głęboko niesłuszny.

 

Współczesna Ukraina nie jest państwem obywatelskim, mimo że tak próbuje się ją kreować. Jest to ciągle kraj oparty na strukturze oligarchicznej podzielonej na różne systemy ekonomiczne i polityczne borykający się z gigantycznymi problemami ekonomicznymi. Nieustanny spadek poziomu życia jest idealnym pretekstem do szerzenia ideologii nacjonalistycznej. Pozwala ona zrzucić wszystkie problemy zwykłych ludzi na Rosję, która toczy w Donbasie wojnę z Ukrainą. Ukraińskie społeczeństwo dostaje jasny sygnał: bieda nie wynika z oligarchizacji kraju, tylko jest skutkiem wojny. Z kim musimy walczyć? Z Rosjanami! Kto zabija naszych braci? Rosjanie!

 

Tego typu „zasłona dymna” przykrywa potężne błędy i niedomagania współczesnej władzy, ale pamiętajmy o tym, że nie jest to tylko swoista gra emocjami. Ta ideologia bez przerwy wsiąka w przestrzeń kultury, edukacji, mediów itd. w związku z czym sytuacja staje się coraz groźniejsza. Co gorsza obecnie niespecjalnie widać poważną siłę społeczną, która chciałaby się realnie od tego odciąć.

 

Ostatnie tendencje anty-banderowskie na Ukrainie były związane z partią regionów i prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Problem w tym, że „polityka tożsamościowa” ówczesnych elit rządzących nawiązywała do elementów post-sowieckich. W efekcie ukraińska tożsamość błąka się między post-komunizmem a post-banderyzmem.

 

Biorąc to wszystko pod uwagę widać jak bezcenne są wszystkie inicjatywy księdza Ihora Pełehatego. Duchowny nawiązuje do tego, co najbardziej chwalebne w ukraińskiej myśli i tradycji, czyli np. bł. biskupa Grzegorza Chomyszyna. Tego typu działania dają szanse na przyszłość. Przyszłość zupełnie inną niż ta, którą proponują dziś post-banderowcy.

 


Biorąc pod uwagę wszystkie problemy Ukrainy, o których Pan mówi: problem tożsamościowy, problem post-banderowców, kryzys ekonomiczny, wszechwładzę oligarchii, wojnę z Rosją, czy widzi Pan w tym wszystkim miejsce dla Polski w ich przezwyciężeniu?


Istotną rzeczą, istotną misją głębszą niż polska taktyka geopolityczna jest niesienie na Ukrainę cywilizacji łacińskiej, a ona nade wszystko ma się opierać na etyce, a etyka na prawdzie. Naszą misją jest głoszenie prawdy! Powtórzę: pokazanie prawdy, pokazanie „dziedzictwa” OUN-UPA z czasów II Wojny Światowej jest tylko i wyłącznie na korzyść Ukraińców! Polskie milczenie na ten temat w dużym stopniu czyni im krzywdę, ponieważ w wielu wypadkach oznacza de facto zgodę na fałsz.

 

W cywilizacji turańskiej historia nie jest dziedziną prawdy, jest dziedziną sztuki politycznej, tzn. jeśli politycznie coś jest nam użyteczne, to trzeba to kreować. Jeśli ktoś próbuje iść tym tropem, lekceważy źródła i fakty, a zamiast tego próbuje snuć narrację pod użytek polityczny, to nie jest to w żaden sposób podejście europejskie, ani łacińskie w znaczeniu cywilizacyjnym.

 

Mamy do odegrania ogromną rolę, ale jest to również rola polegająca na pokazywaniu tego, co w naszych wspólnych polsko-ukraińskich relacjach było i jest najbardziej istotne. Jedną z tych postaci jest biskup Grzegorz Chomyszyn – greko-katolik, ale zarazem człowiek głęboko katolicki, czyli mieszczący się w perspektywie tego, co nazywamy powszechnością Kościoła. Stojący na gruncie ruskim w relacjach z Polakami, ale zarazem otwarty na prawdę i wszystko to co tworzy pozytywne elementy współżycia między narodami i współżycia społecznego.

 

To jest nasze zadanie, z którego nikt nas nie zwolni. Konsekwentne przemilczanie jest pewnym rodzajem kłamstwa i w tym względzie utwierdza w fałszowaniu historii. To, że w tej chwili mówi się coraz mocniej o zbrodniach OUN-UPA, m.in. w sztuce filmowej czy w wystąpieniach naukowców i polityków jest działaniem tylko i wyłącznie dla dobra Ukraińców!

 

 

Dziękuję za rozmowę


Rozmawiał Tomasz Kolanek

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie